Iskry, Warszawa 2016.
Ciekawość mola
Dla moli książkowych czytanie ma całą filozofię, zestaw drobnych dodatkowych przyjemności, nad którymi nawet nie muszą się zastanawiać. Ulubione miejsca, ulubione przekąski, system ustawiania tomów na półkach, których zawsze jest za mało – to tematy, o których przeważnie nie ma z kim porozmawiać, chyba że trafi się na drugiego książkowego maniaka. Czytanie nie jest medialnym hobby, ale to akurat nikomu nie przeszkadza. W opowieściach felietonowych Justyny Sobolewskiej „Książka o czytaniu” każdy książkomaniak znajdzie odbicie własnych dylematów i refleksji, prostych spostrzeżeń na temat wspólnych upodobań, a i zestaw smakowitych cytatów poświęconych książkom, wybranych z zapisków znanych pisarzy, książkowych autorytetów.
Kolejne – poszerzone – wydanie „Książki o czytaniu” już odbiło się szerokim echem w mediach, co tylko pokazuje, jak bardzo brakowało odbiorcom czegoś w rodzaju jednoczącej ich opowieści. Justyna Sobolewska sama przyznaje się do książkomaniactwa, a jej osobiste wynurzenia korespondują z doświadczeniami czytelników, i to nawet przy tej lekturze. Jest kilka oczywistych tematów, które po prostu trzeba poruszyć, żeby móc pisać o książkach, a i kilka zagadkowych, stanowiących nieprzewidziane rozszerzenie – bardzo przyjemne w procesie odkrywania czytelniczych przyzwyczajeń. Pisze Sobolewska o czytaniu na wakacjach i w podróży (oraz, rzecz jasna, w toalecie), o porządkowaniu i układaniu rozrastających się niebezpiecznie zbiorów. Nawiązuje do powstających ostatnio coraz częściej, także za sprawą różnych wydawnictw, klubów czytelniczych. Nie może pominąć tematu czytników, zwłaszcza teraz, kiedy już wiadomo, że nie uda im się wyprzeć z rynku książek tradycyjnych. Ale nie tylko o czytaniu jest ta pozycja, bo czasami autorka przechodzi na drugą stronę i zagląda na biurka pisarzy. Zajmuje się między innymi osławionymi pierwszymi zdaniami powieści, dziwnymi tytułami książek czy specyfiką spotkań autorskich. Bywa, że od poruszanych kwestii przechodzą ciarki – raz te związane z konstruowaniem napięcia w książkach, raz – od zaginania rogów czy bazgrania po marginesach, bo i takich motywów Sobolewska nie unika. Przypomina o wspólnocie czytania – o czytaniu na głos i z dziećmi, czyli o tym, co dzisiaj stanowi dość elitarną rozrywkę.
Nie ma w tej publikacji wątku, który byłby obcy maniakom książkowym, co więcej, na każde zagadnienie czytelnicy mają przeważnie wyrobione zdanie. To sprawi, że lektura momentami doprowadzi do chęci polemizowania z autorką lub przyklaskiwania jej, wzbudzi żywe emocje i zalążek rozmowy o hobby, które nie zajmuje zbyt dużo miejsca w dzisiejszych mediach. Czytanie jako filozofia życiowa albo jako zwykła rozrywka – Sobolewska nie zamierza się tu ograniczać, chociaż przyznaje, że nie zawsze odkrywanie nowych światów wiąże się z prostą przyjemnością: bywa, że wymaga wysiłku, męczy i prowokuje. Sobolewska usiłuje pokazać odbiorcom, że to normalne i w pełni zrozumiałe, tworzy wspólnotę porozumienia.
Przy okazji też wyszukuje liczne ciekawostki, skrzydlate słowa samych autorów, ich przemyślenia na tematy związane z książkami – żeby udowodnić czytelnikom, że w tej dziedzinie wszyscy stają się sobie równi, autorytety pisarskie też miewają książkowe słabostki i zamieniają się w zwykłych odbiorców. Z jednej strony to trochę popowy zapełniacz miejsca, ale z drugiej – szereg zachęt do czytania, świadomego wybierania lektur i kształtowania gustu. Czyta się to znakomicie, nie może przecież być inaczej, skoro to publikacja „swoja”, jednej z fanek czytania, która doskonale wie, czego oczekują odbiorcy. Justyna Sobolewska dostarcza smakowitej lektury i tylko jednego żal – że tom się kiedyś kończy. Ale wtedy można zajrzeć do swojego księgozbioru, spróbować nowych metod układania książek, przywitać się z ulubionymi lekturami lub wymyślić miejsce na nie w toalecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz