czwartek, 8 września 2016

Andy Merrifield: Nowa kwestia miejska

PWN, Warszawa 2016.

Urbanistyka

Andy Merrifield chce postrzegać miasto jako tkankę, część organizmu, zjawisko pozostające w ciągłym ruchu i właściwie niemożliwe do jednoznacznego zaklasyfikowania. W swojej „Nowej kwestii miejskiej” bez przerwy polemizuje z dotychczasowymi ustaleniami na temat urbanistycznych koncepcji lub sprawdza, jak idea miejskości przejawia się w polityce. Miasto staje się w tym ujęciu raz areną walk, raz – rodzajem łupu, celem dla zaangażowanych w jego rozwój. Odrzuca autor dawniej stosowane podziały, pokazuje, że klasyczny rozłam na centrum i peryferie nie ma racji bytu, bo tym, co w dzisiejszym mieście zachwyca najbardziej, jest płynność granic, wewnętrzna migotliwość uniemożliwiająca strukturalistyczne podejście. Miasto dzisiaj znacznie różni się od dawnego pojęcia aglomeracji, wytwarza wręcz nowe zjawiska z dziedziny psychologii i socjologii, każe przedefiniować etos pracy i rodzaje rozrywek. Nie daje się uchwycić przez pryzmat filozofii ani politologii, chociaż to ostatnie podejście najbardziej autora uwodzi.

Odwołując się do przykładów sprzed przeszło wieku, może Merrifield zobrazować kierunek przemian i zwrócić uwagę na ewolucję podejścia do kwestii miejskiej. Sporo miejsca poświęca na polemiki i krytyczne komentarze do swoich poprzedników, niemal zapominając, że to nie ich idee były nietrafne, a miasta ulegają metamorfozom. Na szczęście obserwuje też reakcje społeczne i zmiany w podejściu do koncepcji urbanistycznych – odnotowuje, co ma swoje korzenie w przeszłości, a co należy do nowatorskich rozwiązań. Pokazuje odbiorcom, jak kolejne koncepcje wchodzą ze sobą w dialog: na granicy ścierania się ich powstają najbardziej interesujące z perspektywy badacza teorie – ale momentami Merrifield zachowuje się tak, jakby chciał zatrzymać własne spostrzeżenia i zamienić w podstawę dla przyszłych poszukiwaczy koncepcji miejskości, czyli – staje w sprzeczności do odkrywanych mimochodem zależności.

Zwraca autor uwagę na procesy, które kształtują przestrzeń miejską przez pryzmat potrzeb mieszkańców (ale i z perspektywy celów politycznych rozumianych jako dążenie do podporządkowania sobie zurbanizowanych terenów). Bardzo często ilustruje własne wywody dawnymi odkryciami, ustawia się w opozycji do nich, ale wciąż szuka podbudowania tez w historii. Ideologię nowej kwestii miejskiej chce wznosić na gruzach, naświetla pułapki cywilizacji i zagrożenia dla miast. Odwołuje się do tematu kapitału i oszczędności (trudno o bardziej upolityczniony temat niż kwestię publicznych wydatków), stara się interpretować obserwowane obecnie działania przez dokonania klasyków i dawnych myślicieli. W jego ujęciu miasto jest tworem niebezpiecznym ze względu na stałe wewnętrzne rozchwiania, walki o wpływy i pragnienia rewolucji. Filozoficzne rozważania popycha nawet w kierunku terminologii, co nie wydaje się najciekawszym i najbardziej potrzebnym rozwiązaniem – teoretyzowanie w tej dziedzinie nie prowadzi do twórczych wniosków.

Co ciekawe, w „Nowej kwestii miejskiej” ludzie jako ogół mieszkańców przystosowujących się do oferty miasta są raczej marginalizowani – liczą się ci aktywni, ci, którzy miasto traktują jako szansę udowodnienia innym wpływów. Miasto stopniowo staje się przykrywką dla tych, którzy okazują się bezużyteczni (w porównaniu z dokonaniami z przeszłości): mnoży nieproduktywne miejsca pracy, niszczy pracujących, nic dziwnego, że prosi się o zmiany. Obrazem miasta jako siedziby pasożytów Andy Merrifield zamyka swoją książkę, przedziwny twór – z jednej strony zahaczający o filozofię, stworzony z naukowego dyskursu (z pewnością nie jest to książka dla zwykłych czytelników, mimo że pod względem zrozumiałości i lekkości tonu znacznie przewyższa przeintelektualizowany wstęp Piotra Juskowiaka) – okazuje się też mimo wszystko zbyt zachowawcza i ostrożna w formułowaniu recept czy planów. Koncepcje urbanistyczne ścierają się w zestawieniu z przeszłością, ale nawet w niedaleką przyszłość autor, mimo tendencji do snucia teoretycznych rozważań, zajrzeć nie chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz