poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rafał Witek: Autograf za milion dolarów

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Telefon z przeszłości

Bzik i Makówka to para detektywów tworząca pomost między bajkami i literaturą młodzieżową. Ich przygody rozgrywają się bardzo szybko, na co wpływ ma nie tylko dynamiczna narracja, ale i warstwa graficzna – Magda Wosik uwielbia obrazki w duchu starych komiksów i chętnie wypisuje w nich hasła z opowieści. To sprawia, że rozdziały wydają się krótsze i atrakcyjne nawet dla tych, którzy nie lubią czytać. Tu wysiłek potrzebny jest tylko przy odcyfrowywaniu tytułów – także wpisywanych w graficzne szaleństwa. Całość sprawia zadziwiająco spójne i równie zadziwiająco przyjemne wrażenie. Bo Bzik i Makówka to zaprzeczenie nudy.

Tym razem Gabrysia i Nilson otrzymują przesyłkę z przeszłości i sami na tę przeszłość niechcący wpływają. Dziewczynka wygrywa bilety do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Wystawa „Salvador Dali – geniusz czy szaleniec” to okazja do przyjrzenia się kilku interesującym eksponatom… niektórym aż za dobrze: Nilson odbiera telefon – jeden z elementów wystawy – i rozmawia z kimś, kto podaje się za Dalego. Jako przyszły prawnik zachowuje zimną krew i prosi o dowód. Nie spodziewa się jeszcze, co znajdzie. A przy okazji odpowiada na kilka pytań ze swojej teraźniejszości, co może zainspirować artystę do stworzenia pewnego znanego wszystkim dzieła.

Rafał Witek – jak zawsze – stawia na dowcip, energię i absurd. U niego przenikanie się czasów nie stanowi najmniejszego problemu, nawet najbardziej nierzeczywiste sytuacje wypadają naturalnie dla odbiorców i budzą uznanie czytelników. Witek dostarcza rozrywki, przy okazji podbarwiając ją rozmaitymi wiadomościami z różnych kręgów kultury. Do tego dokłada motyw, który staje się konstrukcyjnym szkieletem: rodzaj kryminalnego śledztwa z atrakcyjną nagrodą (tu tytułowy „Autograf za milion dolarów” rozwiewa wątpliwości, czy warto angażować się w trudne zadanie). Gabrysia i Nilson nie znoszą nudy ani bezruchu – nic dziwnego, że porwą za sobą odbiorców i dostarczą sporo zabawy. A ponieważ nic tu nie musi imitować codzienności, Witek pozwala postaciom na przeżywanie wymyślnych przygód. Opisuje je barwnym i młodzieżowym językiem – ani Gabrysia, ani Nilson nie mogliby być stawiani odbiorcom za wzór, tym bardziej dają się lubić. Autor dba o to, by zapewnić im sporo wrażeń – nawet jeśli w tym celu ma się odwoływać do wyobraźni zastępującej realizm.

„Autograf za milion dolarów” to powieść, która idealnie zestawia z rozrywką aspekty edukacyjne. Informacje podawane przez autora odbiorcy przyswajać będą mimochodem i bez wysiłku, przy okazji śledzenia dowcipnej akcji. Bzik i Makówka zaprzeczają stereotypowi bajkowych detektywów – nie są wybitnie utalentowani w dziedzinie dedukcji czy kojarzenia faktów, nie zawsze myślą logicznie, a trzymają się razem na przekór wszystkich przesłanek. Jednak w chwilach zagrożenia potrafią działać błyskawicznie i są wtedy bardzo kreatywni.

Ta powieść – zresztą jak i cała seria – świetnie nadaje się do tego, by zacząć przedstawiać odbiorców z pozycji dla dzieci na bardziej młodzieżowe i nieco ambitniejsze książki rozrywkowe. Rafał Witek udowadnia, że lekturowa rozrywka jest możliwa niemal na każdym etapie rozwoju – chce, żeby dzieci z własnej woli sięgały po książki spoza kanonu lektur szkolnych. Każde, które trafi na – w duchu komiksowe – przygody Gabrysi i Nilsona, do serii wróci bez wahania. Pomysłowość autora nie zna granic, a realizacja opowieści budzi podziw: to narracja żywa, dowcipna i błyskawiczna. Witek już ma na swoim koncie udany cykl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz