wtorek, 26 lipca 2016

Aleksandra Janusz: Kroniki rozdartego świata. Asystent czarodziejki

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Egzamin

Aleksandra Janusz odrzuca do znudzenia ostatnio powtarzaną w powieściach fantasy fabułę drogi, znajduje własny pomysł na kreację świata przedstawionego i na rozwój akcji. Bohater Kronik rozdartego świata, Vincent Thorpe, jest asystentem czarodziejki i w zasadzie mógłby na tym spędzić całe życie, zwłaszcza że pracuje tak już od ćwierć wieku. Kiedy jednak zbliża się do zasłużonej emerytury, odkrywa w sobie zdolność przetwarzania magii, rzadki talent, który należy rozwinąć i wykorzystywać. Jednocześnie zmieniają się okoliczności. Dwie czarodziejki wpadają w szczelinę po Rozdarciu świata i lądują w miejscu, którego istnienie wydawało się nieprawdopodobne. Pod opiekę Vincenta trafia natomiast mała dziewczynka zmuszana do uprawiania magii. Jej darem i przekleństwem jest umiejętność ziania ogniem. Przy tym wszystkim Vincent nie powinien zaniedbywać swojej ukochanej, która z magią ma mniej wspólnego. Aleksandra Janusz w pierwszej kolejności stara się wykreować świat naturalny dla bohaterów, a do tego przynajmniej trochę zrozumiały dla czytelników. Służą jej do tego i rubaszne żarty postaci, i nawiązania do znanych z baśni istot, i wreszcie – bardzo ludzkie emocje. W Kronikach rozdartego świata, mimo czasów postapokaliptycznych i odbudowywania normalności poza realiami, bohaterowie myślą i przeżywają zupełnie jak odbiorcy – nie ma znaczenia, czego dotyczą ich refleksje. I egzamin z magii, i odkrywanie nieznanego opierają się na uniwersalnych odczuciach. W „Asystencie czarodziejki” te właśnie uczucia są kotwicą, która zatrzymuje czytelników i pomaga im odnaleźć się w nowej przestrzeni. Tu – mimo czarodziejskich zmian – wszystko wydaje się logiczne i zrozumiałe.

Janusz przygotowuje się do podbicia zachodnich rynków – albo hołduje modzie na zagraniczne powieści fantasy, bo wprowadza między innymi obce jednostki miar: to element kształtowania magicznej przestrzeni, wprowadza chociaż odrobinę egzotyki polskim odbiorcom. Ta autorka zresztą czuje się bardzo dobrze w narracji Kronik i wie, co tu pasuje, nie ma przypadkowych motywów lub niespójnych wstawek. „Asystent czarodziejki” funkcjonuje w dobrze przeanalizowanych realiach – a to oczywista korzyść dla czytelników, którzy bez większego wysiłku poznawczego przedostaną się do historii. Janusz pisze z wprawą i bardzo konkretnie, nie lubi filozoficznych dywagacji czy zapychaczy miejsca, słownych rozbiegówek i fragmentów po nic. Stawia na działanie – a to działanie nie jest równoznaczne z powtarzanymi do znudzenia przez innych walkami z istotami z baśni. Tu droga polega na czymś innym, problemy są bardziej ludzkie – a przynajmniej dostosowane do bardziej życiowych, znów: w warstwie doznań. Nieistotne jest, jakie komplikacje utrudniają osiągnięcie celu – wszystkie tutaj da się przełożyć na sytuacje znane odbiorcom. To spory sukces Aleksandry Janusz, a i próba otwarcia prozy fantasy na inne niż stereotypowe już w tych fabułach rozwiązania. „Asystent czarodziejki” jest zatem książką dopracowaną pod kątem fabuły. Literacko także cieszy – nawet mimo tego, że rubaszne wstawki nieco wybijają z rytmu i średnio pasują do tworzenia rzeczywistości. Część odbiorców jednak właśnie one przekonają jako łącznik ze światem ludzi.

„Asystent czarodziejki” to początek nowej serii, ale jakby na przekór pierwszym tomom nie ma w nim rozbudowanych tłumaczeń zasad. Autorka po prostu wrzuca czytelników w nową przestrzeń, nie zajmuje się specjalnie wyznaczaniem jej sensów – co jest potrzebne odbiorcom do zrozumienia świata Vincenta, to okaże się w trakcie lektury – dzięki takiemu podejściu Aleksandra Janusz unika męczącego zwłaszcza w amerykańskim stylu streszczania reguł. Wie również, jak przekonać do sięgnięcia po kolejny tom – znakomicie panuje nad fabułą i kreacjami postaci. Kroniki rozdartego świata zapowiadają się na imponujący cykl dla miłośników fantasy i powieści pozbawionych schematów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz