Akapit Press, Łódź 2016.
Sława
Nikki, czyli dziewczęca odpowiedź na powieści komiksowe, przeżywa właśnie niezwykły sen o sławie. Ta bohaterka potrafiła w ekscytująco nastolatkowy sposób pokazywać swoją codzienność – szkolne sprawy, zabawy z siostrą czy potyczki z nielubianą koleżanką. Ale teraz ma do przekazania niewiarygodne informacje: staje się gwiazdą mediów. Najpierw zostaje wyłowiona przez gospodarza programu typu reality show poświęconego młodym talentom i zyskuje szansę nagrania ze swoim zespołem piosenki w profesjonalnym studiu. Ale to nie wszystko: trafi też do programu, a ekipa telewizyjna będzie śledzić każdy jej ruch w domu i w szkole, by zmontować z tego kilkuodcinkowy program. Z jednej strony to wspaniale: zwyczajna dziewczyna zyska szansę na popularność, o jakiej nawet nie śniła. Z drugiej to fatalnie, bo wszyscy mogą się dowiedzieć o pracy taty Nikki. A w dodatku dziewczynie właśnie zaczyna się układać z Brandonem i bohaterka jednak potrzebowałaby odrobiny prywatności, żeby nacieszyć się zauroczeniem.
„Dzienniki Nikki. Będę w tv” to kolejny tom popserii dla młodszych nastolatek, utrzymany w konwencji dziennika z obrazkami. Autorka przedstawia tu wady i zalety popularności. Nikki nie chce zmieniać się pod wpływem sukcesu, wciąż dba o przyjaciółki i – jak każda nastolatka – zauważa niezbyt chlubne przyzwyczajenia swoich rodziców, wciąż ma problemy z wredną MacKenzie. Teraz jeszcze dochodzą obowiązki związane z lekcjami śpiewu i nagraniami – w efekcie to, co było najważniejsze, czyli relacja z Brandonem, schodzi na najdalszy z możliwych planów. Dobrze, że chłopak jest cierpliwy i wyrozumiały – i że nie traktuje Nikki jak przypadkowego podboju. Russell dostarczy swoim czytelniczkom sporo materiału do refleksji nad związkami.
A przecież wszystko utrzymane jest w rozrywkowej konwencji. Nie tylko tajniki show-biznesu się tu liczą, ale i obyczajowość. Obecność telewizyjnych kamer nie w każdej sytuacji jest pożądana, o czym Nikki stale się przekonuje. Widzi też nastolatka, że aby spełnić marzenia, trzeba czasem sporo poświęcić. Bez moralizowania, przez proste wyciąganie oczywistych wniosków czytelniczki poznają zakulisowe sekrety młodzieżowych karier. Wszystko to utrzymane jest w nurcie pop, a bohaterka stara się z każdego tematu wyłuskać jak najwięcej emocji, ale uczuciowa strona opowieści nie przyćmi gorzkich prawd – przez co ten tomik staje się jeszcze bardziej atrakcyjny.
Nikki zachowuje się jak typowa nastolatka. W warstwie narracji widać to nie tylko w zakresie poruszanych tematów i w realizacji, ale też w akcentach zdaniowych, zaznaczanych graficznie. Ta postać nie ukrywa ekscytacji, potrafi też wciągnąć odbiorczynie w swoje przygody. Wrażeń czytelniczkom nie zabraknie, a sporo ich płynie nie tylko z dobrze dobranej fabuły, ale też z kreacji postaci, uzewnętrznianej między innymi w języku. Nikki mimo niespodziewanych wyróżnień pozostaje sobą.
Proste historyjki uzupełniane są dużymi ilustracjami w stylu mangi przefiltrowanej przez satyrę. Tu Nikki wykazuje się sporym poczuciem humoru w portretowaniu nieprzyjemnych czasem sytuacji. Co ciekawe, wszystkie bohaterki wyglądają na tych rysunkach olśniewająco (i przez to mało się od siebie różnią): to styl cukierkowy, bardzo skontrastowany z powieściami komiksowymi dla chłopców. Russell wysyła jasny sygnał co do kręgu odbiorczyń – i zapewnia im niemal stereotypową publikację. Trafi do swojej publiczności bez przeszkód, bo seria o Nikki jest porządnie przygotowana – z uwzględnieniem języka i zainteresowań czytelniczek. „Będę w tv” to dostosowanie się do trendów w poppowieściach, a i do oczekiwań odbiorczyń – ale bez zaniżania poziomu. Historyjka jest prosta, ale i tak przyciągnie – zwłaszcza fanki cyklu (chociaż może też zachęcić nowe czytelniczki).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz