Iskry, Warszawa 2016.
Postawa
Paweł Hertz w świadomości humanistów zapisał się przede wszystkim jako tłumacz. Z rozmów, które przeprowadzała z nim Barbara N. Łopieńska wyłania się jednak przedziwny obraz, stojący w wyraźnej sprzeczności z – ogólnie rzecz ujmując – środowiskiem literatów czy ludzi kultury. Paweł Hertz narzuca sobie pewien styl, który w jego ujęciu wart jest uznania – i wyraża dość niepopularne, a na pewno niezrozumiałe dla młodszych pokoleń poglądy. Zmarł w 2011 roku, ale w wywiadach zamieszczonych w tomie „Sposób życia” uprawia ostrą i bezpardonową krytykę twórców kultury. Nie lubi filmów (z nielicznymi wyjątkami) i godzi się na trzymanie w domu telewizora, ale do kina nie chadza, podobnie jak do teatru – bo nie ma tam nic, co by go interesowało (skąd o tym wie, nie wiadomo, aż szkoda, że Łopieńska przytłoczona jest rangą rozmówcy i przede wszystkim dba o to, żeby go przypadkiem nie urazić). Dalej – książek Hertz nie czyta, nawet wydawanych przez znajomych (z wyjątkiem tomów Iwaszkiewicza, bo to jedyny autor zasługujący na uznanie) – nie przeszkadza mu to znów w negatywnym wartościowaniu. Narzekanie na stan literatury bez choćby chęci jej poznania już nie nastraja pozytywnie. Drugim motywem, który autor na siłę stara się wprowadzić jako autopromocyjny jest powściągliwość. Hertz wiele razy podkreśla, że we wszystkim zachowuje umiar, że nie reaguje emocjonalnie (wprawdzie rzucił raz popielniczką, ale to był błąd), że nie ma nałogów… co pewien czas uznaje za słuszne podkreślić, jak poprawnie się zachowuje – jakby chciał stać się wzorem do naśladowania. Jeśli chodzi o autoportret Pawła Hertza – nie wypada on najlepiej, za sprawą przesadnych starań o wybielanie się.
Drugim tematem poruszanym w tomie są sprawy przeszłości – życie literackie i „polityczne” w kontekście możliwych do podejmowania decyzji. Tu Hertz stara się wyjaśniać, jak było – czy prostować popularne sądy. Znajduje miejsce na dzielenie się przemyśleniami. Powraca do kwestii, które spodobają się historykom literatury lub tym, którzy chcą badać dawne życie literackie, odrobinę uwagi bowiem poświęca kolegom po piórze czy pisarskiej otoczce (domy literatów, pisma literackie, spotkania). Trzecie zagadnienie wydaje się jednocześnie najciekawsze i najbardziej szczere: kiedy Paweł Hertz opowiada o pracy tłumacza (pomijając narzekania, że woli czytać w oryginale, bo nie mamy dobrych tłumaczy…). Tu zapomina o autokreacji, widać, że temat go pasjonuje (mimo zastrzeżeń o powściągliwości), a dla zwykłych odbiorców jest też zestawem odkryć – przybliżeniem tajników warsztatu i szansą przyjrzenia się wyzwaniom. Dla samych refleksji o przekładach warto do tomu zajrzeć i wczytać się uważnie w słowa Pawła Hertza.
Barbara N. Łopieńska przypomina o twórcy, który wycofał się z życia literackiego, a szerszej publiczności może nie być specjalnie znany (dzisiaj), podkreśla jednak jego pozycję i znaczenie dla kultury. To oznacza, że od czasu do czasu wycofuje się z pytań, albo przeprasza, gdy wydaje jej się, że przełamuje jakieś tabu. To postawa, w której prowadzenie rozmowy tak naprawdę oddaje się interlokutorowi, a ten wybiera sposoby zaprezentowania siebie czytelnikom. Na pewno warto za to zwrócić uwagę na język. Paweł Hertz wypowiada się elegancko, waży słowa, a do tego opowiada barwnie. Przejmuje się jakością wywodów, a docenią to zwłaszcza starsi czytelnicy.
„Sposób życia” to publikacja, która nie zastąpi biografii, ale stanowić może oryginalne spojrzenie na środowisko literackie w XX wieku. Paweł Hertz nie zawsze zyskuje aprobatę, ale potrafi zapewnić atrakcyjną lekturę. Z zagadnieniami poruszanymi w tym tomie można dyskutować, jednak nie sposób odmówić w wielu miejscach Hertzowi racji. Rozmowa ta nie pasuje do popularnych wywiadów-rzek, jest ich inteligentnym (inteligenckim) odpowiednikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz