Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Z czasem
Grzegorz Kasdepke, który zazwyczaj w tomikach dla dzieci stara się edukować najmłodsze pokolenie, tym razem rezygnuje z nauczania i zaczyna bawić się słowami oraz znaczeniami. Owszem, przy okazji wprowadza i utrwala określenia czasu, ale „Wczoraj, dzisiaj, jutro” to przede wszystkim piękna oparta na absurdzie historyjka lekko filozoficzna. Autor zamienia się tutaj w małe dziecko, które dostosowuje zwykłe nazwy do swojego świata i rozbudowanej wyobraźni. Rozbija skostniałe struktury językowe i pomaga na nowo przyjrzeć się słowom – oraz paradoksom czasu. To, że Jutro zamienia się w Dzisiaj, a Dzisiaj przechodzi we Wczoraj, nie jest dla nikogo tajemnicą, dorośli nie dostrzegą tu zresztą nic nadzwyczajnego. Ale już faktu, że Jutro nie można nic zrobić, bo zamiast niego przychodzi Dzisiaj, nie wolno zignorować. Grzegorz Kasdepke sięga nie tylko po zabawę, ale i po nieubłagalną dziecięcą logikę, zgodnie z którą wyrazy mocniej trzymają się swoich podstawowych znaczeń i rządzą, nie dają się nagiąć do rzeczywistości.
Mała dziewczynka z tego tomiku ma Jutro posprzątać pokój (wiadomo przecież, że każde dziecko woli zrobić to Jutro). Jednak kiedy wstaje rano, nie ma Jutra, zamiast niego przybywa Dzisiaj. Z czasem pokazuje się też, że Wczoraj coraz bardziej bałagani. Przyszłość, teraźniejszość i przeszłość za sprawą kilkulatki wchodzą ze sobą w dialog i uniemożliwiają realizację planów. Rodzice nie rozumieją semantycznych różnic – ani rozczarowania niemożnością spotkania Jutra. Dziecko może za to zachwycić się nieuchwytnością czasu, poobserwować, jak komentuje się rzeczywistość. We „Wczoraj, dzisiaj, jutro” codzienność staje się bohaterem. A przecież nie dzieje się tu nic wielkiego – ot, zwykła obyczajowa scenka znana w każdym domu i przerabiana przez każdą matkę. Kasdepke uruchamia magię, pozwala cieszyć się rozdźwiękiem między rozumowaniem dorosłego a spostrzegawczością dzieci. Ten tomik zachęca do uważniejszego analizowania otoczenia. Dzieci nie przyjmą zwyczajów językowych bezrefleksyjnie, widzą to, co ich rodzicom już dawno umknęło. „Wczoraj, dzisiaj, jutro” to filozoficzna ciekawostka powiązana z furtką do unikania niechcianych obowiązków. Brak energii na sprzątanie pozwala się zatrzymać i znaleźć kreatywną wymówkę lenistwa. Bohaterka tomiku zatrzymuje się przez fascynację prostym odkryciem. Kasdepke sprawia, że i dzieci podążają za postacią – wychwycą absurd i docenią go tak samo.
„Wczoraj, dzisiaj, jutro” to krótka historyjka obrazkowa – Grzegorz Kasdepke mówi tylko to, co najważniejsze i niezbędne, żeby dało się pojąć sens odkrycia, resztę pozostawia wyobraźni dzieci. Nietrudne mają odbiorcy zadanie, bo sytuacja na pewno jest im znana. Dzięki absurdowi autor ozdabia opowieść humorem, którym zresztą przekona do siebie również rodziców. Ilustracje do tej książeczki wykonała Diana Karpowicz. Odnalazła się całkiem nieźle w mieszance realizmu i filozofii czy wręcz oniryczności, a przecież czasami musi zaproponować rysunek do dialogu o najwyższym stopniu abstrakcji. Być może dlatego nie wybiera prostych i bajkowych obrazków, za to zmusza małych odbiorców do skupienia się, do uważnego przyglądania się postaciom i przedmiotom. W końcu nie jest łatwo narysować Jutro.
Grzegorz Kasdepke taką publikacją daje się poznać jako twórca nieszablonowy. Tym razem udaje mu się stworzyć książkę, która zachwyci każdego, nie tylko kilkulatki. „Wczoraj, dzisiaj, jutro” to intrygująca zabawa z czasem, a trochę też wyzwanie rzucone dorosłym. Dzieci postrzegają świat (i słowa) inaczej, autor znakomicie to wychwytuje. Sprawił, że opowieść zyskała wielką energię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz