środa, 27 stycznia 2016

Eleonora Barsotti: Co tu się kryje?

Debit, Bielsko-Biała 2015.

Wyszukiwanki

Franek nigdy się nie nudzi, trudno mu byłoby zresztą nudzić się w takim tłoku. Mały niedźwiadek jeździ na swojej hulajnodze i liczy odnalezione przedmioty. Zagląda na tory i na plac budowy, do parku, na plażę, na dworzec kolejowy, wchodzi do cyrku, do supermarketu i na lodowisko – wszędzie tam, gdzie przelewa się tłum postaci. Samego Franka niełatwo znaleźć w tym galimatiasie, a przecież bohater ma ważne zadanie: wybrane przedmioty z każdej rozkładówki a zaznaczone na dole strony ma odnaleźć, wskazać i policzyć. Przy okazji może też sprawdzić, co dzieje się w różnych miejscach. Atrakcji na długo nie zabraknie. Na każdej stronie roi się od drobnych zwierzęcych postaci zajętych swoimi sprawami. To bajkowe stworzonka wtrącone w ludzką rzeczywistość: jeżdżą autobusami, kupują miód, czytają książki – zawsze w oderwaniu od innych i bez zwracania uwagi na otoczenie. To Franek musi przyjrzeć się bohaterom kolejno i zrozumieć ich pomysły. Dzieci przy oglądaniu tej książeczki wcale nie muszą skupiać się na opowiadaniu wydarzeń. Mogą same dla siebie odkrywać kolejne tajemnice i bawić się wyszukiwaniem znajomych sylwetek (lub czynności). Właściwe zadanie dla nich mieści się na dole każdej strony, tuż obok ogólnikowego komentarza o Franku. Narysowane przedmioty (z podpisami, co przydatne bywa w rozbudowywaniu słownictwa) trzeba wskazać na ilustracji. Nie jest to łatwe – mogą znajdować się wszędzie, a zadanie komplikuje jeszcze feeria barw i brak ujednolicania konturów. Czasem przydaje się tu umiejętność logicznego myślenia, innym razem – pomoże przypadek.

Bez względu na wiek postaci czy na ich status społeczny, wszystkie są słodkie i bardzo dziecięce. W większości też – mile uśmiechnięte. Mali odbiorcy otrzymują obrazki z bajkowej arkadii pełnej zabaw i przyjemności. Tu rodzice spacerują z zadowolonymi dziećmi, nikt nie krzyczy i nie płacze, nie ma najmniejszych powodów do niepokojów. Przeważnie kształty są pozaokrąglane i mają przyjemne pastelowe kolory (silniej kolorystycznie wypadają tu sami bohaterowie). Nie da się – nie zrobi tego ani dziecko, ani rodzic – objąć wzrokiem wszystkiego na jeden raz. Te ilustracje, przystosowane do percepcji maluchów, wymuszają powolny i fragmentaryczny odbiór. Każdy bohater (a zawsze jest ich kilkudziesięciu na rozkładówce) to miniaturowa obyczajowa scenka, rodzaj małej historyjki, z której wysnuć można całą opowieść. Ta publikacja ma dostarczyć dzieciom zajęcia i to z pewnością nie na chwilę – chyba że kilkulatki akurat zmęczą się natłokiem postaci i ich działań.

„Co tu się kryje”, kolejna z książeczek obrazkowych – zgadywanek – wzbogacona została o klucz odpowiedzi: rozkładówki w zminiaturyzowanej wersji powracają pod koniec tomiku z zaznaczonymi miejscami, w których należy szukać odpowiedzi. To wsparcie również dla rodziców – bo i oni mogą mieć czasem problemy z wypatrzeniem konkretnego elementu. Zabawa nie kończy się z tomikiem: na ostatniej stronie dzieci otrzymują kolejny zestaw przedmiotów do odnalezienia, tym razem bez podpowiedzi co do strony lub sytuacji. T już prawdziwe wyzwanie dla najbardziej wytrwałych, ale też próba pokazania, że zabawa nie musi polegać jedynie na wypełnianiu poleceń autorki. Każdy może odnaleźć dowolny przedmiot i potraktować to jako wyzwanie dla innych. Eleonora Barsotti umożliwia i takie korzystanie z książeczki. „Co tu się kryje” to ćwiczenie na spostrzegawczość i tomik do nauki liczenia. Nie wymusza na odbiorcach linearnej lektury ani wielkiego wysiłku i jest odpowiedzią na modę panującą w literaturze czwartej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz