Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.
Ogród
Na Tarsjusza nie trzeba czekać: zawsze przychodzi o siódmej. To znaczy: nieważne, która jest godzina, kiedy pojawia się Tarsjusz – jest siódma. Bo ten dziwny stworek o wielkich uszach (przez Zbigniewa Larwę na ilustracjach kompletnie usuniętych) przybywa, kiedy wyczuje nudę u dziecka. Tarsjusz to mały, dziwny mędrzec, stworek, który zapłacze tylko wtedy, gdy przypomni mu się, jak go nazywają uczeni. Odwiedza Agatkę, bo ta czasami ma dosyć towarzystwa tylko Mamy i Babci. Agatka zresztą chciałaby mieć pełną rodzinę – musi jednak zadowolić się obecnością istoty wyobraźniowej i pewnej siebie na tyle, by narzucać innym reguły. Oprócz Tarsjusza jest jeszcze ożywiona Mysz, maskotka Agatki, która myśli na niebiesko. Beata Krupska – jak zwykle – czerpie z bogatej wyobraźni i przypomina maluchom, by też korzystały z fantazji. Tarsjusz przychodzi i opowiada bajki (czasami smutne, żeby wszystkie następne mogły być wesołe). Sam nie pochodzi z rzeczywistości ludzkiej, może więc uwiarygodnić bajkę.
Agatka, chociaż się nudzi, jest nad wiek inteligentna i bystra. Kiedy poznaje nowe słowo (najczęściej od Tarsjusza), zastanawia się, czy może wykorzystać je jako imię. Jest ciekawa świata, między innymi próbuje się dowiedzieć, o co chodzi z opalaniem (i dlaczego zwierzęta czy maskotki nie mogą się opalić) – a to tylko jedno z zagadnień poruszanych na terenie Ogrodu. Beacie Krupskiej zależy na tym, żeby Ogród zamienić w przestrzeń do bajkowych działań i odkryć. W dodatku Ogród jest pełen zwierząt – autorka na początku książki wprowadza cały zestaw zwierzęcych bohaterów z krótkimi charakterystykami, żeby dzieciom łatwiej było orientować się w historii. Zwierzęta bez problemu dogadują się z Agatką, co nieodmiennie dziwi dorosłych. A przecież z każdym można się porozumieć, trzeba do tego jednak chęci i wiary w powodzenie. Dzieci przyjmują to za pewnik. Beata Krupska może zatem ubarwiać otoczenie Agatki – zwierzęta mają bardzo wyraziste charaktery.
Tym razem Krupska rezygnuje z ciągłego rozśmieszania na rzecz filozofii. Kształtuje swoją historię trochę na wzór dawnych angielskich opowiastek, trochę też czerpie z absurdów, ale zakorzenionych w zwyczajności na tyle, na ile to możliwe. Prawda miesza się tu z wyobraźnią i dlatego na przykład pluszowa wypchana trocinami mysz nie może zjeść poziomek. Liście u Krupskiej myślą o nadchodzącej jesieni, a nadzieja nie szczeka i nie ma futra – i to odróżnia ją od psa. W tych opowiadaniach skrywa się wiele celnych obserwacji, które w sumie składają się na baśniowość w codziennych zabawach Agatki. Bohaterka nie szuka towarzystwa rówieśników, bo stale zaskakują ją postacie z najbliższego otoczenia. Przy takim podejściu również da się opowiadać o interpersonalnych kontaktach – ale autorka może bardziej akcentować urok fantazji. W końcu Agatka wcale nie idzie daleko – najważniejsze i najdziwniejsze rzeczy dzieją się w ogrodzie. To odskocznia od zbyt poważnych dla dziecka zmartwień i przykrości. W związku z tym nawet jeśli Tarsjusz przynosi ze sobą melancholię i smutek, dziewczynka nie stanie się poszkodowana: wciąż przebywa w wymarzonej bajce.
Beata Krupska imponuje fantazją i nie boi się budowania na niej całych pokładów historii. Ucieszy dzieci, dostarczając im oryginalnych treści – nie infantylizuje bajki, a wyposaża ją w głębokie sensy. Przygody Agatki i Tarsjusza ilustruje Zbigniew Larwa, stały w tym wydawnictwie ilustrator Beaty Krupskiej. Larwa zestawia na obrazkach bogatą wyobraźnię (chociaż nie zawsze słucha opowieści Krupskiej dokładnie, co mogą wytknąć mu dzieci!) z kreską rysunków satyrycznych. Tworzy bajkowy realizm, postacie dopracowane tak bardzo, że aż dziwne, że nierzeczywiste. Takie pomysły pasują do rozwiązań Beaty Krupskiej i w efekcie dzieci mogą być zadowolone z publikacji pod każdym względem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz