sobota, 3 grudnia 2016

Andrzej Klim: Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRL

PWN, Warszawa 2016.

Anegdoty

Kto narzeka, że w polskiej kinematografii dzieje się źle, że nie ma co oglądać i w ogóle sytuacja jest koszmarna, ten z reguły chętnie powraca do filmów z czasów PRL-u, by w nich znaleźć pocieszenie. W związku z tym popularnością wciąż cieszą się opracowania dotyczące dawnych kinowych fabuł. „Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRL” to publikacja, która gromadzi ciekawostki dotyczące najbardziej znanych i kojarzonych (żeby nie powtarzać: „kultowych”) produkcji. Andrzej Klim nie stosuje sztywnych ram i powtórzeń rozwiązań – streszczenia fabuły przytacza wtedy, gdy jest to potrzebne, czasami skupia się na wyborach obsadowych, innym razem na perypetiach z montażem czy rekwizytami. Kinomani mogą zatem poznać sekrety twórców – lub je sobie przypomnieć, bo część historii już dawno funkcjonuje w świadomości społecznej i stanowi podstawową wiedzę na temat produkcji.

10 filmów to 10 szkiców napisanych tak, by zaspokoić ciekawość dzisiejszego odbiorcy, ale też uświadomić mu, z jakimi problemami borykali się twórcy. W „Seksmisji” mowa o rozbieranych scenach i przypadkowych gapiach, w „Misiu” kłopot z zaopatrzeniem w wędliny. W „Nocach i dniach” ważne było przełamanie tremy aktora. Dalej: montaże, obiektywne trudności, niesnaski, obmyślanie choreografii do scen erotycznych, relacje na planie, imprezy, silne charaktery i konflikty, twórcze rozwiązywanie problemów, improwizacje, które trafiały do filmów, utarczki, obsadowe roszady, decyzje podejmowane wbrew sobie dla dobra produkcji (i odwrotnie). Reżyserzy, operatorzy, aktorzy. Wszystko to w zestawieniu z obrazami, które dzisiejsi odbiorcy (jeszcze) znają na pamięć. Andrzej Klim wcale nie stara się stworzyć pełnych opisów filmów – może odnosić się do pojedynczych spraw czy fragmentów dialogów, kompletnie ignorując wymowę całości. Nie jest od streszczania dzieł filmowych, proponuje – w ramach dodatku do oglądania – garść historii z minionej epoki. To dla prawdziwych fanów dobre uzupełnienie rozrywki, nawet mimo tego że sporą część faktów znają. Klim wprawdzie nie odkrywa tu Ameryki, ale pozwala zgromadzić w jednym miejscu filmowe ciekawostki. Do tego wpisuje się swoją publikacją w modne serie poświęcone czasom PRL-u – kontynuuje bardzo udany cykl.

Szkice z „Tak się kręciło” są lekkie w tonie, mimo że bogate w informacje. Mogą posłużyć rozrywce lub stanowić dopowiedzenia do biografii cenionych aktorów. Przypominają też produkcje, z którymi warto się zapoznać, bo tworzą filmowy kanon. Andrzej Klim korzysta z „plotkarskiego” brzmienia, stawia na dobre anegdoty i uzupełnia je jeszcze o konteksty z planu. Czasami zwraca uwagę na mniej kojarzone scenki, innym razem odwołuje się do tych najważniejszych. Potrafi pisać swobodnie i z pasją, a wybór tematu i sposób jego potraktowania zapewni mu szereg fanów. Zresztą Klim już dał się poznać jako ciekawy autor rozumiejący PRL ze wszystkimi dziwactwami czy absurdami.

To, co dzieje się na ekranie i co widzą kamery – to jedno. Klim sprawdza, co z planu zapamiętali aktorzy, jaka atmosfera panowała przy kręceniu poszczególnych scen. Pozwala odbiorcom niemal uczestniczyć w danych wydarzeniach, a przy okazji też pomaga zrozumieć, na czym polegał fenomen kolejnych produkcji. Przywołuje komedie i dramaty, niemożliwe do zrealizowania pomysły reżyserów i przypadki, które odbiły się na produkcjach. Pisze smakowicie – trafi swoją publikacją i do fanów filmów, i do fanów PRL-u. „Tak się kręciło” to książka dla poszukiwaczy anegdot, zapewnia dawkę humoru, ale i lekko sentymentalne spojrzenie na filmy do dzisiaj cytowane. Andrzej Klim jest tym razem przewodnikiem po filmowej codzienności – kolekcjonuje co ciekawsze przygody i umie o nich opowiadać odbiorcom spragnionym nie tyle sensacji – co zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz