Media Rodzina, Poznań 2016.
Z ukrycia
Audrey stroni od ludzi. Po tym, co zrobiły jej koleżanki ze szkoły, ukrywa się za ciemnymi okularami i w ogóle nie wychodzi z domu – poza wizytami u terapeutki. Boi się innych, jedynie członków rodziny akceptuje. Chociaż robi postępy w terapii, nie potrafi zdobyć się na odwagę i wrócić do normalnego życia. Ale Audrey jest nastolatką, a w takim wypadku lekiem idealnym może być pierwsza miłość. Do Franka, brata Audrey, przychodzi przyjaciel, Linus. I to Linus drobnymi gestami zdobywa zaufanie dziewczyny. Wymyśla kontakt butowy, akceptuje rozmowy przez pisanie liścików, jest cierpliwy, dobry i wyrozumiały. Przy nim bohaterka może wreszcie odzyskać normalność.
Nie tylko Audrey ma kłopoty w domu. Mama podejrzewa Franka o uzależnienie od gier komputerowych i reaguje histerycznie na wszelkie, jej zdaniem niepokojące, sygnały. Przesadza, chociaż nie ma powodów do niepokoju, a Frank udowadnia, że nastolatki nie dadzą się przechytrzyć. Nie dość, że w konflikcie pokoleń rodzice wyraźnie tu przegrywają, to jeszcze wyraźnie widać ich winy. Relacje w domu stanowią dobre tło dla opowieści o Linusie i Audrey. Sophie Kinsella znajduje jeszcze jeden ciekawy sposób na podkreślanie absurdów codzienności. Bohaterka dostaje od terapeutki zadanie filmowania domowników, ma się wyrażać przez to, co nakręci. Efekty jej działań zostają tu przekute na scenariusze. W krótkich migawkach zwykle dorośli zapędzają się w kozi róg, a nastolatki wygrywają dojrzałością i przenikliwością. Scenariuszowe wstawki zapewniają efekt komiczny, chociaż często jest to śmiech obarczony gorzką refleksją nad domowymi nieporozumieniami.
Sophie Kinsella może dowolnie kreować rzeczywistość wokół Audrey. Ani okrucieństwo koleżanek w przeszłości, ani zagrożenia podsuwane przez „gadzi mózg” obecnie nie są w stanie zamącić szczęścia dziewczyny, która nieoczekiwanie znajduje miłość. Uwagę czytelniczek autorka wygrywa dzięki uroczym spotkaniom jeszcze przed randkami, kiedy Audrey bezlitośnie dostrzega swoje dziwactwo i sądzi, że spłoszy przez to Linusa, a chłopak nie dość, że nie ucieka (i nie wyśmiewa siostry przyjaciela), to jeszcze znajduje sposób na dotarcie do niej. Bohaterka wreszcie zyskuje prawdziwą motywację, żeby zawalczyć o wolność. Czytelniczki zostają dopuszczone do intymnej strefy postaci – poznają tajny język Audrey i Linusa i odczucia dziewczyny, w której budzi się zaufanie do partnera. Nastolatki wypracowują też sobie specyficzną grę, która działa lepiej niż terapia. W efekcie ich wyznania miłości mogą okazać się wzruszające.
Piękno pierwszej miłości, niewinne flirty i bezbronność to tematy, które Sophie Kinsella w tej powieści opracowuje perfekcyjnie. Ta historia dostarcza sporo radości, wywołuje też zrozumienie odbiorców choćby w scenach, gdzie matka bohaterki rysowana jest przez karykaturę. Autorka przyciąga też odbiorczynie oryginalnym pomysłem na charakterystykę Audrey. Znamienne jest to, że nie ogląda się w przeszłość – dawne prześladowania doprowadziły do kryzysu i ciężkiej choroby nastolatki, ale teraz, gdy dziewczyna zyskała nowy cel, tracą na znaczeniu. Teraz liczy się tylko przyszłość, w którą po raz pierwszy od dawna Audrey patrzy z nadzieją. Kinsella ładnie opracowuje motyw pierwszej miłości, odziera go z niepotrzebnych sentymentów, za to wprowadza bardzo przekonująco początkową niepewność i ostrożność w nawiązywaniu kontaktu. „Spójrz mi w oczy, Audrey” to obyczajówka dla nastolatek, stworzona tak, by dodawać im otuchy. Dla autorki pierwsza młodzieżowa historia staje się od razu prawdziwym popisem pomysłowości. Dom Audrey i najbliższe otoczenie to miejsca małego cudu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz