Egmont, Warszawa 2016.
Naddyrektor
Koszmarna Dwójka, czyli Miles i Niles, staje się jeszcze bardziej koszmarna. Garderoba w pokoju Nilesa zamieniona została w laboratorium dowcipu. Na pomalowanych na czarno ścianach można kredą wypisywać pomysły na kawały. Tych przyjaciołom nie brakuje. W miejscu, którego jedyną atrakcją są zielone wzgórza oraz niezliczone krowy, szkolni dowcipnisie mają sporo pracy. Czerpią radość z udanych kawałów i mają nawet specjalny kodeks kawalarza – zestaw moralnych zasad i praw. Chociaż chłopcy bez wątpienia ubarwiają szkolnej społeczności egzystencję, ćwiczą refleks i kreatywność, stają się wrogami dla dyrektora Barkina. Nie dają się przyłapać: rozróżniają już nawet kawały dla śmiechu od kawałów przynoszących satysfakcję wyłącznie wtajemniczonym. Zresztą Miles i Niles nawet sobie nawzajem robią kawały podczas robienia kawałów dyrektorowi Barkinowi. Dyrektor Barkin jest świetny jako ofiara żartów, w pełni zasługuje na liczne złośliwości i pułapki. Miles i Niles wciąż dają mu kolejne nauczki. To jednak nie podoba się Barkinowi seniorowi, ojcu dyrektora i byłemu dyrektorowi (bo Barkinowie dyrektorami są od pokoleń). Ojciec dyrektora Barkina sam chce przerwać łańcuch dowcipów. Zwalnia syna i zostaje – ponownie – dyrektorem szkoły. Chlubi się liczbą dni bez dowcipu. To oczywiście wielkie wyzwanie dla Milesa i Nilesa. Ale chłopcy sami nie dadzą rady, będą potrzebowali wsparcia kogoś, kto słabości Barkina seniora zna doskonale.
„Coraz koszmarniejsza dwójka” to długo wyczekiwany drugi tom serii o szkolnych dowcipnisiach. Autorzy tym razem postawili na jeden cel – pokonanie groźnego Barkina seniora, wroga nie tylko dowcipnych uczniów, ale i samego dyrektora. Dlatego też niespodzianka, jaką szykują Miles i Niles, odbije się szerokim echem wśród dzieciaków i utrwali pozycję kawalarzy w towarzystwie. Co ważne, bohaterowie coraz rzadziej posługują się żartami obliczonymi na prosty rechot. Owszem, wykorzystują ser śmierdzący jak niemyte stopy, zapewniając silne przeżycia upatrzonym ofiarom, ale z reguły wybierają już bardziej wyrafinowane rodzaje dowcipu. Autorzy, Jory John i Mac Barnett odwołują się do tradycji – w końcu szkolni żartownisie to zjawisko nieobce ani dzisiejszym młodym odbiorcom, ani poprzednim pokoleniom.
A skoro w „Coraz koszmarniejszej dwójce” chodzi o przechytrzenie wroga żartów, poprzeczka zostaje podniesiona naprawdę wysoko. Miles i Niles wciąż walczą o pozycję w szkole, jednak tytuł kawalarzy jest im potrzebny z kilku powodów. Chłopcy traktują utrudnienia jako wyzwania, zmuszają się przez to do większego wysiłku i rozwiązywania problemów, których w innym wypadku by nie mieli. Autorzy już dawno zrezygnowali z pouczeń (pozostawili tylko to, że nie warto być nadętym bufonem stroniącym od śmiechu), z rozrywki czynią nie tylko temat, ale i cel książki (i serii). Jest w tym ryzyko wiążące się z byciem śmiesznym na siłę, ale dla Johna i Barnetta ważniejsze niż skutki żartów są drobne dowcipy po drodze, jakby obok fabuły.
Kevin Cornell zilustrował tę książkę – oczywiście zgodnie z dowcipami rysunkowymi (ilustracje przejmują nawet część wyjaśnień, tak jest w przypadku nowych zajęć dyrektora Barkina). Grafiki przyspieszają akcję i sugerują komiksowość przygód, korespondują z tekstem – widać, że cykl jest wzorowany na powieściach komiksowych z olbrzymią dawką rysunków. To rozwiązanie sprawdzi się bez zarzutu w cyklu dla młodych odbiorców – a czasami rysunki dodadzą jeszcze komizmu samej opowieści. „Coraz koszmarniejsza dwójka” to ponowne spotkanie z ludźmi, dla których żartowanie jest jak sport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz