sobota, 8 października 2016

Leszek Orłowski: Barca. Złota dekada

SQN, Kraków 2016.

Sukcesy

"Barca. Złota dekada” to prezent dla fanów. Klub, który stał się już kultowym wśród kibiców, doczekał się całkiem sporej liczby opracowań. Za wyjaśnianie fenomenu FC Barcelony – z ostatnich dziesięciu lat – wziął się Leszek Orłowski, dziennikarz sportowy i komentator. Jego „Barca. Złota dekada” to próba dokonania analiz kolejnych posunięć szkoleniowców – i znalezienia recepty na wielki sukces. Orłowski z konieczności pisze z dystansu, jego pozycja różni się od zachodnich monografii sportowych. Ten autor wypracowuje sobie własny styl mówienia o zespole – ale też stawia na rzetelność, przynajmniej w ramach dostępnych informacji. Śledzi publikacje na temat drużyny, ale w książce zachowuje indywidualny punkt widzenia, a i indywidualny sposób prowadzenia narracji.

Zwłaszcza w pierwszych rozdziałach odznacza się tendencja do rozbijania faktów, rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze i analizowania krok po kroku. Sprawdza autor powody porażek i zwycięstw, ocenia kolejnych piłkarzy, teorie czy pomysły szkoleniowców. Wybiera konkrety: odnosi się do kwestii transferowych, relacji w szatni, treningowych podpowiedzi, wizerunku gwiazd w oczach innych zawodników. Bardzo rzadko łączy życie piłkarzy z ich prywatnymi sprawami – tylko wtedy, kiedy jest to naprawdę konieczne i ma wyraźny wpływ na grę. Równocześnie jednak chętnie odnosi się do anegdot i smaczków spoza sfery sportu. Lubi drobiazgi, które sprowadzają na ziemię (żeby wpłynąć na piłkarza, trener odbywa poważną rozmowę z jego rodzicami). Takimi wstawkami Orłowski wzbogaca tom. Nie chce, żeby czytelnicy przedzierali się wyłącznie przez zbiory danych. Co ciekawe, nie zamienia się też w statystyka, wygodniej mu szukać tematów w wizjach trenerów i w relacjach między piłkarzami. Nie rozpatruje, jak to często robią zachodni autorzy, konkretnych spotkań minuta po minucie, w tej dziedzinie stara się o ogląd całościowy: co najwyżej wybiera pojedyncze akcje, które odbiły się echem na sytuacji w drużynie i na przykład pozwoliły zbudować porozumienie między zawodnikami. Chociaż Orłowski odnosi się do „złotej dekady”, liczą się dla niego ludzie, nie punkty. Czasami przytacza schematy ustawień (dla laików bardziej przekonujące niż tłumaczenia), czasami wskazuje przyczyny porażki. Opowiada bardziej szczegółowo o transferach. Nie ma w tej publikacji za to rozbudowanych wypowiedzi samych bohaterów (czy wielkich cytatów z opracowań o Barcelonie). Orłowski tropi raczej jednozdaniowe chwytliwe hasła, sięga – jeśli już bardzo tego potrzebuje – po podsumowania na gorąco. Ale ogólnie takich ilustracji nie szuka – pasowałyby bardziej do reporterskiego obrazka, a tu autor jest obserwatorem z zewnątrz.

W samej warstwie tekstowej Leszek Orłowski przybiera dwojaką postać. Jest fachowcem, który ma własne zdanie – gdy opisuje losy klubu. Ale bardzo potrzebuje ogólnikowych rozbiegówek niemal na początku każdego rozdziału. Tu wychodzi zwykle albo od truizmów, albo od prywatnych skojarzeń, albo od scenek, które później już nie wrócą, by zamknąć całość – i to przywodzi na myśl porady z kursów kreatywnego pisania czy tworzenia dziennikarskich tekstów mających zaintrygować czytelników. Nie byłoby nic złego w tym, że autor portretuje babcię jednego z piłkarzy, która w szpitalu przeżywa mecz – gdyby ta urocza historyjka miała jakiekolwiek odniesienie gdzieś dalej. Słaby jest za każdym razem punkt spojenia potrzebnych tylko Orłowskiemu wstępików z późniejszymi konkretami. Zrozumiałe, że robi to dla dobra książki, że chce zatrzymać czytelników – ale tą publikacją trafi i tak tylko do fanów Barceolny, więc nie musi się martwić, że oni nie wytrwają. Skusi ich jednak coś innego: skłonność autora do analizowania sukcesów i porażek, umiejętność wyciągania wniosków – i wyczulenie na wewnętrzne „sekrety” klubu. Orłowski nie próbuje swoich czytelników okłamywać czy zwodzić, prowadzi ich przez kawałek pięknej historii drużyny jako komentator sportowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz