niedziela, 5 lipca 2015

Lars Klinting: Kastor uprawia fasolkę

Media Rodzina, Poznań 2015.

Roślina

Dzieciom zwykle uprawianie fasolki kojarzy się z pierwszym szkolnym i odpowiedzialnym zadaniem rozłożonym w czasie. Kastor – uroczy bóbr – do szkoły nie chodzi. Chciałby jednak upiększyć jakoś okno po tym, jak usechł mu jedyny kwiatek. Wpada więc na pomysł, żeby posadzić w ziemi fasolkę. Pomaga mu w tym mały Maciuś. Dwaj bohaterowie bardzo poważnie podchodzą do zadania, ale efekty są tego warte.

Lars Klinting tworzy sympatyczną historyjkę obrazkową z dokładnymi (czasem wręcz aż za dokładnymi) wskazówkami do wykorzystania również przez małych odbiorców. Bobry najpierw moczą ziarna fasolki w wodzie, a gdy zabierają się do sadzenia, używają specjalnego patyczka, żeby wgłębienia w ziemi były równe (i odpowiadały konkretnym wymiarom). Oczywiście takie celebrowanie sadzenia nie jest potrzebne – ale pozwala skupić uwagę dzieci i przekonać je do niezwykłego eksperymentu: odmierzanie głębokości dołków jest bardziej pasjonujące niż położenie ziarenek w doniczce. Kastor i Maciuś zresztą osiągają spektakularne efekty: ich fasolki rosną i wypuszczają strąki, które można zjeść… lub wykorzystać do uprawy fasolek w przyszłości. Nic poza tym w bajce się nie dzieje, ale już sama perspektywa możliwości powtórzenia akcji w warunkach domowych staje się kusząca. Przecież nie wiadomo, czy doświadczenie się powiedzie, skoro z jednej fasolki nic nie wyrosło.

O tak prostej czynności dało się napisać (i narysować) bardzo ładną, ciepłą i serdeczną bajkę. Dzieci będą śledzić ją z przyjemnością, a i z zainteresowaniem, bo przecież każdemu zależy na sukcesie Kastora. Ponadto sam proces uprawiania roślin jest dla nich jeszcze atrakcją i nowością – a skoro każdy może sobie na niego pozwolić (wystarczy kilka fasolek z tych przyniesionych na obiad) – to podpowiedź na znakomitą zabawę.

„Kastor uprawia fasolkę” to książeczka bardzo malownicza. Składa się – jak wiele tradycyjnych picture booków – z pięknej ilustracji i prostego, krótkiego komentarza pod nią. W tekście autor często stosuje wykrzyknienia (lub oznaki przejęcia i radości bohaterów). Przede wszystkim stara się jednak, by było co oglądać. Zaprasza odbiorców do domku bobrów i do altanki wuja-ogrodnika, stosuje żarty obrazkowe i rysunkowe wyliczenia. Cieszy maluchy kolejnymi pomysłami: z Kastorem i Maciusiem przyjemnie spędza się czas. Bohaterowie wcale nie są autorytetami w dziedzinie ogrodnictwa, ale korzystają z rad mądrzejszych i nowo nabytą wiedzę przekazują dalej. „Kastor uprawia fasolkę” to zatem książeczka rozrywkowa i edukacyjna w jednym. Autor nie skupia się na zwykłych tematach z publikacji edukacyjnych dla najmłodszych – sięga po motyw, który może zamienić się w hobby, ale który nie jest niezbędny dzieciom. To nadaje informacjom walor zabawy. Do tego przemili bohaterowie nie pozostaną najmłodszym obojętni. Klinting stawia na tomik w starym stylu (oryginalna wersja liczy sobie wprawdzie prawie dwie dekady), ale i tak nawiązuje do tradycji w literaturze czwartej.

Z Kastorem nie można się nudzić, to zresztą zaledwie jedna z jego przygód. Ta seria przypomina trochę pouczającą i mądrą kreskówkę, a trochę jest spotkaniem z bohaterami, którzy mają coś ciekawego do przekazania. „Kastor uprawia fasolkę” to opowieść spisana z uśmiechem i entuzjazmem – po takiej lekturze każdy maluch zapragnie iść w ślady rezolutnego bohatera i przygotować własną doniczkę z nasionami. To przecież zadanie, które może nauczyć systematyczności i konsekwencji, cierpliwości i odpowiedzialności. A radość z efektów będzie z pewnością ogromna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz