czwartek, 22 grudnia 2016

Remigiusz Piotrowski: Absurdy i kurioza przedwojennej Polski

PWN, Warszawa 2016.

Poza normą

Kto zaczytuje się w tomie „W oparach absurdu” Tuwima i Słonimskiego, kto uwielbia felietonowe komentarze Wiecha, ten zakocha się natychmiast w opasłej książce Remigiusza Piotrowskiego „Absurdy i kurioza przedwojennej Polski”. Nie da się inaczej, bo autor nastawiony jest na komizm i purenonsens, sam świetnie bawi się przy wyszukiwaniu ciekawostek i bzdur w dawnej prasie. Ze zgromadzonych dziwactw układa całe tematyzowane rozdziały, a puenty poszczególnych wydarzeń opatruje jeszcze trafnymi komentarzami, które – choć wydaje się to niemożliwe – jeszcze bardziej podsycają dowcip. Zabiera Piotrowski odbiorców na wycieczkę do rzeczywistości, która już nie istnieje – ale na pewno nikogo tym nie zanudzi.

„Absurdy i kurioza” zostały podzielone ze względu na dominujące w nich motywy. I tak osobno pojawi się rozdział o ogłoszeniach matrymonialnych i poszukiwaniu drugiej połówki, osobno – światek przestępczy. Osobno opisuje autor lekarzy, kobiety, wynalazców, artystów, dziwaków, samobójców, osobno biedę, reklamę, zwyczaje czy zawody, które przeszły już do historii. Ponad dwadzieścia takich grup tworzy, a każda jest odrębną całością pełną dowcipów i niedowierzania. Za każdym razem szkic otwiera cytat z prasy – absurdalny w swojej zawartości i wręcz niemożliwy do powtórzenia w dzisiejszym świecie (nie licząc brukowców). To jednak tylko punkt wyjścia dla całego szeregu zgromadzonych dalszych śmiesznostek. Remigiusz Piotrowski zwraca uwagę na sytuacje, które świadczą o odmiennej mentalności ludzi z dwudziestolecia międzywojennego i pokazuje, jak dziennikarze uwypuklali jeszcze nonsensy wytropione w codzienności – już wtedy kuriozalne. Zazwyczaj autor przedstawia kilku niechlubnych bohaterów prasowych notatek – nie interesują go ci z kanonu, ale ci, którzy już w swoich czasach wykraczali poza przyjęte normy. Z takich barwnych portretów może bez przeszkód składać kolejne rozdziały, wiedząc, że to wciągnie czytelników w opowieść. Czasami nie wytrzymuje stężenia absurdu, nie daje radu relacjonować wydarzenia z pełną powagą i wtedy ratuje się ironicznymi podsumowaniami, zwrotami do odbiorców równie zaskoczonych bezgraniczną ludzką pomysłowością czy głupotą. Przykładów na jedno i drugie nie zabraknie.

Remigiusz Piotrowski przytacza skrótowo historyjki – co kto zrobił i jak się to dla niego skończyło. Większość sama w sobie stanowi oryginalne żarty i uniemożliwia obojętną lekturę. Trzeba przy tym zaznaczyć, że mimo zmian tematów w kolejnych rozdziałach autor przez cały czas zachowuje poziom dowcipu z pierwszych stron, naprawdę dobrze przesiewa materiał w poszukiwaniu humorystycznych sensacji. Wizja „wieprzobicia z dancingiem” otwierająca książkę to najtrafniejszy opis zawartości tomu. Pojawią się tu elementy dawnej obyczajowości, ale częściej karykatury i zjawiska z pogranicza normalności i szaleństwa. Piotrowski pokazuje, że nie ma granic, jeśli chodzi o ludzkie działania, nie rządzi też tymi wybranymi przewidywalność. Gdyby były to fragmenty produkcji fabularnych, mało kto by je docenił, ze względu na poziom deformacji w stosunku do wyobrażeń zwyczajności – jednak autor materiału szuka w prasie z epoki. Jego zasługą, poza doborem przypadków kuriozalnych i komicznych, jest idealna, trafiająca w punkt narracja. Puenty zostaną odpowiednio podkreślone, same wydarzenia opracowane tak, by zachowały dynamikę i oddziaływały na siebie wzajemnie, tworząc spójną całość. Takie stężenie dowcipu rzadko się spotyka i Remigiusz Piotrowski powinien zamieścić ostrzeżenie przed skutkami niepohamowanego śmiechu przy lekturze. „Absurdy i kurioza przedwojennej Polski” to świetnie przygotowany przegląd dziwactw opatrzonych zgrabnymi komentarzami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz