poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Katie Cook, Andy Price, Heather Breckel: My Little Pony: Przyjaźń to magia 5. Nic nie jest pojedyncze

Egmont, Warszawa 2016.

Miłość księżniczki

„Nic nie jest pojedyncze, piąty tom serii komiksów o kucykach, odnosi się do baśniowych dwoistych światów. Historia, którą czytają sobie młode bohaterki cyklu, obfituje tym razem w dramaty (i melodramaty), tajemnice, zaklęcia, wyzwania i walki. Do tego stopnia, że jedna z najbardziej naiwnych przedstawicielek kucykowej szóstki woła w pewnym momencie, że to komiks dla dzieci, żeby powstrzymać postacie przed najbardziej radykalnymi krokami.

„Zła” księżniczka Luna zwołuje sześć kucyków z Twilight Sparkle na czele. Zwołuje je, bo księżniczka Celestia przeszła przez magiczne lustro i nie ma jak wrócić. Bohaterki muszą rozwiązać ten problem i przy okazji poznać tajemnicę czarów Starswirla. Dla Twilight Sparkle, która uwielbia się uczyć, to szansa na dodatkowe odkrycia, z radością podąża zatem za Celestią. W ten sposób przyjaciółki odkrywają całą rozbudowaną historię miłości księżniczki – i genezę wyborów dokonywanych przez nią po obu stronach magicznego lustra. W tej historii dobro i zło bardzo się mieszają, a do tego dochodzi jeszcze przenikanie się przeszłości oraz teraźniejszości. Twilight Sparkle dzielnie przewodzi kucykom, by uratować siostrę księżniczki Luny. Poznaje też jej wybranka, kucyka (czy może rumaka) o wyjątkowej urodzie, w sam raz dla gwiazdy.

„Nic nie jest pojedyncze” to tomik, który zawiera tylko jedną historię, podzieloną na kilka części – po pierwsze dla wygody małych czytelniczek, po drugie dla zaakcentowania puent. „Lustrzane odbicia” to narracja w narracji, dla szóstki bohaterek i towarzyszącego im małego smoka szansa na przeżycie wielu przygód w magicznych relacjach. Jak na komiks dla dzieci jest tu też bardzo dużo ironii i komplikacji. W opowiastce o zakazanej miłości raczej trudno o żarty. Jednak twórcy tej części postawili na humor dalszych planach. Twilight Sparkle to bohaterka idealizowana, ale w komentarzach innych często łagodnie wykpiwana (zwłaszcza przez zamiłowanie do słowników i nauki). Inne kucyki mają różne wady eksponowane już w samej akcji: to uwielbienie do słodyczy albo naiwność granicząca z infantylizmem. Do tego trudno oprzeć się wrażeniu, że sama fabuła zamienia się w karykaturę, owszem, jest tu powszechnie znany motyw bajkowy przerabiany na oś przygód, ale wydarzenia wyglądają na mocno przerysowane. Zwłaszcza sztuczne są obrazy dozgonnej miłości: wybranek Celestii okazuje się być kucykowym ideałem, zachowuje się jak filmowy amant, a czas wypełnia wyłącznie potwierdzaniem stereotypu. To zabawy, które może starszym dzieciom uda się wychwycić, a może nie, dodatkowe, nieważne dla akcji. Daje się tomik traktować dosłownie, po prostu jako przygodę kucyków – daje się też śledzić akcję z przymrużeniem oka, dostrzegając wszelkie zabawy proporcjami i scenariuszowymi koleinami. Niełatwe to zadanie dla małych fanek kucyków, mimo tej naiwności w charakterach i uczuciach pełno tu komplikacji. Tekstowe wyzwania wiążą się często z ambitnym słownictwem, albo z podskórną ironią niezaznaczaną w żaden sposób. Rysunki natomiast przesycone są szczegółami i również gatunkowymi zabawami. Warto tu zwrócić uwagę na obrazki w wersji „retro”, z bardziej stłumionymi barwami. W ogromie cukierkowości ginie rutyna czy normalność. W tym świecie tęczowe kucyki są oczywistością, ale twórcy chcą też zachować dystans do postaci. Śmieszą kreacjami, ale i sytuacjami, wykorzystując wiele pobocznych motywów. Kucyki w tej wersji są właściwie odpowiedzialne za losy całych światów i zdają sobie z tego sprawę. Nawet księżniczki mają swoje zmartwienia i potrzebują wsparcia. Piąty tomik serii My little pony zaprzecza potocznym wyobrażeniom o beztroskim i upraszczanym świecie słodkich kucyków: bohaterki słodkie do przesady mogą być tylko z wyglądu, ale już niekoniecznie z zachowań. To na wypadek, gdyby kucyki uwielbiali odbiorcy starsi od kilkuletnich dziewczynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz