sobota, 23 lipca 2016

Ewa Nowak: Kot, który zgubił dom

Egmont, Warszawa 2016.

Uchodźcy

Seria Poczytaj ze mną wprowadzona na rynek przez Egmont jest bardzo cenna z kilku powodów. Dostarcza dzieciom lektur, które zastąpić mogą bajki opowiadane na dobranoc, ale też – które staną się materiałem do rozmów z rodzicami. To historyjki w starym stylu, z umiejętnie rozwijaną i niosącą ważne przesłania fabułą, ciekawe także z punktu widzenia dorosłych czytających maluchom. Ma też ta seria cały szereg etykietek gatunkowych i quasi-gatunkowych, zapowiadających treść, co oznacza, że dzieci mogą już zacząć świadomie wybierać ulubione formy, a do tego zapamiętają, czym charakteryzuje się określony gatunek.

Znakomicie widać to na przykładzie tomiku „Kot, który zgubił dom” Ewy Nowak, umieszczonym w dziale reportaży. Autorka nie powiela bowiem standardowego scenariusza ze zwierzęcych opowieści. Tu wcale nie tułaczka kota stanowi istotę zagadnienia. Wiele wyjaśnia już okładkowa ilustracja: do brzegu przybija ponton pełen ludzi o ciemniejszym kolorze skóry, nikt się nie uśmiecha, wszyscy są przerażeni i niepewni tego, co ich czeka. Ewa Nowak sięgnęła po temat uchodźców – i o ile w mediach najłatwiej wzbudzić współczucie dla uciekinierów z terenów ogarniętych wojną za sprawą krzywdy dzieci, o tyle w opowieści dla maluchów pokrzywdzone staje się bezbronne zwierzę, domowy pupil. Wiadomo, że dziecięcy bohaterowie są pod specjalnym parasolem ochronnym – ale i oni mogą przeżywać swój prywatny dramat, zrozumiały dla odbiorców.

Kot nazywa się Kunkush i mieszka w Iraku. Jego ludzką rodzinę stanowią mama, cztery córki i syn. Teraz wszyscy muszą uciekać, wolno im zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Do końca nie wiadomo, czy Kunkush powinien jechać – ale w końcu trafia do transportera. Wiele godzin spędza w pontonie z przerażonymi, ściśniętymi ludźmi, którzy nawet nie wiedzą, czy uda im się przeżyć podróż. Ginie już na lądzie: ucieka, żeby znaleźć bezpieczne miejsce – i niechcący odłącza się od swoich opiekunów.

Ewa Nowak oparła tę historię na faktach, a odnosi się do zagadnienia, o którym dziś nawet najmłodsi mogą usłyszeć w mediach. Pokazuje trudny los uchodźców, ich strach, ryzyko, jakie podejmują – i dramat rozłączanych rodzin w sposób zrozumiały dla odbiorców. Nie zajmuje się tematem różnic kulturowych, tylko na obrazkach widać, że mama i starsza córka mają zakryte włosy, a wszyscy ciemniejszą karnację. Dla samej opowieści to nieistotne: liczą się uniwersalne emocje. Tu autorka wybrała dobrą drogę: rozłąkę z ukochanym zwierzęciem bez trudu pojmie każdy maluch. Zwłaszcza że Kunkush zachowuje się jak wiele kotów, jest precyzyjnie przedstawiany, „prawdziwy” już w warstwie opisów. To, czego doświadcza, daje się szybko przełożyć na sytuację uchodźców. Ewa Nowak wybiera uproszczenia, które pokaże maluchom, co przeżywają bohaterowie. Obudzi cały szereg empatycznych przemyśleń – podróż pontonem w nieznane nie brzmi jak bajka, tu rządzi strach. Wiele pytań spowoduje ta lektura: Ewa Nowak właściwie wszystko wyjaśnia, ale bez szczegółów, wprowadzenie do sytuacji kota ich przecież nie wymaga. Później natomiast zajmuje się już samą drogą Kunkusha – kiedy ludzie trafiają już do bezpiecznych miejsc, zagubiony kot też znajduje dach nad głową. Dalej akcja rozgrywa się wręcz bajkowo, co było odbiorcom potrzebne po potężnej dawce wstrząsów z początku tomiku. „Kot, który zgubił dom” to literacki sygnał czasu, reakcja na doniesienia ze świata i próba przybliżenia ich dzieciom. Ewa Nowak jest doświadczoną autorką, nie boi się pisarskich wyzwań. Umie pisać tak, by szybko przekazać cały zestaw ważnych informacji. Adam Pękalski z kolei sprawdził się jako niebanalny ilustrator – bezbłędnie oddaje atmosferę wydarzeń, buduje egzotykę i lepiej przedstawia samego kociego bohatera. Jest ten tomik nie tylko zwykłą czytanką dla dzieci – to próba wzbudzenia dyskusji na ważne społeczne tematy. Nowak trafia nie tylko w zagadnienie stale obecne dziś w mediach, ale i w styl odpowiedzi dla najmłodszych czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz