piątek, 28 października 2016

Przemysław Liput: Rok w przedszkolu

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Zabawy

Tłumaczenie kilkulatkom, żeby nie bały się przedszkola nie ma większego sensu: i tak pierwsze dni będą połączone z płaczem czy buntem. Pojawia się na rynku wydawniczym tomik, który może to zmienić: wielkoformatowa kartonowa publikacja niemal bez słów. „Rokiem przedszkolaka” Przemysław Liput pokaże dzieciom, czego mają się spodziewać, oswoi z nieznanym i wzbudzi ciekawość. Ta seria Naszej Księgarni dotąd przedstawiała otoczenie – miasto czy las. Teraz w centrum zainteresowania od początku do końca są dzieci, które w dodatku mają setki różnych najważniejszych na świecie spraw. I Liput jest tym autorem, któremu przekonanie najmłodszych do pobytu w przedszkolu ma największe szanse się udać.

Zasady konstrukcji książki są przejrzyste: pierwsza rozkładówka jest miejscem na prezentację bohaterów. Każdy mówi kilka słów o sobie, niektórzy podają imiona rodzeństwa czy przyjaciół (i bohaterowie ich wypowiedzi też się w gąszczu postaci przewijają). Każdy ma inne zainteresowania czy cechy charakteru: już ta próbka pokazuje dzieciom, ile różnych ciekawych osób mogą w przedszkolu poznać. A Frida z naturalnie kręconymi włosami to ktoś, kto połączy nad tomikiem fanów pewnego komiksu. Na rozkładówce przedstawiają się dzieci w różnych kostiumach i podczas ulubionych zabaw, dzieci o różnych kolorach skóry i dzieci niepełnosprawne (te reprezentuje chłopak na wózku inwalidzkim). Wszystkie łączy energia, ochota do działania. Zaraz zacznie się rok w przedszkolu (na marginesie – głos zyskują tu poza dziećmi zwierzęta i zabawki, ale to już coś dla uważnych). Prezentacja jest dość istotna, bo każdą z postaci można będzie znaleźć na kolejnych obrazkach i sprawdzić, czym się zajmuje, z kim się bawi i czy jest szczęśliwa. Porównać z krótką charakterystyką ze wstępu, poszukać w kolejnych miesiącach. A to nie takie proste, jakby się wydawało.

Szukanie i oglądanie postaci na obrazkach pełnych dzieci, zabaw i chaosu to wielka lekcja uważności. Przemysław Liput odchodzi w pewnych względach od rytmu serii. To znaczy: dalej interesują go kolejne miesiące, startuje od września, na czerwcu kończy (dalej jest rozkładówka z wakacjami). Ale nie pokazuje jednego ujęcia, jedynego i tego samego kadru – przechodzi w różne punkty i do kolejnych salek, co w połączeniu z zawsze używanymi zabawkami i rozbrykanymi dziećmi daje wrażenie chaosu, gwaru i radości. Jest tu bardzo kolorowo, a przedszkolaki wciąż psocą. O zmianie miesięcy przypominają kalendarze lub gazetki ścienne, sprytnie wtopione w rysunki. Tu zawsze część dzieci zajmuje się pracami plastycznymi, część sięga po ulubione zabawki, część się przebiera, część uczestniczy w zajęciach artystycznych, część je. Czasami przedszkole odwiedza ciekawy gość, czasami to dzieci z panią wychodzą przed budynek. Już samo oglądanie zajęć bohaterów wywołuje chęć dołączenia do szalonych wyzwań. Owszem, zdarza się, że dzieci się pokłócą lub działają sobie na nerwy, ale to normalne – Liput zawsze pozwala odkryć przyczynę niesnasek, a plusy pobytu w przedszkolu przeważają, i to zdecydowanie. Teraz już rodzice nie będą musieli tłumaczyć maluchom, po co chodzi się do przedszkola – wszystko stanie się jasne. Przez długi czas odbiorcy będą oglądać kolejne ilustracje i rozmyślać nad przedszkolnymi atrakcjami (a ci, którzy do przedszkola już chodzą, wcale nie są wykluczeni z „lektury” – mogą przecież porównywać swoje doświadczenia z tym, co dzieje się na kartach „Roku w przedszkolu” i opowiadać o przygodach bohaterów lub swoich. Przemysław Liput tą książką powinien zrobić furorę wśród rodziców i przedszkolaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz