Agora, Warszawa 2016.
Oszczędności
Maciej Samcik sprytnie nad tą książką połączy dzieci i rodziców, prowadząc ich przez wspólną lekcję oszczędzania, ale i charakterystyki bankowych ofert, różne rodzaje środków płatniczych czy przyszłość pieniądza. „Moje pierwsze kieszonkowe” to poradnik, który przyda się, żeby od małego wpajać pociechom zasady wydawania oszczędności, ale i pozwoli dość sprawnie poruszać się wśród dzisiejszych możliwości, związanych z gromadzeniem dóbr.
Samcik zaczyna od podstaw, czyli od kwestii kieszonkowego. Tłumaczy, dlaczego jest ono niezbędne nie tylko w nauce gospodarowania pieniędzmi, ale i w procesie wychowawczym, analizuje korzyści i wady wybieranych przez dorosłych sposobów płacenia i podpowiada przydatne sztuczki z „premiami”. Pokazuje, jak sprawić, żeby maluchy nie wydawały pieniędzy natychmiast na słodycze, a żeby przekonały się do długofalowego planowania. Następnie przygląda się tematowi banków, kont oszczędnościowych czy używania karty zamiast gotówki – tu podpowiada, jakie metody są najbezpieczniejsze i wygodniejsze dla dzieci i na co zwracać uwagę przy zakładaniu rachunku. Doskonale orientuje się w możliwościach technologicznych, analizuje także tematy, o których część rodziców mogła nie mieć pojęcia – choćby wbudowane w breloczki chipy czy nalepki do płacenia. Zawsze bierze pod uwagę bezpieczeństwo oszczędności (przy czym straty nawet do dwustu złotych nie robią na nim wrażenia, podstawą jest, jak nie tracić więcej), za to dzieci traktuje jak istoty odpowiedzialne i rozsądnie podchodzące do kwestii nieujawniania danych. Nie musi się martwić, bo w swoim poradniku także specjalnie uczula małych odbiorców na temat złodziei i pułapek w świecie smartfonów oraz komputerów.
Banki są dla Samcika idealnym sposobem, by „od małego zarabiać miliony”. Autor z wprawą przegląda coraz to nowsze gadżety i ciekawe rozwiązania, odnosi się też do zabawy nastolatków – czuje się więc nie tylko fachowcem w dziedzinie oszczędzania, ale i orędownikiem młodzieżowych rozrywek. Z jednej strony uspokaja rodziców i przyzwyczaja ich do funkcjonowania w świecie z płatnością elektroniczną, z drugiej natomiast prowadzi dzieci przez meandry kont bankowych i zapoznaje z nowinkami, w których najmłodsi szybko orientować się będą lepiej niż tradycjonaliści-rodzice.
Autor stawia w formie na przejrzyste podziały – każda opowieść ma część dla dzieci i część dla rodziców. Samcik chętnie stosuje wyliczenia, wypunktowuje co ważniejsze treści i wprowadza przejrzyste przykłady. Nie zajmuje się reklamowaniem banków czy nawet porównywaniem ich ofert, dzięki czemu przedłuża żywot książki. Zamiast prowadzić wywody w nieskończoność, układa je jako odpowiedzi na nasuwające się najczęściej (także podczas lektury) pytania. Wszystko to sprawia, że tekst jest przejrzysty i zachęca do zagłębiania wiedzy (między innymi do samodzielnego sprawdzania, co dla nastolatków przygotowują banki). Książka umożliwia też inne niż jeszcze dwie dekady temu myślenie o kieszonkowym – jako o pierwszym kroku do nauki gospodarowania pieniędzmi. Maciej Samcik nie ogranicza się do udzielania rad – on wyraźnie angażuje się w proces wychowywania dzieci, daje rodzicom odpowiednie informacje, by mogli wybierać to, co dla ich pociech dobre – i co w przyszłości zaprocentuje. Autor robi wszystko, żeby zachęcić do oszczędzania w bankach – ale też bez tych umiejętności trudno się dzisiaj obyć i tomik „Moje pierwsze kieszonkowe” powinien być obowiązkową lekturą dla dzieci. Może nie da się od razu po nim nagle się wzbogacić, ale umiejętność oszczędzania to też kapitał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz