Zakamarki, Poznań 2016.
Tajemnica zmarłych
Martin Widmark swoich sił próbuje w kolejnych gatunkach. Ogromną popularność przyniosła mu na świecie seria o dziecięcym biurze detektywistycznym Lassego i Mai. Teraz buduje cykl historii o Dawidzie i Larisie – dla nieco starszych dzieci i uruchamia w nim nie tylko kryminalne intrygi. W „Wyspie Obłąkanych” widać tendencję do poszukiwania nastroju grozy i elementów thrillera. Oczywiście autor na tym nie poprzestaje, nakreśla też rodzące się między bohaterami uczucie, zapewnia i szereg wiadomości (w tym wypadku przydaje się zwłaszcza fizyka). „Wyspa Obłąkanych” to tomik krótki, akcja dzieje się w nim bardzo szybko. Widmark zajmuje się przede wszystkim wprowadzaniem odpowiedniej do sytuacji atmosfery, więc nie rozwija przesadnie fabuły. Pozwala za to swoim postaciom uczestniczyć w wydarzeniach, które raz budzą lęk, raz – złość.
Dawid i Larisa doskonale się ze sobą rozumieją, działają wspólnie i wypracowali już specyficzną więź (która rozwija się w nieprzewidziany przez nich sposób). Kiedy pewnego dnia trafiają na cmentarz (zapomniany i zaniedbany) i znajdują na nim groby młodych, nastoletnich dziewcząt, chcą za wszelką cenę rozwiązać zagadkę i dowiedzieć się czegoś o historii. Odpowiedzi na wiele pytań przynieść może nietypowy teatr, zestaw wizjonerskich scen, które właściwie nie pozostawiają wątpliwości co do sygnałów z zaświatów. Ale dla bohaterów liczą się intuicja i przeczucia, drobne wskazówki nawet bez naukowego oparcia. Mimo to sięgają do zasobów wiedzy – Widmark woli konkrety niż niedookreślenia.
W przeszłości kryje się tajemnica, a w teraźniejszości – szereg zagrożeń, i to bardzo poważnych. Bohaterowie mają prawdziwego przeciwnika, który nie cofnie się przed niczym i za nic ma, że walczy z dziećmi. W takim obrazku – i takim starciu – nie ma miejsca na żadne sentymenty ani na taryfę ulgową. Martin Widmark bardzo dobrze czuje się właśnie wtedy, gdy poszukuje alternatywy dla normalności, świata jak z sennego koszmaru. Nie zależy mu na prostym straszeniu młodych czytelników, sięga z przekonaniem do klasycznych pod tym względem tematów, żeby móc ozdabiać je dodatkowymi atutami, w tym wypadku tworzy sobie miejsce na przekazywanie wiadomości z pogranicza nauk ścisłych oraz filozofii. Zajmuje się odbieraniem śmierci przez wciąż żyjących, bazuje na tematach psychologicznych, ale przy tym wszystkim najbardziej powraca do kwestii ludzi. Dzięki temu może tworzyć iluzje thrillerowe. Bo już w relacjach obyczajowych Widmark czuje się znacznie mniej pewnie. Kiedy szkicuje wizje pierwszego zakochania się, czy zauroczenia między Dawidem i Larisą, jest w tym raczej mało przekonujący, nie podaje obyczajowych rodzajowych obrazków, a zmusza bohaterów do dostrzeżenia swojej atrakcyjności – w tej dziedzinie zdecydowanie przegrywa, nawet z twórcami literatury dziecięcej, dla których przecież motyw miłości bohaterów nie jest i nie może być priorytetem. Ale Widmark gdzie indziej bryluje. Co ciekawe, fani Lassego i Mai zdziwią się absolutną zmianą literackich kierunków i wyborów – chociaż i tu detektywistyczna żyłka się przydaje. „Wyspa Obłąkanych” to lektura dla młodych miłośników literatury sensacyjnej i thrillerów, a także dla tych, którzy nie przesadzają z uwielbieniem dla rozłożystych narracji. Widmark, chociaż dostarcza szeregu silnych przeżyć tym, którzy w jego świat uwierzą, to nie skupia się na przesadzonych opisach, bardziej niż na objętości książki zależy mu na jej atrakcyjności z punktu widzenia młodego poszukiwacza sensacji. W „Wyspie Obłąkanych” proporcje w stosunku do klasyki są może i zachwiane, ale to rozwiązanie nie spotyka się z krytyką docelowej grupy odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz