niedziela, 28 czerwca 2015

Bill Bryson: Piknik z niedźwiedziami

Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Przygoda

Bill Bryson jest poszukiwaczem przygód i absurdów. Kiedy tworzy opowieść o jakimś miejscu – bez względu na to, czy tłumnie odwiedzanym przez turystów, czy niemal niedostrzeganym, zawsze stara się znaleźć zabawne nonsensy i nieco adrenaliny. Nie dla niego spisywanie danych z przewodników. Owszem, wykorzystuje je – ale tylko gdy potrafi uwypuklić ich sensacyjność. Nie chce, żeby czytelnicy nudzili się przy jego tekstach. Opowieści przesyca ironią (a i złośliwościami), za nic ma poprawność polityczną, a dla znalezienia dobrego tematu potrafi zrobić naprawdę dużo. Kto zna twórczość Brysona, „Piknikiem z niedźwiedziami” będzie usatysfakcjonowany. Kto nie zna – może spokojnie rozpocząć od tej właśnie pozycji, żeby zagwarantować sobie rozrywkę.

Tym razem wyzwanie niesie Appalachian Trail – Szlak Appalachów, a przygoda czai się o kilka kroków od nowego domu autora. Wkroczenie na ścieżkę znikającą w głębi lasu to wyzwanie w starym stylu: można poczuć się prawdziwym twardzielem, zmierzyć się z niegościnną przyrodą i sprawdzić swoje siły podczas wymagającej wyprawy. Nic dziwnego, że Bryson daje się uwieść chłopięcemu marzeniu o przygodzie i podejmuje przygotowania do eksperymentu. Znajduje też oryginalnego towarzysza wędrówki, Katza – człowieka, który po zwalczeniu problemu alkoholowego nie umie znaleźć sensu życia i wciąż boryka się z problemami finansowymi, a do tego uwielbia podejmować pod wpływem chwili nieszablonowe odważne (lub głupie) decyzje. Katz zdecydowanie ubarwia tę historię – obecnością, poglądami i zachowaniami przeczącymi racjonalizmowi. Tylko czy samo wejście na Szlak Appalachów nie jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem? Dla Billa Brysona to szansa na sprawdzenie siebie w trudnych warunkach – a i możliwość zdobycia materiałów do książki, która musi stać się bestsellerem.

Na szlaku spotkać można rozmaitych dziwaków i Katz wcale nie dzierży tu palmy pierwszeństwa, chociaż nieraz załamuje lub zadziwia Brysona. Ludzie to jedno – dzikie zwierzęta to drugie. Pierwszy przypadek autor rozbija na dwie prawie ramowe relacje – najpierw dziwacy – niegroźni – potem niebezpieczni szaleńcy. Drugi wciąż rozgrzewa wyobraźnię, zwłaszcza nocami, gdy do obozowiska zakraść się mogą niedźwiedzie spragnione batoników lub nieostrożnych turystów. Bryson relacjonuje kolejne wyzwania z trasy, a zawsze czyni to dowcipnie, bez względu na rozmiar strachu. Przyznaje się do słabości, ale równie często ironizuje na tematy związane z Appalachan Trail. Stara się zaprezentować tę drogę z różnych perspektyw – przez osobiste wrażenia, lekturę wspomnień innych, przez pryzmat olbrzymiej ilości danych statystycznych (które Bryson zawsze przetwarza tak, by brzmiały od odbiorców co najmniej frapująco) i przez wiadomości rodem z przewodników (na wesoło). Jest przez to bardzo szczegółowy – co pozwala uczestniczyć w wyprawie czytelnikom wygodnie siedzącym w fotelach – a do tego ani na moment nie rezygnuje z luzackiego tonu. Nieformalne wynurzenia zestawia z faktami w mistrzowski sposób – naprawdę warto poczytać Brysona, żeby przekonać się, że możliwe jest łączenie solidnej porcji wiedzy z zabawą.

Szlak Appalachów to prawdziwe wyzwanie. Lista zagrożeń czyhających na turystów wydłuża się tu z każdą stroną, a czasem dochodzi wręcz do sytuacji ekstremalnych, które Brysonowi i Katzowi wystarczą na długo. Niby nie da się całkowicie oderwać od cywilizacji: co jakiś czas natknąć się można na sklepy i schroniska – ale spędzanie nocy pod namiotem w otoczeniu dzikiej przyrody niejednego mieszczucha przyprawi o gęsią skórkę. Bryson doświadczenia z wyprawy obudowuje wyczytanymi danymi – dla nowych odbiorców nie do uwierzenia będzie, że można tak atrakcyjnie podawać podręcznikowe (czy przewodnikowe) wiadomości. „Piknik z niedźwiedziami” to książka bardzo starannie przygotowana – i dopracowana pod różnymi względami. Zastępuje niemal film akcji (zresztą stała się kanwą filmu). Bill Bryson nie zawodzi jako poszukiwacz sensacji. Przeżywa przygodę, o której nie da się zapomnieć – a ponieważ to autor, który satyryczno-literacką perełkę potrafiłby przygotować z wyjścia do warzywniaka, zapewnia czytelnikom rozrywkę w najlepszym gatunku. „Piknik z niedźwiedziami” można by włączyć do lektur sportowych, reportaży, książek przyrodniczych, felietonów, przygodówek i tekstów satyrycznych – to najlepsza prezentacja twórczych umiejętności Brysona i doskonała zabawa dla odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz