poniedziałek, 10 października 2016

Małgorzata Strękowska-Zaremba: Wakacje z krową, czołgiem i przestępcą

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Podstępy

W przygodach Kuby na pierwszy plan wysuwają się zmartwienia – i to nie problemy budzące śmiech odbiorcy, ale rzeczywiste troski dużego kalibru. Przekuwają się one w ciekawe doświadczenia i przyczyniają do pozytywnych zmian, ale dopiero z czasem. Powodów do stałej radości Kuba na pewno nie ma. Tak było w pierwszym tomie („Bery, gangster i góra kłopotów”), tak jest i w „Wakacjach z krową, czołgiem i przestępcą”. Małgorzata Strękowska-Zaremba nie boi się trudnych tematów, które mali odbiorcy czasami zaobserwują we własnym otoczeniu – i do których nie uzyskają właściwego komentarza dorosłych. Tym razem dziadek bohatera traci chęć do życia, czuje się bezużyteczny i nawet szuka sobie miejsca na cmentarzu. Na taką postawę receptą może być tylko większe zaangażowanie seniora w domowe obowiązki – do czego mama Kuby nie ma cierpliwości. Dziadek, niczym kolejne dziecko, to jedna z przyczyn wakacyjnej katastrofy. Kuba bowiem nie pojedzie na obóz. Miał to obiecane, cieszył się na wakacje, tymczasem rodzice postanawiają wysłać go tylko do ciotki na wieś. Wprawdzie razem z przyjaciółmi i dziadkiem, ale to przecież nie może się nawet równać z atrakcjami, na jakie bohater czekał.

Wyjazd poprzedza kilka zwariowanych pomysłów dzieci, które – jak zawsze – potrafią być kreatywne, byle tylko pokrzyżować niechciane plany. Pojawi się tu więc i niezawodny środek na przeczyszczenie (jako efekt przypadkowego połknięcia klucza), i wizyta w domu dyrektora szkoły, i próba zarażenia się świnką w gabinecie doktora Zarazka. A kiedy nadchodzą wakacje na wsi, Kuba, Wojtek i Aśka ani przez chwilę nie będą się nudzić, co zresztą było oczywiste dla wszystkich poza nimi. Tu krowa umie gwizdać i całuje na zawołanie, na pobliskim poligonie stoi prawdziwy czołg, a doktor Zarazek ma przypadkiem takie samo nazwisko jak Wojtek, taką samą fryzurę i takie samo znamię. Dzieci angażują się w śledztwo i obserwują też przemianę dziadka. Autorka piętrzy wydarzenia, tak, aby lektura przebiegała przyjemnie.

W „Wakacjach z krową, czołgiem i przestępcą” Strękowska-Zaremba stosuje krótkie rozdziały, przesycone przygodami dzieci. Te przygody czasami przełamuje dorosłymi sprawami, których maluchy nie zrozumieją (dlaczego nieobecny tata Wojtka to zdaniem mamy łobuz), ale przed którym nie da się ich ochronić. Autorka filtruje dorosłe sprawy przez spojrzenie Kuby, wie, że i tak nie wszystko uda się jej wytłumaczyć – ale nie może udawać, że w świecie dorosłych panuje sielanka. Zresztą całkiem nieźle sobie radzi z wyrażaniem niewyrażalnego, przez co wypada w narracji przekonująco, a nie jak pedagog. Przy okazji sprawia, że część zjawisk dzieci mogą zrozumieć szybciej niż starsze pokolenie.

Autorka jest tu bardzo wyczulona na pomysły kilkulatków, pokazuje, jak próba uniknięcia jednych tarapatów może wpędzić w znacznie poważniejsze – oraz jaką rolę w strachu przed konkretnymi sytuacjami odgrywa zbyt bujna wyobraźnia. Tu bohaterowie nie należą do grzecznych i posłusznych, więc historia szybko nabierze tempa. „Wakacje z krową, czołgiem i przestępcą” to też ciągłe rozbudzanie ciekawości – bo w puentach krótkich rozdziałów Kuba zawsze zapowiada jeszcze większe kataklizmy. Nie będzie tu zatem nudnych wakacji u cioci i żaden obóz nie dałby bohaterowi tylu urozmaiconych wrażeń. Mimo stałej obecności melancholii i smutku w egzystencji Kuby, autorka pisze z humorem, zachowując lekki dystans do prezentowanych sytuacji. Zapewnia najmłodszym wakacyjną przygodówkę w klasycznym stylu, ale wzbogaconą o trafne oceny dzisiejszego świata dorosłych. Podążanie za tym bohaterem to gwarancja zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz