wtorek, 18 października 2016

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Fortuna i namiętności. Zemsta

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Intrygi

Małgorzata Gutowska-Adamczyk zawsze lepiej sprawdzała się w mięsistych narracjach z przeszłości, lekkiej modyfikacji stylu, żeby imitował staropolszczyznę, ale nie przeszkadzał dzisiejszym czytelniczkom zagłębiać się w losy postaci – i w obyczajowych zabawach. To, co najlepsze pozostawiła w cyklu Fortuna i namiętności, którego drugi tom, „Zemsta”, trafia na półki księgarskie. Tu nie ma już mowy o powiązaniach z teraźniejszością, to powieść historyczna wysokiej klasy. Gutowska-Adamczyk zamienia się w Henryka Sienkiewicza, ale na przeszłość spogląda z kobiecej perspektywy. Nie dla niej rozbudowane opisy batalistyczne czy zagrania polityków widziane bezpośrednio, nie dla niej portretowanie kompanów od szabli. Za to w kreśleniu intryg, uczuciowych subtelności i sztuczek nie ma ta autorka sobie równych. Kiedy chce, potrafi uciec w tematy forteli – przydają się one, gdy trzeba uwolnić z lochu dorosłe dzieci zamknięte i właściwie skazane na śmierć przez bezwzględnego ojca, zorganizować ucieczkę sympatycznego przydrożnego zbójcy czy pozwolić zbliżyć się do siebie zakochanym po przejściach. Małgorzata Gutowska-Adamczyk na pierwszym miejscu stawia uczucia, niezrozumiałe mimo upływu czasu. W „Zemście” część z nich płynie – przynajmniej według postaci – z klątwy czarownicy skazanej na śmierć. Echa jej przekleństwa powracają przez cały czas na zgubę prześladowcom. W pecha po klątwie najbardziej wierzy kat, który musi zerwać z zawodem i poszukać sobie zajęcia, by przetrwać. Ucieczka przed niechybną śmiercią oznacza jednak pasmo upokorzeń.

Kraj jest ogarnięty konfliktem. Zwolennicy Stanisława Leszczyńskiego oraz Augusta III stają do broni, zaognia się sytuacja polityczna. Nie są to warunki do budowania szczęśliwego życia – trudno o stabilizację czy spokój. Wizyty wszystkich „dyplomatów” wymagają przemyślnych zabiegów ze strony adorowanych kobiet, wymuszane przysięgi wierności wywołują dylematy moralne. W tej powieści polityka splata się nierozerwalnie z życiem prywatnym, ale autorka na tym drugim się bardziej skupia. Wie tylko, jak utrudniać egzystencję postaciom. Co pewien czas wprowadza komiczne obrazki, żeby zachwiać ponurym klimatem, przypomina, że trzeba żyć mimo ciągłych wyzwań. Bardzo dba też o puentowanie rozdziałów, kończenie wybranej scenki mocnym akcentem. Bo rytm „Zemsty” to przeplatanie rozdziałów dotyczących różnych postaci. Obok kata i zbójcy pojawi się między innymi harda miecznikowa. Tu przy podejmowaniu decyzji trzeba mieć na uwadze dobro (i zdanie) całych rodów. Gutowska-Adamczyk niemal w każdej postaci spaja powinności wobec ojczyzny z porywami serca, sprawdza, jak prywata walczy z obowiązkami i zdaniem ogółu. Kobiety muszą stawać się silne i przychodzić na ratunek mężczyznom, mężczyźni nie mają na tyle sprytu, by odrzucić rozkazy, zresztą kierują się też honorem. W „Zemście” autorka uznaje przewagę płci pięknej – walka bez walki staje się bardzo atrakcyjna.

Dzięki czasowemu oddaleniu i charakterystycznej obyczajowości może autorka operować standardowymi relacjami międzyludzkimi (i uczuciowymi) bez wrażenia popadania w schematy. Tu przede wszystkim liczy się jakość opisów, wyczucie językowe – imitacja starych historii bez zaburzania odbioru. Ważny jest i dobór sytuacji oraz sposobów wychodzenia z opresji, autorka zwłaszcza ceni sobie pomysłowość, kibicuje tym postaciom, które nie zamykają się w stereotypach i nie pozostają bierne w obliczu wielkiego wyzwania. Małgorzata Gutowska-Adamczyk proponuje książkę dla fanów powieści historycznej i dla tych wszystkich odbiorców, którzy cenili sobie przede wszystkim „archaizowane” fragmenty jej pierwszych opowieści. „Zemsta” to spotkanie z bohaterami, którzy nie czekają na odmianę losu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz