niedziela, 28 czerwca 2015

Jory John, Mac Barnett: Koszmarna dwójka

Egmont, Warszawa 2015.

Pojedynek na żarty

Chociaż szkolni kawalarze zawsze cieszą się uznaniem grupy rówieśników, wydaje się, że są bardziej potrzebni autorom książek dla dzieci i młodzieży niż zwykłym uczniom. Wprowadzenie do akcji szkolnego dowcipnisia gwarantuje, że obowiązki uczniów zmienią się w przygodę. Czasami zresztą zostanie klasowym błaznem to jedyna szansa na wybicie się ze szkolnej społeczności – Miles świetnie o tym wie. Przeprowadza się właśnie z rodzicami do miejsca, w którym jedyną atrakcją są wszechobecne krowy. Zmiana mieszkania to także zmiana szkoły. Miles wie, że pierwsze dni wśród nowych kolegów zdefiniują go na cały czas nauki. A że w poprzedniej placówce starannie zapracował sobie na etykietkę żartownisia, i tu zamierza wykorzystać zdobyte umiejętności. Tyle że to nie takie proste, bo rola szkolnego kawalarza została już obsadzona. Po raz pierwszy Miles przekonuje się, że nie jest w swoich żartach tak potężny, jak mu się wydawało. A to oznacza wojnę na żarty.

Na miejscu przewodnikiem Milesa po szkole stanie się pupilek nauczycieli, asystent o olśniewającym uśmiechu, Niles. Rzecz w tym, że Niles – mimo niechęci, jaką w Milesie wzbudza, jest autorem najlepszych kawałów. Proponuje rywalowi współpracę: tak ma powstać „Koszmarna dwójka”, para niepokonanych dowcipnisiów. Zanim do tego dojdzie, odbędzie się wielki pojedynek na kawały. „Koszmarna dwójka” to tom pokazujący, że w szkole nie zawsze trzeba się nudzić. Bohaterowie prześcigają się w pomysłach na kawały – i wzajemnie ratują od niepotrzebnych tarapatów. Fabuła kipi od tajemnic i niespodzianek, z których największą jest pytanie, jak samochód dyrektora szkoły mógł wylądować na schodach przed wejściem. Miles i Niles wiedzą, na czym polegają klasowe wygłupy – prowokują w ten sposób do kreatywnego spędzania czasu i ukierunkowania wyobraźni młodzieży na beztroskie żarty, które złożą się kiedyś na piękne wspomnienia. Zamiast prześladowań słabszych jest tu konkurs na kawały: niegroźny i właściwie wolny od przykrych konsekwencji. Autorzy bowiem stawiają na zabawę. Dzieciom spodoba się dynamika tej książki, rozwiązania zagadek, ale i drobne pomysły – na przykład przesyłanie sobie tajnych wiadomości na gumowych kurczakach. Takich atrakcji Jory John i Mac Barnett zapewniają mnóstwo. Do tego dodają satyrę na dyrektora, który nie może sobie poradzić z obecnością kawalarzy w szkole. W „Koszmarnej dwójce” dzieje się wiele, a autorzy dbają – mimo wyolbrzymień – o prawdopodobieństwo akcji. To jak historia detektywistyczna – czasami trzeba uważnie obserwować to, co dzieje się na kartach książki, żeby za chwilę nie być zaskoczonym. Przecież wszystko, co robią Miles i Niles, ma swój cel. Autorzy przy okazji uczą dzieci wyczulenia na drobiazgi – i dobrze się przy tym bawią. A jeśli chodzi o mocno eksponowane na wstępie krowy – powracają one co pewien czas w dziwnych ciekawostkach, zanim zostaną wykorzystane w charakterze teatralnej strzelby. To kolejne miejsce do wprowadzania tekstowych żartów.

Kevin Cornell stara się, żeby czarno-białe rysunki były komiksowe i oddawały emocje postaci. Sprawdza się jako karykaturzysta: tworzy niezapomniane portrety bohaterów, pełne ekspresji i charakterystyczne. Na rysunkach prezentuje nieme komentarze do rzeczywistości, nie naruszając w ten sposób żartów z tekstu, za to proponując do nich zgrabne uzupełnienie. „Koszmarna dwójka” jest więc też popisem ilustratora. Od czasu do czasu przez tom przewijają się rozmaite plakaty ze szkolnych korytarzy – i one służą wzbudzeniu śmiechu, zwłaszcza że ich treści bywają absurdalne. Zresztą w tej książce humor przejawia się nie tylko w sferze kawałów realizowanych przez uczniów: występuje już na poziomie samej narracji i sprawi, że dzieciaki będą zachwycone przygodami Milesa i Nilesa. Jory John i Mac Barnett tworzą historię dla śmiechu – ale nie bagatelizują w niej logiki i sprytu. To książka rozrywkowa dla uczniów – ubarwi im trochę szkolne obowiązki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz