Media Rodzina, Poznań 2016.
Zwierzęta
W „Letnim zmierzchu” dzieci spotkają się z żubrem Pompikiem i jego rodziną po raz trzeci. Tomasz Samojlik pisze króciutkie edukacyjne opowiadania dla maluchów. Młody żubr, który urodził się dość późno (i przez to jest nieśmiały, woli spędzać czas z rozbrykaną siostrzyczką niż ze stadem), całymi dniami przygląda się otoczeniu. Przede wszystkim obserwuje zwierzęta z puszczy, a i zmiany wywoływane przez pogodę. Dziwi się różnym zjawiskom i dlatego każde napotkane stworzenie tłumaczy mu swoje zadania lub przyzwyczajenia. Pompik wie już sporo, ale z każdym dniem poznaje odpowiedź na kolejne pytania. W ten sposób Tomasz Samojlik dyskretnie uczy swoich małych odbiorców. Wyjaśnienia kierowane do żuberka przydadzą się także kilkulatkom. W „Letnim zmierzchu” autor niemal całkowicie odrzuca scenki rodzajowe, rodzinne igraszki i wybryki zwierząt, zatrzymuje się nad samymi opowieściami o edukacyjnym wydźwięku. Pompik został już przecież wcześniej dokładnie scharakteryzowany, tak samo jak jego siostra Polinka. Teraz znacznie ciekawsze wydają się inne stworzenia, zachowujące się, według żubrów, niezwykle.
Pompik spotyka między innymi jelenia, który zgubił poroże (i dowiaduje się, że rogi chrząszcza to naprawdę żuwaczki), poznaje koszatkę najadającą się na zapas, pomaga znaleźć jedno z dzieci ryjówki i samicę łosia. Ma okazję zapytać kreta, po co mu kopce, sprawdza, jak wydry polują na ryby i czy zaskroniec jest groźny. Czasami zwraca uwagę na otoczenie: w nocy słuchać, jak puszcza hałasuje, błotnisty dół może zamienić się w pułapkę dla zwierzęcia, deszcz potrafi upiększyć otoczenie, a we mgle łatwo zabłądzić. Każda historyjka to jeden prosty temat, dzięki któremu dzieci lepiej będą mogły poznać przyrodę. To, co zaskakuje Pompika i Polinkę, często jest zagadką również dla najmłodszych, niekoniecznie zorientowanych w leśnych zawiłościach. Trudno za to wyobrazić sobie lepszych przewodników po puszczy niż jej stali mieszkańcy.
W świecie żubra Pompika nie ma miejsca dla ludzi, a to oznacza także, że nie ma i zapośredniczania wiadomości. Zwierzęta same informują o swoich sprawach, to nadaje całości bajkowego charakteru i zapewnia rozrywkę. Zwłaszcza że Samojlik obdarza wprowadzane postacie ludzkimi osobowościami, dba o nakreślenie zachowań, odruchów czy reakcji związanych ze stereotypem gatunku. Dzięki temu opowiadania – a raczej dialogi w ich ramach – nie zamieniają się w męczące pogadanki, a dostarczają odbiorcom wielu ważnych treści. Czytelnicy bez trudu uwierzą postaciom obdarzonym wyrazistymi charakterami – a do tego ucieszą się z drobnych humorystycznych scenek, komicznych nieporozumień czy po prostu poruszanych tematów. W takiej wersji żubry są niemal wzorem (wydają się bardzo ludzkie, a Pompik i Polinka to już kwintesencja dziecięcości) – każde stworzenie przynosi trochę uśmiechu.
Tomasz Samojlik bardzo dba o to, by udzielać odbiorcom potrzebnych informacji w prosty i przystępny sposób. Wybiera najlepszą metodę – spotkania i rozmowy z obiektami obserwacji. Tak trafi do dzieci i przywiąże je do świata dzikiej przyrody. Pozwala maluchom rozumieć, ale też dziwić się czy wyciągać wnioski. Pompik i Polinka każdego dnia mają sporo do odkrycia – i to bardzo blisko. Dla części czytelników puszcza to niemal egzotyka – ale Samojlik czyni ją bardziej swojską i bez wątpienia atrakcyjną. Wychowuje sobie przyszłych obrońców przyrody bez nauczycielskich zapędów, wykorzystując samą rozrywkę i… medialnego, zabawnego bohatera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz