Egmont, Warszawa 2015.
Tęczowość
To stały temat drwin, nawet wbrew okładkowym zapewnieniom, że cykl zyskał wielu fanów także wśród dorosłych, motyw bajkowych kucyków i jednorożców stał się już w popkulturze synonimem maksymalnego przesłodzenia. Seria My Little Pony: Przyjaźń to magia z oczywistych powodów przypadnie do gustu jedynie kilkuletnim dziewczynkom – i to tym, które uwielbiają czesać i stroić zabawkowe figurki koników, a skrycie marzą o karierach księżniczek. Kucyki w komiksie bez wyjątku są płci pięknej (i to jak pięknej…), a towarzyszy im mały smok, jedyne odejście od kobiecej cukierkowości. Tu roi się od serduszek i magicznych gwiazdek, a bohaterki najbardziej dopracowane mają ogromne oczy o rozmarzonym wyrazie i bujne grzywy ułożone w misterne fryzury.
Tom „Kucyk kaskader” ma odwracać uwagę od naiwności i dziewczyńskich tematów. Kucyki, które są przyjaciółkami, muszą stawić czoła dziwnemu i trudnemu do zrozumienia niebezpieczeństwu. Zaczyna się od sennych koszmarów, co w cukierkowym świecie bohaterek jest już wykroczeniem. Za koszmarami kryje się coś więcej: wkrótce ginie jeden z koników, Rarity. Przyjaciółki chcą ją uratować, ale same trafiają do więzienia. Jest jeszcze księżniczka Luna, kucyk, który wrócił z krainy ciemności i doskonale zna przeciwnika. Koszmarne siły jednoczą się, by ponownie uderzyć w uporządkowany świat kucyków. Bohaterki wyruszają na księżyc, wiedząc, że mroczne siły wykorzystają ich słabości i lęki, żeby odnieść zwycięstwo.
Obok słodyczy wpisanej w same charakterystyki postaci pojawia się tu też kreskówkowy humor, oparty zwykle na zamianach ról lub degradacji wartości. Kucyki są zabawne, kiedy na swój sposób interpretują wydarzenia, kiedy reagują inaczej niż można by się spodziewać i kiedy posługują się dowcipem, by dodać sobie otuchy. To drobiazgi, które jednak nieco przyozdabiają naiwną fabułę. Całość wypada kreskówkowko: koniki mają określony nadrzędny cel, a żeby go osiągnąć, muszą trzymać się razem. Prawdopodobnie dzieci rozróżniać będą bohaterki (zresztą każda ma na boku znamię przypominające o talencie lub znaczeniu w społeczności), dorosłym wydadzą się one identyczne, tak samo naiwne i tak samo dobre. Mimo „mrocznego” tematu z koszmarnymi mocami, nie ma w tej opowieści rzeczywistej grozy. Ciekawy staje się za to kontrast między dobrem i złem. Kucyki są kolorowe, radosne i landrynkowe. Siły ciemności natomiast niespecjalnie się konkretyzują: przybierają formę kłębów pyłu i mówią na czerwono – to sprawia, że raczej nie trafią do złych snów odbiorczyń. Poza tym przecież wiadomo, że mimo trudności i wyzwań konikom nic złego stać się nie może.
Strona graficzna to hołd złożony estetycznym wyborom małych dziewczynek, podbudowany elementami kreskówek (na przykład magiczną poświatą wokół koników). Kolory są tu nasycone, a miny bohaterek – przerysowane (w odróżnieniu od ich ciał, na przykład zamiast kopyt kucyki mają bezpalczaste łapki). Bajkowość robi swoje: tu dozwolone są wszystkie chwyty, które kojarzą się z beztroskim dzieciństwem. Heather Nuhfer (autorka scenariusza), Amy Mebberson (rysunki) i Heather Breckel (kolory) tworzą historyjkę tak dziewczyńską, jak to tylko możliwe. Nie boją się kiczu i oskarżeń o infantylizm. Tworzą produkt dla jasno określonej grupy czytelniczek i nie przejmują się opiniami innych, nienależących do targetu. Kucyki nie muszą udawać, żeby spodobać się kilkulatkom. I nawet kiedy dla całej reszty ich świat będzie boleśnie naiwny, moda na pony robi swoje: ten komiks trafi do części dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz