niedziela, 16 sierpnia 2015

Dziecinada 2015

Dziecinada!

15 sierpnia po raz czwarty dzieci (niektóre nawet z rodzicami) wyszły na scenę, żeby wziąć udział w samodzielnie przygotowanym spektaklu. Tegoroczną Dziecinadę zdominował temat piracki. Maluchy mogły zamienić się w korsarzy, lub stworzyć ryby czy papugi, obecne później w bajce. Kto chciał, wcielał się we wszystkie postacie, bo najbardziej liczyła się dobra zabawa. Prawdziwym postrachem mórz i oceanów stała się niezastąpiona Ewa Reymann, aktorka teatrów dla dzieci: to ona prowadziła poszukiwania zgubionego skarbu. Pomagał jej w tym oczywiście Naczelny Ogrodnik, Sergiusz Brożek, który z wprawą sterował scenicznym statkiem.

Zanim to jednak nastąpiło, dzieci trafiły do kolorowych stoisk warsztatowych. Przy kilku stołach powstawały lalki potrzebne do spektaklu: papugi z origami (do ich tworzenia wykorzystywaliśmy stare kolorowe gazety), ryby i ośmiornice z plastikowych butelek i kawałków tektury. Było też miejsce metamorfozy dzieci i rodziców w piratów! Tegoroczny przyjaciel i sponsor Dziecinady, firma EPK, zaproponował i dostarczył… chusty pirackie dla całej załogi (a także słodki wsad do skarbu, bo w prawdziwej pirackiej opowieści skarb przecież musiał się pojawić). Warsztatami, jak co roku, zajęła się Fundacja Edukacyjna Kombinatory: trzeba przyznać, że animatorom pod wodzą Aleksandry Mruczek-Kuleszy nie brakuje wyobraźni. Zawsze starają się wymyślić coś oryginalnego, twórczego i… możliwego do powtórzenia w domu. Zresztą sami dobrze się bawią, inaczej nie przebieraliby się za piratów, zamieniając się w żywą reklamę stanowiska.

Tradycyjnie, kiedy już wszystko było gotowe, dzieci-piraci, dzieci-papugi, dzieci-ryby, dzieci-ośmiornice, zaproszone na statek, mogły zobaczyć, na czym naprawdę polega praca aktorów. Do zabawy została włączona również publiczność. Anka Miozga, cajtungowa redaktorka, znalazła się w samym centrum skarbowych poszukiwań: zajęła się na scenie dyrygowaniem kolejnymi grupami bohaterów. Szerokie uśmiechy małych aktorów i dorosłych widzów (oraz las smartfonowych kamerek) nie pozostawiają wątpliwości: w Dziecinadę trzeba się bawić dalej. Do zobaczenia za rok!

tekst pochodzi z gazety festiwalowej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego „Sztajgerowy Cajtung”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz