Dwie Siostry, Warszawa 2016.
Czar zwyczajności
Anne-Cath. Vestly jest jak Astrid Lindgren. Zamyka swoich bohaterów w maleńkiej przestrzeni, niemal bez dostępu do cywilizacji. Na odludziu odżywają dawne wartości: przedstawiciele kilku pokoleń mogą spędzać czas razem i cieszyć się wzajemną bliskością. Tu w dodatku zawsze mają towarzyszy zabaw: w domu, poza rodzicami, jest ośmioro dzieci (z imionami na m), babcia i pies Rurek. Panuje atmosfera serdeczności i zrozumienia, a d tego każdy może czuć się ważny. Nikt nie wyśmiewa problemów innych, rodzice pomagają mądrze i dyskretnie, a dzieci mogą spełniać swoje marzenia, nawet te najbardziej baśniowe. Wielki świat nie ma tu dojścia, więc rodzina zyskuje spokój, którego odbiorcy z wielkich miast będą mocno zazdrościć.
Bohaterowie tomiku „8+2 i pierwsze święta” mieszkają w domku w lesie i przeżywają najzwyczajniejsze – egzotyczne przez oddalenie od cywilizacji – przygody w starym stylu. Jedno z dzieci boi się ciemności (i za każdym razem, kiedy musi wyjść do ubikacji, czyli domku z serduszkiem lub po drewno, przeżywa katusze). Problem rozwiązuje babcia – bez wyjaśnień i pogadanek, działaniem, które jej samej ma pomóc. Zresztą w tych historyjkach babcia jest jak kolejne dziecko. Owszem, dorośli darzą ją szacunkiem, ale też uważnie obserwują i z troską pielęgnują, na tyle dyskretnie, by nie zirytować staruszki i nie wytknąć jej zniedołężnienia, ale i by zachować kontrolę nad wydarzeniami. Nie zmienia to faktu, że babcia zaliczy szalony zjazd z góry na nartosankach i musi nauczyć się korzystać z telefonu (który, dopiero co założony, napawa ją wielkim lękiem). Babcia udowadnia maluchom, że nie są same w swoich słabościach, rzadko natomiast wtrąca się w sprawy dorosłych. Rodzice z kolei są bardzo wyczuleni na drobne sygnały wysyłane przez domowników (zwłaszcza pociechy) – reagują odpowiednio i bez zniecierpliwienia.
Życie w domu w lesie przypomina sielankę. Nikt się nie wykłóca o swoje prawa, każdy wypełnia własne obowiązki i nie żąda więcej niż może dostać. Rodzina dobrze czuje się ze sobą i nic dziwnego, że nawet codzienność przypomina tu święto. Dzieci nie zostały zmanierowane przez konsumpcyjny tryb życia – mogą donaszać ubrania po starszym rodzeństwie i nie domagają się coraz to nowych zabawek i rozrywek. Przeżywają za to znacznie ciekawsze przygody niż ich rówieśnicy z miast: pewnego dnia cała ósemka dostanie od właściciela lasu swoje drzewa. Autorka ma do zaproponowania odbiorcom wydarzenia niezwykłe, rozwijające wyobraźnię i bardzo nietypowe. Taka lektura musi się podobać.
Tomik „8+2 i pierwsze święta” tematykę świąt rozciąga daleko poza tradycje. Nie ma tu rozłożonego w czasie oczekiwania na jeden czy dwa wyjątkowe dni w roku. Świętami dla dzieci będzie też oznaczanie drzewek, wyjazd w góry czy przejażdżki ciężarówką. Anne-Cath. Vestly potrafi pisać w sposób niemal magiczny, tak, że mali odbiorcy razem z bohaterami przeżywają każde wydarzenie. Książka składa się z krótkich rozdziałów, które wprawdzie uszeregowane są według bajkowej chronologii, ale stworzone ze względu na tematy. Kilka motywów autorka rozciąga w opowieści, rozkłada na kolejne rozdziały i z rzadka przypomina o postaci narratora. Tworzy Vestly w starym stylu, a efektem jej działania jest publikacja, która urzeka swoim czarem. Zwyczajność jest tu umiejętnie przełożona na atrakcyjne dla dzieci historyjki, bohaterowie mają prawo wstępu do odmiennej i bardzo kuszącej rzeczywistości. Po tomik (i całą serię!) sięgnąć powinni fani klasyki w stylu „Dzieci z Bullerbyn”, ale i wszyscy zmęczeni aktualną ofertą tomików dostępnych na rynku literatury czwartej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz