środa, 28 grudnia 2016

J. K. Rowling: Harry Potter i Komnata Tajemnic

Media Rodzina, Poznań 2016.

Magia widoczna

W domu Harry’ego Pottera nic się nie zmieniło – w dalszym ciągu mały czarodziej jest poniżany, głodzony i zamykany w komórce pod schodami. Dobrze, że do ciotki i wuja przyjeżdża tylko na wakacje. Jeszcze lepiej, że teraz ma prawdziwych przyjaciół, którzy się o niego troszczą (i może liczyć teraz również na rodziców owych przyjaciół). Jednak skrzat domowy Zgredek zrobi wszystko, żeby Harry nie wracał do Hogwartu. Chłopcu ma tam grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. W tomie „Harry Potter i Komnata Tajemnic” J. K. Rowling trochę mniej skupia się na zasadach funkcjonowania szkoły dla czarodziejów, za to silnie akcentuje kwestię sekretów z przeszłości. Nikt nie wie, czym grozi otwarcie Komnaty Tajemnic, ale motyw ten napawa wszystkich przerażeniem. Poza tym jest jak dawniej: dzieci zdobywają (lub tracą) punkty dla swoich bractw, rozgrywają mecze i łamią szkolne zasady (trudno zresztą traktować poważnie takich wykładowców jak zapatrzony w siebie Lockhart). Jakby tego było mało, Harry zostaje zaproszony na przyjęcie duchów i zjaw, a w toalecie dla dziewczynek straszy Jęcząca Marta. Druga część przygód Harry’ego Pottera oznacza sporo śmiechu, zabawnych przygód i coraz śmielszego wykorzystywania magii. Autorka wpuszcza do opowieści pierwszych fanów małego czarodzieja, ale nie zapomina też o jego wrogach – z różnych pokoleń. Zapewnia rozrywkę i za sprawą samobiczującego się Zgredka, i dzięki latającemu samochodowi. Bawi do tego stopnia, że na dalszy plan spycha motyw Komnaty Tajemnic i jej znaczenia dla Hogwartu. Ale to fanom przeszkadzać nie będzie.

Ważne, że drugi tom w tej serii pojawia się znów z magicznymi ilustracjami Jima Kaya. Są one, siłą rzeczy, trochę mniej zaskakujące niż w pierwszej książce – autor może już przestać skupiać się na budowaniu mrocznego klimatu, by w zamian zająć się przygodami postaci. Bohaterowie zestawieni z rozległymi przestrzeniami wypadają zatem bardziej bajkowo niż baśniowo. To nadrabia Kay przy portretach oraz szczegółach z lekcji. Z lubością prezentuje kolejnych mieszkańców magicznego świata – skrzaty czy gnomy, zachwycają go możliwości tworzenia ludzkich kształtów korzenia mandragory. Przestrzenie miejskie próbuje uchwycić z najdziwniejszych perspektyw i uzyskuje w ten sposób imponujące rezultaty. W dalszym ciągu jednak najbardziej pociąga go mrok: rozkładówki pełne włochatych pająków, sceny z balu duchów, ciemne i tajne przejścia. W tym wszystkim jest bezbłędny – poza prezentowaniem nietypowych bohaterów zajmuje się również wskazywaniem detali tła – zawartości „naczyń” lub zdobień sufitu i ścian. Pozwala, żeby obrazki ze sobą korespondowały – kiedy Ron wymiotuje ślimakami, stworzenia te rozchodzą się po innych stronach, szkolna lekcja o mandragorze ma poglądowe ilustracje z „podręcznika”. Jim Kay wprowadza również szereg rysunków miniaturek, uzupełniających strony z tekstem i wiążących grafikę z fabułą (na wielkoformatowych ilustracjach nie zawsze są obecni bohaterowie cyklu), najlepszy jest jednak w imponujących dużych grafikach odwzorowujących czarodziejskie przestrzenie i możliwości. Jim Kay to autor, który zachwyci również dorosłych fanów Harry’ego Pottera – jego propozycje ilustracji przypominają kadry z filmu fantasy, są bardzo dopracowane i oparte na potędze wyobraźni. „Harry Potter i Komnata Tajemnic” w takim wydaniu przypomina mniej książkę dla dzieci, a bardziej – album (do tego wrażenia dokłada się jeszcze kredowy papier i wszyta zakładka). Bez wątpienia jest to seria, którą odbiorcy zechcą poznawać nie ze względu na tekst, a przez bogatą warstwę graficzną. Jim Kay dobrze czuje się w Hogwarcie i staje się przewodnikiem wszystkich to miejsce kochających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz