poniedziałek, 6 czerwca 2016

Jarosław Adam Kalinowski: Miasto labiryntów

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Drogi

Rzadko kiedy zwykły gość, turysta zwiedzający obce miasto może poczuć się jak ktoś specjalny. U Jarosława Adama Kalinowskiego taki gość będzie naprawdę wyjątkowy: od razu spotyka się z burmistrzem Jarkiem i zostaje włączony w codzienne sprawy mieszkańców. Burmistrz Jarek zwraca się bezpośrednio do odbiorcy książki, prosząc go nieraz o pomoc – lub przedstawiając kolejnych mieszkańców. W tym mieście każdy zajęty jest swoimi sprawami, ale jednocześnie otwarty na nowe znajomości. Przybysz witany więc będzie serdecznie i od razu wciągany do rozwiązywania problemów.

„Miasto labiryntów” to zestaw łamigłówek dla dzieci. Za każdym razem mają one przejść jakąś drogę w określonym celu: autor stara się tak przygotować zadania, żeby tematycznie pasowały do odkrywania miasta i ważnych w całej społeczności ludzi. To zapewni różnorodność i ciągle nowe wyzwania. Odbiorcy tomiku zostaną między innymi zaangażowani w gaszenie pożaru, pomoc taksówkarzowi czy odśnieżanie. Nie zabraknie im rozrywek: wpadną do kina czy na zawody w grach, obejrzą starty balonów czy mecz piłkarski. Są tu elementy problemów cywilizacyjnych: fabryka strasznie dymi i nie można znaleźć drogi w powietrzu – są i komiczne scenki, labirynt stworzony przez włosy klientki fryzjera. Labirynty znajdują się wszędzie: to splątane kable, piana w myjni samochodowej, plakat reklamowy włoskiej restauracji czy kwiatki. Czasami trzeba przechodzić z przedmiotu na przedmiot, innym razem lawirować między rzuconymi rzeczami. Żeby maluchy nie miały wątpliwości, jak się poruszać, zawsze przed właściwym labiryntem pojawia się schemat działania. To przydatne, bo autor dość często zmienia sposoby przechodzenia tras i łatwo byłoby się pogubić już na starcie.

Zróżnicowanie tematyczne autor podkreśla jeszcze drobnymi wstawkami narracyjnymi. Każda rozkładówka zawiera jeden labirynt. Lewa strona to przeważnie prezentacja problemu. Burmistrz Jarek przedstawia swoich przyjaciół i mieszkańców (a czasami sami się przedstawiają!), nakreśla też zaistniały problem, w którym niezbędna jest pomoc przybysza. Autor dba o ot, by tekstowe wstawki były przepełnione emocjami, energią i gotowością do działania. Pełno tu wypowiedzi jakby ze zwyczajnych rozmów, do głosu dopuszczone zostają także zwierzęta, które potrzebują wskazówek. Co więcej, kolejne wprowadzone postacie wiedzą już o wyczynach gościa burmistrza – podpierają się zasłyszanymi o nim opiniami, żeby uzasadnić swoje prośby o pomoc. To sprawia, że „Miasto labiryntów” powinno się rozwiązywać po kolei – zupełnie inaczej niż niemal każdy zbiór łamigłówek. Kalinowski nie wybiega daleko w przyszłość, powiązuje dwa sąsiadujące ze sobą labirynty. Na końcu tomiku czeka na odbiorców niespodzianka – niczym niezapowiedziana, ale miła dla odbiorców.

Panuje moda na łamigłówki na rynku wydawniczym. Twórcy prześcigają się w pomysłach i w urozmaicaniu klasycznych przecież zadań. Jarosław Adam Kalinowski idzie w ślady „Absolutnie fantastycznych labiryntów”, więc musi znaleźć własny sposób na przedstawianie zagadek. I wydaje się, że znajduje – raz ze względu na narracyjną oprawę, która wytwarza prawie interaktywną fabułę, a dwa – przez różne formy samych labiryntów. Czasem drogi tworzone są tu z prostych kresek, a czasem z szeregu drobnych przedmiotów, bywa też, że to przerwy w ścianach sugerują, którędy przejść do celu. Każdy cel to inna misja, a autor odwołuje się tu też do lubianych przez dzieci rozrywek, szukając nowych tematów. Nie powtarza zagadnień, więc mimo skupienia się tylko na labiryntach zapewnia tak potrzebne w zabawie zmiany. Nasza Księgarnia po raz kolejny wprowadza na rynek wydawniczy tomik atrakcyjny dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz