SQN, Kraków 2016.
Na torze
„Moja Formuła 1” to kolejna autobiografia sportowa, chociaż może należałoby jednak powiedzieć, że biografia, bo Mark Webber tworzy ją dzięki pracy nieobecnego na okładce ghosta, Stuarta Sykesa. To on porządkował informacje, doszukiwał się w archiwach wydarzeń, na które trzeba zwrócić uwagę i sprawił, że książka jest rzeczowa i pełna szczegółów, a do tego też bardzo osobista. Mark Webber z kolei opowiada o tym, czego zwykli odbiorcy i widzowie nawet sobie nie wyobrażają: tłumaczy, jak klaustrofobiczne wrażenia zapewnia kombinezon i kask rajdowca oraz konstrukcja samego pojazdu, dlaczego kierowcy niezbędna jest kondycja, jakich obrażeń można się nabawić podczas wyścigu (i to bez wypadku), co czuje człowiek, którego samochód ulega poważnej kraksie. Na początku Mark Webber przedstawia drogę z Australii do Formuły 1, sprawdza, jak talent i marzenia przełożyć na rzeczywiste osiągnięcia na torze oraz karierę. To, co zwykle w tego typu historiach bagatelizowane, tu okazuje się bardzo ważne – gdyby Webber podążał utartymi szlakami, być może przegapiłby „swój” moment. Dobry plan, mądra menedżerka i partnerka życiowa kierowcy oraz determinacja to czynniki, które pozwoliły Markowi Webberowi dostać się na szczyt.
Potem pojawia się komentarz do konkretnych torów i wyścigów, autor często wraca na przykład do charakterystycznego ulicznego wyścigu w Monako. Zajmuje się też problemami konstrukcyjnymi – porównuje samochody, wskazuje wady niektórych bolidów i za każdym razem wyjaśnia czytelnikom, jak pozornie nieważne czynniki wpływają na osiągnięcia w tym sporcie. Odnosi się i do warunków pogodowych, i do rodzaju „rozgrzewki”, i do monotonii toru czy do procesu tankowania. Pozwala zjeżdżać do pit-stopu (bywa, że to chwile dramatyczne), przeżywać przeciążenia na zakrętach i przesyłać komunikaty przez radio. Czasem opowiada o rywalach i ma dla nich (na przykład dla Roberta Kubicy) więcej życzliwości niż dla partnerów z zespołu. Trzecia część tomu to już niemal opowieść zdominowana przez konflikt z Sebastianem Vettelem, zestaw pretensji, rozczarowań lub komentarzy, których widzowie – kibice – nie poznawali w odpowiednim czasie. Tom z czasem dąży do rozgoryczenia, ale nie zmienia to faktu, że autor dzieli się z czytelnikami wiedzą „tajemną”, wprowadza ich do swojego świat a i oferuje wycieczkę po torach rajdowych. Dla kibiców to wielka frajda.
Jest ten tom napisany z ogromną dbałością o detale. Mark Webber nie musi wysilać pamięci, skoro wszystkie informacje może odtwarzać ghostwriter. Praca, jaką wykonuje, jest olbrzymia – i sprawia, że tą książką można się posługiwać również jako źródłem wiedzy. Oznacza to, że w lekturze pojawią się całe fragmenty „techniczne”, oczywiście przystosowane do wymogów publikacji masowej, ale i tak dla bardzo zainteresowanych tym akurat sportem. Webber wynagradza nadmiar danych przez skupienie się na emocjach, nie dla wszystkich naturalnych. Ta autobiografia dotyczy w pierwszej kolejności tematów sportowych i zawodowych – kwestie prywatne schodzą w niej na dalszy plan, ale są obecne, mimo że w tle. Webber natomiast skupia się na tych aspektach działalności, z których i tak dał się poznać widzom – stawia na sport i przybliżanie zasad Formuły 1. Chociaż minęły już czasy Roberta Kubicy, zainteresowanym Formułą 1 taka opowieść się przyda jako dodatek do opowieści komentatorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz