Media Rodzina, Poznań 2016.
Senne groźby
Świadome śnienie to przyczyna nie tylko ogólnego zmęczenia, ale i problemów, które na jawie nie zawsze mają szansę wystąpić. Jednak możliwość uzyskania zupełnie nowych informacji – oraz przeprowadzania tajnych misji – jest zbyt kusząca, żeby zrezygnować z niebezpiecznej zabawy. Liv i Henry przynajmniej nie potrafią odrzucić umiejętności świadomego śnienia. Wystarczy, że zobaczą przez sen znane sobie drzwi i wyjdą przez nie na korytarz – już mogą doprowadzać do ważnych spotkań i zdobywać odpowiedzi na pytania w iście detektywistycznym stylu. Nie powstrzymuje ich ani to, że po korytarzach snuje się szalony doktor Mort posługujący się tajemniczymi anagramami, ani to, że sny obfitują w liczne niebezpieczeństwa. „Silver. Druga księga snów” autorstwa Kerstin Gier to nowe przejście do świata fantasy. Tutaj rzeczywistość w najmniejszym stopniu nie dorównuje oniryczności. Liv poszukuje stabilizacji – jej mama często się przeprowadzała, a blogerka-plotkara szkolna Secrecy prezentuje szkolnej społeczności intymne szczegóły związków rówieśników (ponieważ Liv i Henry jeszcze ze sobą nie spali, plotki są wybitnie złośliwe). Przy takiej codzienności ucieczka w sny staje się bardziej kusząca.
Kerstin Gier wprowadza do powieści sporo sekretów. Tożsamość Secrecy ma się wyjaśnić dopiero w trzeciej części. Tu jednak nie brakuje zagadek. Te najpoważniejsze wymykają się nastolatkom spod kontroli: chora psychicznie Anabel, która była czarnym charakterem w poprzednim tomie, teraz znajduje się w niebezpieczeństwie, pod władzą bezwzględnego psychiatry – z takim przeciwnikiem nie da się walczyć zwykłymi środkami. Jakby tego było mało, Mia, siostra Liv, zaczyna lunatykować. Zachowuje się tak, jakby ktoś wydawał jej we śnie rozkazy – i bardzo chciał, żeby dziewczyna zrobiła sobie krzywdę w upozorowanym wypadku. Liv przekonuje się też, że jej chłopak nie ma nic przeciwko wejściu do basenu z nagą uwodzicielką – demonem seksu. To wszystko sprawia, że sny stają się bardziej wymagające niż jawa, a na pewno w większym stopniu wyczerpujące. Dzięki przejściu do krainy onirycznej Kerstin Gier zyskuje szansę na powrót do dawnych dobrych rozwiązań fantasy. Przede wszystkim może odrzucić elektroniczne gadżety, które zawsze dają możliwość wezwania pomocy i ułatwiają ucieczkę, więc i ograniczają strach. Poza tym może odwoływać się do magii bez naiwności – nikogo nie zdziwi talent do wytwarzania pola siłowego we śnie – a to broń równie potężna jak czary. Autorka nie musi też zbytnio poświęcać się kreowaniu nowej przestrzeni – sny rządzą się swoimi prawami, nawet jeśli są mocno skomplikowane. A przeniesienie akcji do wyobrażeń oznacza pojedynek na fantazję. I to młodym odbiorcom musi się spodobać.
Jest „Druga księga snów” tomem odrzucającym naiwność i prostotę. Autorka umiejętnie splata ze sobą realne problemy i wydarzenia rzutujące na codzienność, ale będące efektem snów. Oniryczność podkreśla samym klimatem narracji – chociaż opowiadająca o przygodach Liv posługuje się kolokwializmami, tekst zostaje zagęszczony i obudowany niebanalnymi pomysłami. Sny zapewniają tajemnicę i brak ochrony z zewnątrz – nastolatki mają same poradzić sobie z problemami, które odkryją dzięki świadomemu śnieniu. Nikt nie pomoże im w działaniach, bo nikt nie wie o nocnych eskapadach. Kerstin Gier wie, jak wzbudzić grozę – a jednocześnie nie rezygnuje też z tonów właściwych powieściom obyczajowym. Przedstawia czytelnikom świat w takim samym stopniu niegościnny co kuszący. „Silver. Druga księga snów” to tom przygodowo-fantastyczny w najlepszym możliwym znaczeniu. Gier udowadniała już wcześniej, że w takim hybrydowym gatunku czuje się znakomicie. Teraz proponuje powieść dla nieco młodszych odbiorców, ale nie spuszcza z tonu, wciąż pisze tak, by przyciągnąć szeroką grupę czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz