środa, 19 października 2016

Hal Elrod: Fenomen poranka. Jak zmienić swoje życie

Galaktyka, Łódź 2016.

Motywacje

W pierwszej kolejności w „Fenomenie poranka” rzuca się w oczy nachalna autopromocja: zestawy pozytywnych komentarzy, które mają zachęcać do przyjęcia proponowanych rozwiązań, ale kojarzą się raczej z gazetowymi reklamami, omijanymi wzrokiem i przez nikogo niebranymi serio. Jeśli ktoś jest sceptycznie nastawiony do NLP – i ogólnie roli słów w nastawianiu się na sukces – autorowi wiary nie da. Hal Elrod większość energii poświęca na krzesanie z siebie niesłabnącego entuzjazmu – niby ma to sens w kontekście całego tomu, a jednak traci na szczerości. Tak „Fenomen poranka” upodabnia się do szeregu publikacji motywacyjnych (a powinien – do samorozwojowych, wygląda, jakby autor stracił z oczu podstawowy cel w zapędzaniu się na konieczność sprzedania tomu).

Bardzo dużo czasu poświęca Elrod na prezentowanie siebie, a dokładniej własnych kryzysów, które doprowadziły go do odkrycia „Miracle Morning”. To też przypomina echa „nawróceń”: trzeba dopiero odbić się od dna, żeby móc coś osiągnąć. U Elroda dnem było najpierw przeżycie koszmarnego wypadku i śmierci klinicznej, później – kryzys finansowy. Oba te doświadczenia na długo uniemożliwiły normalne funkcjonowanie, a i odnoszenie sukcesów. Dla autora stają się dobrym argumentem w walce o zmiany: skoro udało się wyjść z takich kryzysów, sposób po prostu musi być skuteczny. O swoich przeżyciach na początku tomu bardzo często przypomina, traktuje je jak talizman, powód do dumy. Stąd bierze się chwilę później wiara w sens fenomenu poranka.

Cały pomysł jest wykorzystaniem już dostępnych zachowań i technik, tyle że połączonych w jeden „program” i stosowanych po wcześniejszej niż zwykle pobudce. Elrod podpowiada, jak wstawać wcześniej bez zmęczenia, a do tego rozpisuje zestaw niezawodnych ćwiczeń. Są tu afirmacje i medytacje, ćwiczenia gimnastyczne czy wizualizacje. Każdy z kroków autor rozbija na części składowe, pokazuje, jak się do niego przygotować, by był skuteczny i zindywidualizowany. Nadaje elementom Miracle Morning większą rangę niż mają w rzeczywistości: sugeruje, jak zmienić nastawienie (a przemilcza fakt, że to nie wszystko, bo przydadzą się też bardziej konkretne postawy). Dla tych, którzy nic ze swoim życiem nie robią, to i tak sporo: przynajmniej impuls do zmian. Wprawdzie większość – przeciętną – Elrod kwalifikuje jako „miernoty”, ale to efekt nastawienia na język sukcesu, bezmyślne wartościowanie podporządkowane wyłącznie motywowaniu.

Chociaż Hal Elrod przedstawia we własnym przekonaniu sposób na zmianę (oczywiście w domyśle: poprawę) jakości życia, skupia się przede wszystkim na tekstach motywacyjnych. Pisze tak, żeby poderwać do działania, zarazić entuzjazmem. Nadaje emocje sformułowaniom, które dla większości czytelników emocjonalne wcale nie będą – stąd sztuczność trudna do zaakceptowania. Oczywiście w tomie zachęcającym do działania nadmiar energii jest jak najbardziej wskazany – tyle tylko, że za bardzo wyczuwa się u autora nastawienie na perswazję, nawet mniej niż zaangażowanie w stworzony system.

„Fenomen poranka” jest wręcz modelową publikacją motywacyjną: znajdują się tu gładkie zdania i porady idealne. Cały pomysł, zdaniem autora, nie ma słabych punktów i jest wręcz powodem do dyskredytowania tych, którzy z niego nie korzystają. Dużo tu zabiegów marketingowych (i to nawet nie zawoalowanych), nastawienia na sprzedaż i kompletnego niezrozumienia świata spoza strefy handlowej. Elrod posługuje się – mistrzowsko – nowomową motywacyjną, a jego tom można traktować jak czystą realizację gatunku. Z efektami dla odbiorców będzie już różnie, ale jeśli ktoś potrzebuje impulsu do zmian i podpowiedzi, jak się za nie zabrać, tu znajdzie kilka wskazówek. Kto zna już schematy gatunkowe, do „Fenomenu poranka” podejdzie bardzo sceptycznie – także ze względu na przyjętą przez autora formę przekonywania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz