poniedziałek, 25 stycznia 2016

Agnieszka Mielech: Tajny Dziennik

Wilga, Warszawa 2015.

Wypełnianki

Dzienniki kreatywne błyskawicznie podbiły rynek i stały się dobrym uzupełnieniem wielu „dziewczęcych” serii. Do cyklu Emi i Tajny Klub Superdziewczyn dochodzi „Tajny Dziennik” – połączenie pamiętnika i szkolnych „złotych myśli”, tyle że nakierowanych na właścicielkę tomiku. Ta publikacja trochę nawiązuje do kolorowych młodzieżowych magazynów i – co rzadkie wśród modnych wydawnictw – nieczęsto odwołuje się do poppowieściowej serii, może nawet stanowić książkę osobną – gdyby nie końcowy fragment z poradami, jak założyć z przyjaciółkami klub.

„Tajny Dziennik” zakłada, że korzystać z niego będą wyłącznie dziewczyny, widać to w stylizacji, obramowaniach graficznych stron i w poruszonych tematach. Na początku zachęca do jak najlepszego poznania siebie, przedstawienia rodziny, rodzeństwa oraz przyjaciół. Właścicielki tomiku zastanowią się nad swoim ulubionym kolorem, przedmiotem w szkole, książką, filmem itp. Sprawdzą się w rozmaitych psychotestach („jaką przyjaciółką jesteś”) i przy projektowaniu strojów na różne okazje. Będą opisywać wakacyjne wspomnienia oraz najciekawsze sny, wklejać zdjęcia lub rysować – zapełniać kolejne strony sobą. Nie zabraknie tu minisennika, minisłowniczka mowy kwiatów, horoskopu czy list do spakowania się na wakacje. Do założenia tajnego klubu przyda się tajny alfabet i umiejętność wysyłania zaszyfrowanych wiadomości, ale też statut. „Tajny Dziennik” jest więc książką, która ma przepędzić nudę i uruchomić kreatywność odbiorczyń, czy też dostarczyć im rozrywki. Prezentuje dość klasyczny zestaw tematów i pozwala nastolatkom zastanowić się nad sobą. Wymusza twórcze działania, które czasem mogą przerodzić się w bardziej rozbudowane zabawy. „Tajny Dziennik” nie potrzebuje publiczności – ma być rodzajem sekretnego tomiku, któremu właścicielka zwierza się nawet z najskrytszych tajemnic. To, co dawniej pozostawało w rękach co bardziej twórczych dziewczyn, teraz staje się proste i dostępne każdemu, nawet najbardziej pozbawionemu wyobraźni użytkownikowi. Tej książce indywidualny charakter można nadać tylko dzięki własnej ekspresji i pomysłowości w wypełnianiu szablonów.

Nie ma obaw, że wypełnianie „Tajnego Dziennika” przypominać będzie odrabianie zadań domowych: miejsca na wypowiedzi jest zwykle niewiele, nikt też nie nalega na rozbudowane recenzje czy przemyślenia. „Tajny Dziennik” uczy zwięzłości i precyzji. Jeśli charakteryzuje się tu kolegów, to – w kilku słowach. Listy książek do przeczytania składać się mogą z samych tytułów. Tak przygotowany pamiętnik stanowić będzie bardziej zapis chwili, konkretnego momentu w procesie dorastania. Owszem, jest to publikacja naiwna, ale to naiwność programowa, płynąca z dostosowania treści do wielu oczekiwań odbiorczyń. „Tajny Dziennik” kojarzyć się będzie z zabawą, nie zwierzeniami, jakie zwykle dotyczą tylko najbliższych przyjaciółek. Daje namiastkę takich wyznań, a przy tym zapewnia dyskrecję.

Jest „Tajny Dziennik” tomikiem, który pozwoli młodym odbiorczyniom zastanowić się nad sobą. Czasami wprowadza motywy dość nietypowe („co umieściłabyś w kapsule czasu”), innym razem – naturalne dla nastolatek, a nawet trochę dziecinne (list do Świętego Mikołaja). Gwarantuje jednak miłe spędzanie czasu i zaspokaja potrzebę dzielenia się wrażeniami. Pomaga uchwycić i utrwalić miłe chwile. Bywa przydatny w autoanalizach na mikroskalę. Dla dorosłych nie stanowi żadnej wartości, ale młodym czytelniczkom – i to nie tylko fankom serii o Emi – spodoba się bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz