Jaguar, Warszawa 2015.
Prezent
Małe Minionki powstały, żeby służyć złu. I chociaż ich historia została opowiedziana w filmie, pojedyncze wątki trafiają do książeczek dla dzieci. To, co w dużej narracji stanowiło jedynie drobny wtręt, w małych zeszytach zostaje odpowiednio rozbudowane. A że autorzy tego typu adaptacji stawiają na rozbawienie dzieci, tomiki o przygodach Minionków można wykorzystywać do wspólnej lektury lub do nauki czytania.
„Ostatnie urodziny Drakuli” to ujawnienie kulis feralnego przyjęcia-niespodzianki. Małe Minionki od zawsze szukają nikczemnego władcy, któremu będą mogły służyć – do tego w końcu zostały stworzone. Jednak hołdowanie złu przy naiwności i dobrych intencjach tych istotek nigdy nie kończy się dobrze dla czarnych charakterów. Dla Drakuli bohaterowie szykują niepowtarzalny i pomysłowy prezent. Podarunek hrabia powinien zobaczyć bardzo dokładnie… ale Minionki przeoczają fakt, że wampiry nie tolerują dziennego światła – przez przypadek więc dokonują unicestwienia geniusza zła.
Tomik „Ostatnie urodziny Drakuli” przedstawia ten wątek w rozbudowanej wersji. Minionki wchodzą do zamku Drakuli, boją się nietoperzy, ale chętnie tarzają się w pajęczynach i pomagają w sprzątaniu. Nie pasują do obrazka złych istot, wydają się poczciwe i całkiem naiwne. To wrażenie zresztą podtrzymywane jest przez rozwój wypadków. Ta publikacja nie wystraszy dzieci, a je rozbawi: na to zresztą obliczona została przygoda Minionków. Mali bohaterowie na zamku Drakuli nie mogą być straszni. Zajmują się przecież zwyczajnymi sprawami. Zła tu nie ma, jakby na przekór sensowi istnienia żółtych stworków.
Zabawę lekturową uzupełniają naklejki. Środkowa wkładka zawiera osiemnaście dużych i szesnaście małych naklejek – wzory zostały zdublowane, więc rodzeństwa będą się mogły nimi podzielić bez żadnych sporów. Z Minionków w wersji naklejkowej da się ułożyć własną „straszną” opowieść, uzupełnić swoje ilustracje. Wiadomo, że dla najmłodszych naklejki stanowią też rodzaj motywacji, można je zatem traktować jak nagrody za przeczytanie tomiku.
W tej książeczce Minionki są dwuwymiarowe i nie do końca przypominają te z filmu. Ich sylwetki, stroje i miny zostały mocno uproszczone, zresztą w całej publikacji dominują grafiki dwuwymiarowe i obrobione komputerowo, bardzo proste i pozbawione ilustracyjnych smaczków. To typowa pozycja dla maluchów, którym jeszcze nie robi różnicy jakość obrazków. Najważniejsze, że są tu ich ulubieni bohaterowie – i że tomik zamienia się momentami w książeczkę obrazkową, bo kolory i postacie dominują nad tekstem.
Niepozorna publikacja to prezent dla fanów Minionków. Nie oddala się od scenariuszowych idei, rozwija coś, co zostało ledwie wspomniane w bajce. Te dzieci, które uwielbiają Minionki, nie mogą przegapić takiej okazji na spotkanie: oprócz lektury prostej i szybkiej (a przy tym i wesołej) – więc świetnie nadającej się do ćwiczenia czytania – otrzymają przecież Minionki na naklejkach. Nawet jeśli dorosłym tomik wyda się odcinaniem kuponów od popularności kinowych bohaterów, nie zignorują przecież szansy na przekonanie najmłodszych do czytania. Istnieje wprawdzie całkiem poważne zagrożenie, że najpierw sami będą czytać tę historię swoim pociechom, i to wielokrotnie, ale Minionki zapewnią też kilkulatkom łagodne wprowadzenie w świat lektur. Dzieciom książeczka może się kojarzyć z przygodą i rozrywką. Tak więc Minionki powoli przechodzą i do popkulturowych książeczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz