niedziela, 6 grudnia 2015

Iwona Kienzler: Uwodzicielki, skandalistki i seksbomby PRL

Bellona, Warszawa 2015.

Bez skandalu

Wielu badaczy i dziennikarzy pisze dzisiaj o gwiazdach PRL-u, ale Iwona Kienzler robi to w sposób, który… uzależnia od jej książek. „Uwodzicielki, skandalistki i seksbomby PRL” to publikacja wzorcowa pod tym względem. O prezentowanych tu artystkach istnieje na polskim rynku całkiem sporo (i to niestarych) tomów i szkiców. A jednak Kienzler nie tworzy uproszczonej popnarracji, a proponuje czytelnikom bardzo apetyczną i mocno opartą na źródłach opowieść o biografiach sławnych pań.

Zmieściło się tu osiem esejów o życiu i twórczości kobiet, które przetrwały w świadomości społecznej lub (jak w przypadku Tetetki) zostały niedawno przypomniane. Autorka przygląda się co barwniejszym życiorysom, dostęp do ploteczek, anegdot i ciekawostek traktując jako dopełnienie portretów, a nie ich podstawową treść. Zestawia przedstawicielki różnych artystycznych zawodów: są tu aktorki (Elżbieta Czyżewska, Nina Andrycz), są poetki (Agnieszka Osiecka), aktorki śpiewające (Kalina Jędrusik) czy piosenkarki (Violetta Villas). Łączy je skłonność do ubarwiania szarej rzeczywistości PRL-u, rozbudzania wyobraźni widzów oraz… do skandali. Żadna z prezentowanych tu pań nie przejmowała się konwenansami ani opinią publiczną, wszystkie żyły kolorowo i według własnych pomysłów, co nieraz bulwersować mogło uwięzionych w codziennej szarzyźnie. Kienzler jednak nie zajmuje się analizowaniem filmowych ról. Chociaż to one definiowały bohaterki tego tomu i na długo je kształtowały w świadomości społecznej, autorka wybiera ciekawostki z prawdziwego życia. Wie, że w ten sposób dotrze do większej liczby odbiorców: kulturoznawcze analizy zainteresowałyby nielicznych, smaczki z życia gwiazd są tematem nośnym i same napędzają reklamę. „Uwodzicielki, skandalistki i seksbomby PRL” to jednak nie książka, która ujawniałaby wielkie sekrety. Kienzler opiera się na faktach dostępnych czytelnikom i zdradzanych już a to przez bliskich i przyjaciół opisywanych tu postaci, a to przez dziennikarzy. Nie jest tajemnicą ani choroba alkoholowa Czyżewskiej, ani konflikt rodziny Violetty Villas z jej „gosposią” – Kienzler jedynie ubiera te fakty w ciekawe opowieści i pogłębia, w sprawnej narracji odwołując się do sporej liczby materiałów źródłowych. Dla młodszych odbiorców to również szansa na zorientowanie się w dawnych towarzyskich skandalach i relacjach.

Iwona Kienzler bez wątpienia potrafi wykorzystywać zgromadzone dane. Sięga do wielu wywiadów i opracowań opublikowanych drukiem lub w internecie – każde wydarzenie ma u niej bibliograficzny adres. To ważne nie tylko z uwagi na chętnych do pogłębiania wiedzy popkulturze. Czytelników przyciągać będzie raczej sposób, w jaki Kienzler pisze swoją (nie pierwszą przecież) książkę. Nie ma tu ratowania się kolejnymi sklejanymi w jedną całość cytatami ani tworzenia słownej waty, która wypełniłaby przestrzenie między cudzymi wypowiedziami. Autorka opisuje świat „seksbomb PRL-u” z zaangażowaniem, jakby kolejne bohaterki tomu były jej bliskie. To sprawia, że dyskretnie wpasowuje się w modę na publikacje poświęcone rzeczywistości PRL-u, ale zachowuje przy tym indywidualny styl, styl, który chętnie się przyjmuje. Mniej w „Uwodzicielkach, skandalistkach i seksbombach PRL” chodzi o rewolucje obyczajowe czy kulturalne, bardziej o rozrywkę połączoną z prezentacją biograficzną. Iwona Kienzler nie próbuje przerabiać faktów na swoją modłę, wybiera spokojne relacjonowanie doświadczeń sław. Jakby na przekór tytułowi, ton książki – spokojny i rzeczowy, niesentymentalny, ale też i nie do końca obojętny, przyciągnie najwięcej odbiorców. Ale Iwona Kienzler zasługuje na wierne grono czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz