Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
Zawieszki
Chwilę po tym, jak bransoletki z zawieszkami stały się modne, wkroczyły też jako symbol do powieści obyczajowych, zastępując listy zadań do wykonania. Teraz zawieszki prowadzą przez fabułę i przejmują rozmaite metafory czy przesłania. Wade Rouse piszący pod pseudonimem Viola Shipman odwołuje się do tego chwytu, żeby przedstawić kolejną kobiecą historię trzech pokoleń i doprowadzić do porozumienia matki, córki i babki – a wszystko za sprawą rodzinnych wspomnień. Kluczowe dla tej relacji jest uświadomienie sobie, że inni również mają swoje problemy, przeżywają miłosne zawody lub uniesienia – i że szczęście nie zależy od wieku (daty urodzenia), a zawsze można o nie walczyć. Ogromną rolę we wzajemnym otwarciu się pełni biżuteria. Siedemdziesięcioletnia Lolly dostała bransoletkę i pierwsze zawieszki od swojej matki, razem ze specjalnym urodzinowym wierszykiem. W tych przedmiotach kryje się pamięć o rodzicielce i o pięknych chwilach. Zamiłowanie do znaczących ozdóbek przejawia Lauren, wnuczka Lolly o artystycznej duszy. Arden reprezentująca średnie pokolenie jest inna: twardo stąpa po ziemi i nie pozwala sobie na dziecinne wygłupy. Wszystko chce mieć pod kontrolą, a to sprawia, że nigdy nie może być zadowolona ze swojego życia i z dokonań innych. Ale część jej surowości bierze się z niewiedzy.
Lolly zaczyna cierpieć na zaniki pamięci. Na razie to łagodne objawy przyszłej demencji, ale wystarczają, żeby kobieta czuła się zagubiona i przestraszona. To również bodziec do spotkania z córką i wnuczką. Wspólne rozmowy zamieniają się we wspominanie rodzinnych historii. Każda zawieszka coś znaczy i każda mówi wiele o innych ludziach. Bohaterki zanurzają się we wspomnieniach i lepiej poznają siebie nawzajem, dowiadują się o rzeczach, o których nie miały pojęcia, stają się wobec siebie szczere i bardziej wyrozumiałe. Wiele się od siebie uczą. Autor tego tomu dość idealistycznie podchodzi do tematu, wydaje mu się, że proste skojarzenia i opowieści wystarczą do polepszenia stosunków w rodzinie. W bohaterkach wywołuje żywe reakcje, chociaż czytelniczki często nie będą się w prezentowaną akcję angażować aż tak. Retrospekcje są bardzo krótkie i dość oczywiste w swoim kształcie, taką formę wymusza wspólne wspominanie – ale też przeszkadza to w przejmowaniu się historią. Zwłaszcza że autor prowadzi również do zmian w czasie teraźniejszym dla postaci. Lolly i Lauren wywierają wpływ na Arden, przyczyniają się do jej przemiany, same też – zwłaszcza Lauren – odnajdują swoją drogę. Rouse podkreśla to, co powinno być wiadome odbiorczyniom – że nie można przeżyć życia za kogoś albo podporządkować się czyimś oczekiwaniom i odrzucić własne szczęście.
„Bransoletka pełna wspomnień” to powieść imitująca literaturę kobiecą: w warstwie narracyjnej jest bowiem bardziej konkretna, jakby autor wiedział, na jakie uczucia czekają czytelniczki, ale nie mógł do nich przekonująco doprowadzić. Odwołuje się do prostego chwytu z zawieszkami na bransoletce (nie zastanawiając się nawet, skąd wszyscy i na przestrzeni całych dekad mają dostęp do najdziwniejszych wzorów zawieszek) – nadaje przedmiotom niemal magiczne właściwości. Nie jest to zbyt przekonujące, ale tłumaczy się fabułą. Konstrukcja tomu pozwala na szatkowanie historii i nadawanie jej sensu za sprawą zawieszek do bransoletki – ale momentami część rozwiązań staje się zbyt wymuszona, jakby autor poza motywem ozdób do biżuterii nie umiał znaleźć żadnego czynnika zmieniającego postacie. Wpisuje się swoim tomem w modne dzisiaj obyczajówki z nawiązaniami do przeszłości, ale zabrakło mu czegoś w relacjach kobiet z trzech pokoleń: czegoś, co zamieniłoby rejestr wspomnień w bardziej żywiołową całość i uzasadniłoby pielęgnowanie bransoletkowej tradycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz