Media Rodzina, Poznań 2015.
Praca mamy
W niemieckiej serii edukacyjnej dla maluchów Zuzia była bohaterką ważną i potrzebną – to ona przeprowadzała małych odbiorców przez tematy trudne i życiowe, wprowadzała ich w zwykłą codzienność i łagodziła lęki. Teraz Zuzia, już trochę starsza, powraca w serii Moja przyjaciółka Zuzia i cieszyć będzie te kilkulatki, które zaczęły samodzielnie czytać. Pierwszy tomik z tego cyklu, „Zuzia świętuje urodziny”, Julia Boehme oparła na wątku przykuwającym uwagę dzieci, ważnym i przyjemnym. Ale łączy go z kilkoma prawdziwymi wyzwaniami.
Mama Zuzi postanawia wrócić do pracy. Kiedyś długo studiowała, żeby spełnić swoje marzenie i zostać pediatrą. Teraz, kiedy Zuzia chodzi do szkoły, a jej brat do przedszkola, mama ma więcej czasu dla siebie i chce robić to, co ją uszczęśliwia. Jednak jej decyzja oznacza spore zmiany: po pierwsze Zuzia czasem będzie musiała nosić klucz do domu, a czasem – zajmować się Jakubem. Po drugie – zbliżają się jej urodziny, a wypadają w ten dzień, kiedy mama pracuje dłużej. Zuzia marzyła o przyjęciu urodzinowym i prezentach, ale teraz pragnie tylko, żeby mama zrezygnowała z pracy i miała dla niej czas. Do tego domowego zmartwienia dochodzą kolejne: Zuzia chciałaby na urodziny zaprosić przyjaciół, ale Ania nie może pojawić się w wyznaczonym czasie. A co to za przyjęcie bez najlepszej przyjaciółki?
Julia Boehme skupia się na uczuciach dzieci, które muszą pogodzić się z zawodowymi decyzjami rodziców. Oswaja odbiorców z nową sytuacją: Zuzia wybiera się na przykład w odwiedziny do pracy mamy i do pracy taty, razem z tatą przygotowuje też mamie tubę z prezentami na pierwszy dzień w pracy. Dziewczynka dowiaduje się, że coś się odtąd zmieni: mama nie zawsze będzie na każde zawołanie. Kilkulatka musi się uporać z zazdrością: nie rozumie, dlaczego inne dzieci mają być dla jej mamy ważniejsze niż ona sama. Na takie postawy nie pomoże rozsądne wyjaśnianie sytuacji. Zuzia musi przeżyć sytuację, dzięki której zrozumie i zaakceptuje wybór mamy. Dopiero wtedy znikną niepotrzebne lęki i zmartwienia. W tle oczywiście trwa bardzo przyjemne odliczanie do dnia urodzin. Zuzia zapisuje na tablicy, ile czasu zostało – a to zawsze poprawia jej nastrój. Im bliżej ważnej daty, tym bardziej Zuzia martwi się brakiem przyjęcia i tortu. Chociaż czasami wykazuje się rozsądkiem, w wielu sprawach pozostaje dzieckiem prawdziwym, z rozmaitymi wadami. Przy okazji uświadamia rodzicom, jak ważne jest zwracanie uwagi na potrzeby pociech: to, co łatwo zbagatelizować, czasami staje się największą przeszkodą we wspólnym porozumieniu.
Opowieść o Zuzi jest tym razem znacznie bardziej rozbudowana niż seria dla najmłodszych. Autorka postawiła jednak na rozdziały krótkie i wyraziste. Już pierwsza historyjka może przyciągnąć maluchy, dotyczy bowiem primaaprilisowych żartów robionych nauczycielom. Dalej jest tylko ciekawiej, a Boehme wie, jak zaangażować małych odbiorców w życiowe doświadczenia Zuzi. Bohaterka zrobiła się starsza, podobnie jak czytelnicy, a to oznacza, że kilkulatki nie będą musiały rezygnować z ulubionych czy kojących lektur, mogą sięgnąć po kontynuację. To jeden z powodów, które przekonają dzieci do książek. Drugim powodem jest sposób ujęcia tematów – autorka pisze atrakcyjnie i tak, żeby trzymać odbiorców w napięciu. Radzi sobie z zagadkami i z niemęczącą objętością rozdziałów. Mądra Mysz to książeczki obrazkowe. W starszej wersji Zuzi pojawiają się rysunki bardziej komiksowe i „poważniejsze”, czarne szkice, która oddalają myśl o dziecinności tomiku. To pierwsza część serii, która zapadnie w pamięć maluchom – Zuzia zatem będzie mogła w dalszym ciągu tłumaczyć odbiorcom codzienne wydarzenia, zmartwienia i lęki. Taka przewodniczka przyda się przecież i starszym dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz