czwartek, 30 czerwca 2016

Kiera Cass: Korona

Jaguar, Warszawa 2016.

Decyzje

Eadlyn coraz bardziej się usamodzielnia. Córka Ami, kiedyś niepokornej kandydatki na królową, musi zadbać o losy Illei. Trwają już jej Eliminacje- dziewczyna może znaleźć ukochanego pośród chłopców, którzy przybyli do pałacu. Każdy z nich jest na swój sposób wartościowy: jeden postanawia robić dla księżniczki coś każdego dnia, inny potrafi ją rozśmieszyć, jeszcze inny od dawna jest przyjacielem i nie musi nawet zapewniać o swoim przywiązaniu. Eadlyn wie, że zamążpójście rozwiąże kilka politycznych problemów i ociepli wizerunek przyszłej królowej w niezbyt przychylnych mediach. Pytanie tylko, ile jest w stanie poświęcić dla kraju. „Korona” wprowadza odbiorczynie w wielkie zmiany. Po nieoczekiwanym wyjeździe i ślubie brata, dziewczyna musi zmierzyć się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi matki. Na moment przejmuje nawet rządy, żeby ulżyć rodzicom. A kandydaci do jej ręki czekają…

Kiera Cass „Koroną” potwierdza swoją wysoką pozycję na rynku literatury rozrywkowej. Trochę więcej tu niż w poprzednich tomach cyklu całostronicowych przemów – ale to dla bohaterki wyzwanie i szansa na pozyskanie przychylności poddanych. Jak zwykle bowiem u Cass, w polityce wrze. To sytuacja na arenie międzynarodowej zmusza bohaterkę do podejmowania radykalnych działań. Gdzieś w tle pobrzmiewają tony, które oburzyłyby feministki, ale dla autorki walka nie rozgrywa się o miejsce kobiety i szacunek dla niej – a o prawo do wyborów dyktowanych sercem.

Pozwala też Cass poznać lepiej kandydatów, którzy pozostali w Eliminacjach, a do tej pory przebywali raczej w cieniu. Sama Eadlyn ma wyrzutu sumienia, że tak zaniedbuje chłopców, którzy przecież są bardzo wartościowi, gdy tylko pozwoli się im to udowodnić. Spotyka się więc z nimi, ale już nie na wymuszanych i zgodnych z pałacową etykietą randkach. Zmienia formę spotkań na bardziej współczesną, bez rozpaczliwego szukania porywów serca. I wtedy wreszcie może poznać prawdziwą miłość. Bo także o tym jest „Korona”. Eadlyn, nieczuła, wymagająca i niedojrzała emocjonalnie, szuka odpowiedzi na pytanie, jak poznać, że uczucie będzie trwałe. Naiwnie dziwi ją wieść, że rodzice nie zawsze żyli w doskonałej harmonii, myśli, że małżeństwo można podporządkować regułom i dobru kraju. Eadlyn stawia pytania właściwe nastolatkom, które nie chcą impulsywnie decydować o przyszłości. Taka lektura zaprocentuje.

A skoro bohaterka otwiera się na płeć przeciwną, Kiera Cass ma do dyspozycji cały zestaw tematów intrygujących zwłaszcza nastoletnie czytelniczki – i zestaw ważnych przeżyć. Komplikuje sercowe doznania, wprowadzając nowe znajomości – to sprawia, że wciąż może utrzymywać wagę odbiorczyń. Widać w „Koronie” umiejętne wyważanie proporcji między tematami obyczajowymi i społeczno-politycznymi. Autorka dba też o to, żeby nie powielać rozwiązań z dawnych Eliminacji, chociaż scenariusz dla Eadlyn ma być taki, jak w przypadku jej ojca. „Korona” to również popis szczerości, kiedy dziewczyna dojrzeje do tego, by poznać i zaakceptować prawdę, otrzymuje coraz więcej informacji o drodze rodziców do szczęścia. To sprzężenie zwrotne bardzo tu pasuje, napędza opowieść i mimo rozwoju akcji sprawia, że za Illeą czytelniczki będą tęsknić. Kiera Cass pokazała odbiorczyniom, jak może wyglądać obyczajowa warstwa w fikcyjnej opowieści – jej pomysły są oryginalne i odważne, a przywiązanie do bohaterów zapewnia silne przeżycia. W „Koronie” Cass popisuje się wyczuciem, subtelnością i klimatem narracji. Pisze w sposób melodyjny i baśniowy, co również wpływa na efekt. Kiera Cass zestawia magię stworzonej przez siebie krainy z dzisiejszymi rozrywkami obecnymi w mediach. Seria ma swoje wierne fanki – także poza grupą docelową – ale też w pełni na to zasługuje. Nieprzypadkowo do początkowej trylogii doszły kolejne części – od Illei trudno się oderwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz