czwartek, 10 września 2015

Pat Falvey, Pemba Gyalje: Mordercza góra

Świat Książki, Warszawa 2015.

Wyzwanie

Tych, którzy chcą zdobywać szczyty, zrozumie niewielu. Himalaistów nie zraża widmo śmierci, wydaje się też, że nic nie robią sobie z uciążliwości choroby wysokościowej czy ekstremalnego zmęczenia. Kolejne góry traktują jak wyzwania, a zdobywanie szczytów – jak walkę. O wyprawie, która szerokim echem odbiła się w mediach, zdobywaniu K2, opowiada tom „Mordercza góra” Pata Falveya i Szerpy Pemby Gyalje. Tę książkę czyta się z ogromnymi emocjami: ale też trudno zdobyć się na dystans, gdy nieprzewidywalny scenariusz pisze życie, a bohaterowie, którzy zdążyli już zdobyć zaufanie czytelników, w jednej chwili mogą spaść w przepaść. „Mordercza góra” napisana jest jak prawdziwy thriller i zapewnia podobne doznania.

Na początku niespodzianek nie ma: międzynarodowe ekipy przygotowują się do zdobycia K2. Wśród wspinaczy są gwiazdy sportu, małżeństwo czy Szerpowie dobierani do ekip ze względu na doświadczenie i umiejętności. Różne zespoły mają swoich sponsorów i własne motywacje do działania. Dla kogoś to ostatnie z planowanych wejść na szczyt, ktoś inny wkrótce zostanie ojcem. Nie wszyscy darzą się przyjaźnią: wśród ekip zdarzają się spory i wzajemne zastrzeżenia. Jeśli chce się, na przykład, skorzystać z wytyczonych przez szybszą grupę przejść, trzeba zapłacić za możliwość zredukowania własnego wysiłku. Wbrew pozorom nie ma tu sielanki. Wspinacze nie kryją kąśliwych uwag: wszystkim zależy na zdobyciu góry, słabsi stanowić będą niepotrzebne zagrożenie w drodze – i to nie tylko dla siebie.

Historia stopniowo się zmienia. Po czasie przygotowań są to już przejścia między obozami. Autorzy starają się przybliżać sylwetki kolejnych wspinaczy nie przez ich biografie, a przez zachowania na trasie. To także okazja do szczegółowego opowiadania, jak wyglądają kolejne etapy wyprawy. Nie tylko, kto wchodził pierwszy, a kto się najszybciej męczył, ale również – jaka atmosfera panowała w namiotach, czy jaki wpływ na zespół miała pogoda. Pemba Gyalje obserwuje wszystko z pewnego dystansu. Nie wszyscy budzą jego zaufania umiejętnościami. Co oczywiste, stopniowo wzrasta napięcie wśród uczestników wyprawy. Im bliżej szczytu, tym trudniej – i tym więcej wyzwań. Teraz już każde utrudnienie i każdy nieprzewidziany problem muszą być przeanalizowane: raz dla czytelników, by ci zyskali jak najpełniejszy obraz sytuacji, obok, oczywiście, pasjonującej lektury, dwa – dla wspinaczy, którzy mogą do swoich doświadczeń i wiedzy dołączyć inne tematy. Zdobycie szczytu K2, choć jest nie lada wyczynem, to dopiero połowa drogi. Ten cel udaje się osiągnąć – ale nie wszystkim. Dopiero przy zejściu zaczyna się prawdziwy chaos i tragedia, która wstrząsnęła mediami. Wspinacze rozpraszają się za sprawą wycieńczenia i złych warunków, przestają logicznie myśleć, popełniają niezawinione błędy i… jeden po drugim giną. Góra pokazuje swoją potęgę: zrzuca lawiny i bryły lodu, zastawia liczne pułapki na tych, którzy odważyli się na nią wejść. Podczas gdy na szczycie trwa walka o przetrwanie, bliscy wspinaczy czekają na wieści, a opinią publiczną wstrząsają medialne doniesienia. W „Morderczej górze” dobrze uchwycone zostały różne przestrzenie tragedii: autorzy starają się wytłumaczyć przyczyny katastrofy bez oskarżania kolegów, pokazują też, jak wiele zależy od przypadku i szczęścia – nie zawsze świetne wyszkolenie, sprzęt i aklimatyzacja wystarczają. Kiedy „Mordercza góra” zamienia się w opis rozpaczliwej walki o przeżycie, traci się z oczu temat literackości i oceny samego sportu. Teraz okazuje się dopiero, jak słaby (i jak silny jednocześnie) może być człowiek w chwili prawdziwego wyzwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz