wtorek, 3 maja 2016

Henryk Gołębiewski, Tomasz Solarewicz: Zygzakiem przez życie

Muza SA, Warszawa 2016.

Szczerość

Wzięty na spytki Henryk Gołębiewski stawia na konkrety. „Zygzakiem przez życie” to książka dla fanów aktora – zarówno tych, którzy pamiętają go z dziecięcych ról w dawnych produkcjach, jak i tych ceniących Gołębiewskiego odkrytego na nowo po latach. Bo znalazło się w tomie miejsce na krótkie omówienie różnych tematów, zawodowych i bardziej prywatnych. Konwencja wywiadu-rzeki została tu przepuszczona przez silną osobowość i barwne (choć nie zawsze przyjemne) życiowe doświadczenia. Henryk Gołębiewski chce o sobie opowiedzieć, nie szuka wymówek lub wykrętów, wie też, jakie tematy poruszy, a od których będzie się trzymać z daleka. I Tomasz Solarewicz musi to zaakceptować – gdy tylko chce poprowadzić rozmowę po swojemu, zostaje natychmiast sprowadzony do szeregu. Nie udaje się też Solarewiczowi zbytnio lansować siebie, choć czasem próbuje. Henryk Gołębiewski protestuje wówczas przeciwko prywatnym i nie własnym historiom. To jego opowieść. Prawo wstępu w kilku fragmentach zyskają tylko żona Marzenna i kilkuletnia córka Róża – postacie o równie silnych charakterach co bohater tomu.

Henryk Gołębiewski najchętniej i najciekawiej opowiada o rolach filmowych. A że „Podróż za jeden uśmiech” czy „Stawiam na Tolka Banana” należą do kanonów filmów młodzieżowych oglądanych przez kolejne pokolenia – aktor w jednym miejscu gromadzi odpowiedzi na typowe pytania początkujących dziennikarzy (jak to się zaczęło, jak trafił przed kamery, co sprawiało mu największe trudności). Przypomina przyjaźnie z planów, wyzwania i wyczyny kaskaderskie, porównuje dawną rzeczywistość do egzystencji dzisiejszych celebrytów. Na temat każdego z młodzieżowych i dziecięcych filmów prezentuje anegdoty i ciekawostki. Później przychodzi cza na inne zagadnienia – kodeks git-ludzi, wojsko, rozmaite prace zarobkowe, pierwszą wielką miłość czy raka – po tych prywatnych wypełniaczach dwudziestoletniej przerwy w graniu Gołębiewski wraca do opowieści o filmach. Ale nie może tu pomijać swojej codzienności. Opowiada o sobie szczerze i z dystansem – a wychodzi mu to dużo lepiej niż bliskim, którzy – jak często w podobnych wypadkach bywa – usiłują klecić ogólnikowe laurki. Historia Gołębiewskiego jest szorstka, ale i ciekawa, niejednorodna i tajemnicza. Dopiero po takiej lekturze rodzą się kolejne pytania – dotyczące bardziej ocen niż faktów.

Solarewicz jako dziennikarz w ogóle się tu nie sprawdza, funkcjonuje jako przyjaciel – dobrze, że Gołębiewski sam potrafi pilnować rytmu rozmowy i dygresje ostro przerywa. Zdaje sobie też aktor sprawę z tego, że porozumienie poza słowami, oczywiste dla rozmówców, wcale nie musi cieszyć odbiorców – dlatego też włącza czytelników do swoich życiowych decyzji, sam nie zajmuje się ich komentowaniem, ale bardzo szczerze nakreśla konsekwencje. Zresztą Henryk Gołębiewski filozofowania unika: szkoda na to miejsca. Pasuje to do wypracowanego wizerunku, sprawdza się w lekturze, bo odbiorcy dostaną w jednej warstwie obraz, który znają z ekranów i który chcieliby potwierdzić, a w drugiej – nietypowe uzupełnienie o wartości rodzinne czy życiowe postawy. Henryk Gołębiewski sentymentów unika, przynajmniej jeśli chodzi o filmy. „Zygzakiem przez życie” to publikacja biograficzna odzwierciedlająca filmowe kreacje tego aktora – dowcipna i niezwykła. Chociaż rynek wydawniczy zalewany jest od kilku lat przez wywiady-rzeki, ta książka ma swoją moc. Nie służy autoprezentacji, jest raczej prezentem dla fanów, dopełnieniem tego, co kinomani i tak wiedzą – o sprawy, których nawet by się nie domyślali. Henryk Gołębiewski w gawędziarza się nie zamienia, za to kiedy mówi – to ma coś ciekawego do zakomunikowania.


10. urodziny taniaksiazka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz