sobota, 3 grudnia 2016

Erich Kästner: Mania czy Ania

Jung-off-ska 2016.

Zamiana ról

Ta historia trafiła już nie tylko do klasyki, ale i do kanonu lektur szkolnych, chociaż kolejne pokolenia poznają ją zwykle najpierw przez jeden z dwóch filmów familijnych („Czy to ty, czy to ja” albo „Nie wierzcie bliźniaczkom” – chociaż ekranizacji było więcej). „Mania czy Ania” to opowieść, w której Erich Kästner zdradza nie tylko zamiłowanie do absurdu i pomysłów nieograniczanych realizmem, ale również znajomość dziecięcej psychiki. Dwie dziewczynki, które spotykają się na koloniach, są identyczne i szybko odkrywają prawdę o sobie: to siostry bliźniaczki, dotąd niemające pojęcia o wzajemnym istnieniu. Charakterologicznie stanowią swoje przeciwieństwa: Mania jest grzeczna, odpowiedzialna i gospodarna, cicha i dobrze ułożona. Mieszka z mamą, której nie chce przysparzać trosk. Ania to żywe srebro, bryka i psoci, potrafi się bić, chociaż jest córką sławnego kompozytora, nie zachowuje się jak dziecko z dobrego domu. Nawet w kwestii kulinarnych upodobań siostry są różne: Ania uwielbia naleśniki, Mania woli mięso. Mimo początkowego konfliktu dzieci szybko dochodzą do porozumienia. Wiedzą też, że trzeba z powrotem połączyć ze sobą rodziców. Ponadto i Mania, i Ania chciałyby poznać tego rodzica, z którym nie mieszkają, wpadają więc na pomysł zamiany ról. Akcja „Mani czy Ani” nie stanowi tajemnicy, dziś dużo ciekawszy jest sposób wprowadzenia trudnego tematu rozstania rodziców.

Obecnie motyw rozwodu jest w literaturze dla dzieci bardzo częsty: autorzy oswajają maluchy z sytuacją, która zdarzy się z pewnością w bliskim otoczeniu. Kästner już w samej powieści odpiera ewentualne zarzuty: tłumaczy dzieciom i dorosłym, że cierpią pociechy rozwodników, ale cierpią także też te maluchy, które wychowywane są przez skłócone i nieszczęśliwe małżeństwa, prawdziwe cierpienie zadaje po prostu ten dorosły, który nie rozmawia o takiej sytuacji z dzieckiem, nie wyjaśnia nic i nie rozwiewa wątpliwości. Kästner, chociaż mistrz literatury niepoważnej, swoich czytelników traktuje bardzo poważnie. Umie ich rozbawić, ale wie też, jak mówić o najtrudniejszych sprawach. Zresztą niezbyt długo moralizuje na temat rozwodu. Bardziej atrakcyjna staje się sama akcja. Zabawy na koloniach, relacje z rówieśnikami, domowe obowiązki i wyzwania – to wszystko jest tu ożywcze i świeże. Ponadto mali odbiorcy dopuszczeni do sekretu postaci będą przeżywać fabułę i kibicować bohaterkom, a jednocześnie śmiać się z ich wpadek lub sprytu. Do pozorów sielanki dochodzi zagrożenie – potencjalna macocha, która zniszczyłaby plan połączenia rodziców. Erich Kästner nie obiecuje złotych gór, mimo że decyduje się na baśniowy finał. Przyczyna rozstania rodziców była dość banalna i przy odrobinie wysiłku i dobrej woli obu stron udałoby się ją zlikwidować – dzieci to dostrzegają. W takim wypadku jest możliwe ponowne związanie się dawniej bliskich sobie ludzi. Kästner zdaje sobie sprawę, że nie powinien zostawiać małym odbiorcom złudzeń, więc celowo nakreśla sytuację jak z bajki między rodzicami. Nie daje fałszywych nadziei, ale zwraca uwagę na szczęście postaci.

W pięknym wydaniu ilustracje przygotowała niezawodna Joanna Rusinek. Łączy ona klasykę z humorem, bawi się minami postaci, zniekształcanymi proporcjami ciał czy refleksami światła. Tworzy obrazki nienachalne, by nie zamieniać tomiku w bajkę dla najmłodszych, przynajmniej wizualnie – w końcu samodzielnie czytające dzieci nie chcą powracać do „dziecinnych” tomików. „Mania czy Ania” wydana została także w formie audiobooka – i trudno będzie sobie wyobrazić lepsze głosy do psotno-humorystyczno-ważnej historii. Edyta Jungowska i Piotr Fronczewski nie są lektorami, a prawdziwymi opowiadaczami tych przygód, przeżywają je razem z dziećmi, pasują zarówno do spraw poważnych, jak i do komizmu przy zamianie ról Mani i Ani. Do tego tło muzyczne przygotowane jest z dużym wyczuciem. To pozycja ważna w literaturze dla dzieci, nie trzeba do tego nikogo przekonywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz