środa, 7 grudnia 2016

Zofia Stanecka: Wielka księga Basi i Franka 2

Egmont, Warszawa 2016.

Rodzeństwo

Zofia Stanecka myśli o najmłodszych: po ogromnym sukcesie stale rozwijanej serii o Basi skupia się na młodszym rodzeństwie fanów tej bohaterki. Maluchy ma przyciągnąć do książek Franek, chłopiec, który jeszcze nie mówi (raczej gaworzy we własnym języku), ale ma już jasno skrystalizowane sympatie i zabawy. Dla Franka Basia jest prawdziwym autorytetem, najchętniej nie rozstawałby się z siostrą. To Basia wie, gdzie mama chowa słodycze, bawi się w pieski i tapla w błocie, co Franek przyjmuje z zachwytem. Bywa, że jest zbyt wymagająca – kiedy chce się bawić w chowanego, a Franek nie potrafi jeszcze zrozumieć reguł tej gry. Czasami Basia z różnych powodów może się zdenerwować i wtedy lepiej nie wchodzić jej w drogę. Bo o ile mama umie zdobyć się na pobłażliwość nawet wtedy, gdy dzieci zepsują jej komputer, albo gdy Franek naśmieci papierem toaletowym podartym na strzępy, o tyle Basia najpierw trochę się pozłości. Dzięki niej Franek poznaje różnorakie emocje. Teraz opowieści o Basi i Franku zebrane zostały w drugiej „Wielkiej księdze Basi i Franka”. Są tu zabawy z dziadkiem, mikołajkowe prezenty, wiercenie w ścianie, poszukiwania zagubionej a niezbędnej maskotki, znajdowanie wielkanocnych czekoladowych jajek i pobyt na plaży. Tomik dzieli się ze względu na pory roku, część przygód dopasowana jest do konkretnych miesięcy lub świąt, do pogody czy tradycji w spędzaniu czasu. Część, chociaż umiejscowiona na osi „roku”, to bajki bardziej uniwersalne, niezależne od zewnętrznych okoliczności.

Dla Zofii Staneckiej ważne jest stworzenie bezpiecznej i rodzinnej atmosfery. Rodzice Janka, Basi i Franka nie proponują bezstresowego wychowania swojej trzódki, stawiają dzieciom wyraźne granice i oczekują przestrzegania domowych zasad, z rzadka przystając na ustępstwa. Zawsze starają się traktować pociechy z szacunkiem i powagą – tłumaczą, co trzeba, nie wyśmiewają i nie krytykują. Niemal nigdy nie wpadają w złość, a gdy pociechy staną się naprawdę nieznośne, reagują co najwyżej zmęczeniem czy chwilową irytacją, po której – jeśli już się zdarzy – przepraszają i wyjaśniają swoje zachowanie. Zofia Stanecka stara się więc wyważyć proporcje między teoretycznymi poradami z kolorowych magazynów dla mam, a rzeczywistością, która zawsze wymyka się książkowym nieżyciowym wskazówkom. Owszem, rodzice Basi przechylają się w stronę ideałów, ale ideałami nie są. Dzieci za to są bardzo prawdziwe, przekonujące w swoich pomysłach i zachowaniach – na przykładzie Franka widać to jeszcze lepiej niż u Basi, bo ten bohater może na razie tylko działać (lub wygłaszać proste komunikaty). Stanecka ma dar obserwacji, wykorzystuje go w krótkich narracjach i zapewnia dzieciom – odbiorcom tomiku – przekonujące domowe scenki. Maluchy zrozumieją od razu sens historyjek, obyczajowych migawek z życia Basi i Franka, same bowiem przeżywają podobnie – w ten sposób przekonają się do prawdziwej lektury. Nic dziwnego, że seria cieszy się tak ogromną popularnością, tu bohaterowie są przekonujący. Również dla rodziców – ci, dzięki podpowiedziom Staneckiej, łatwiej dotrą do własnych pociech, poznają ich troski i problemy, a i motywacje do działania. „Wielka księga Basi i Franka 2” z ilustracjami Marianny Oklejak to dla małych odbiorców szansa na automatyczne wkroczenie w świat lektur i historyjek do czytania przed snem. Stanecka wybiera prostotę i naturalność przy jednoczesnej mocnej podbudowie psychologicznej. Opowiastki z codzienności Basi i Franka mogą też przygotować najmłodszych na przyjście na świat rodzeństwa. Zofia Stanecka rozumie dzieci jak niewielu twórców, a znajomość dziecięcych potrzeb przekuwa na wybitne czytanki objaśniające maluchom świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz