Zysk i S-ka, Poznań 2015.
Przeszłość
Jerzy Ostrowski opowiada bajki, które nie mają prawa się zestarzeć. Jego „Historie przedhistoryczne” przywrócone teraz małym odbiorcom pokazują, jak wielki potencjał twórczy tkwi w mitologii początku. Ta książka pokazuje również, że można zaintrygować maluchy pomysłowością człowieka i zestawić pierwsze wynalazki z aktualnymi zdobyczami techniki. Tutaj kolejne postacie przygotowują potrzebne im narzędzia dzięki obserwowaniu ludzkiego ciała i praw natury. Ostrowski sugeruje w ten sposób, że to właśnie zdolność dostrzegania takich zależności jest motorem postępu. Jego bohaterowie często dokonują odkryć przełomowych, innym razem przekonują się, na czym polega filozofia. Noszą przedziwne imiona i zajmują się sprawami, które aktualnie wydają się egzotyczne. A przecież gdyby nie wynalazki zaprezentowane w tych historiach, nie byłoby nawet mowy o rozwoju cywilizacyjnym. Chociaż odkrycia w tomie dotyczą najprostszych narzędzi (i podstaw międzyludzkich relacji), nie ma tu mowy o banale.
Jerzy Ostrowski przede wszystkim dba o kształt narracji i o koloryt lokalny kolejnych opowiadań. Sprawia, że czytelnicy bez przeszkód przechodzą do nowej dla siebie rzeczywistości. Zwykle w takim wprowadzeniu pomaga inspirowany naskalnymi malunkami rysunek – zapowiada on treść bajki i doczekuje się rozwinięcia we wstępie historyjki. Relacje z życia przedhistorycznego są tu dostosowane do wieku odbiorców, ale nie znaczy to, że upraszczane. Pojawiają się tu przedstawiciele rozmaitych ludów, ale i bożki, dorośli i dzieci, nie zabraknie też mądrych zwierząt. Tu każda postać pojawia się w konkretnym celu – albo żeby uświadomić ludziom, czego im w codziennym życiu brakuje, albo żeby dostarczyć narzędzi. Ostrowski gra humorem: na obiad pojawiają się pieczone pancerniki, a mężczyzna dokonuje wielkich rzeczy dzięki wpatrzonej w niego wiernej kobiecie – takie motywy raz służą rozbawianiu dzieci, raz – wpajaniu im nienazwanych często życiowych prawd. Tutaj postacie są prostoduszne i ich potrzeby da się przenieść do współczesności. To natomiast, z czego składa się ich codzienność, zaczyna funkcjonować jako ozdobnik, ciekawostka dla najmłodszych i sygnał przeniesienia czytelników do nowej rzeczywistości – sprzed tysięcy lat. „Historie przedhistoryczne” inspirowane są w wielu partiach dociekliwością dzieci i ich naiwnością. Bohaterowie, którzy nie sprawdziliby się w klasycznych literackich scenkach, tu radzą sobie doskonale – nawet gdy przerastają ich początkowo wielkie wyzwania.
W „Historiach przedhistorycznych” dowcip jest obowiązkowy (a przy tym niewymuszony). Uaktywnia się przede wszystkim w płaszczyźnie narracji – dla autora to okazja do zaproszenia czytelników do wspólnej zabawy – a i literacki popis, sprawdzenie swoich możliwości w operowaniu stylem czy w konstruowaniu charakterów. Humor słowny Ostrowski lubi najbardziej – ale i żarty sytuacyjne plasują się wysoko w rankingu tego autora. Jerzy Ostrowski zapewnia maluchom rozrywkę tym cenniejszą, że z pozoru oderwaną od nudnej codzienności. Przeniesienie do czasów przedhistorycznych pozwala nakłonić dzieci do refleksji nad pomysłami człowieka. Służy też zabawie, bo nie sposób przy tej książce pozostać ponurym.
Te opowiastki są jak legendy wspólne całej ludzkości. Ostrowski bawi się jednocześnie formą i treścią, wzbudzając zainteresowanie dzieci czasami, w których nie było żadnych udogodnień ani elektronicznych rozrywek. Odarcie fabułek z tego typu ulepszeń paradoksalnie może zachęcić kilkulatki do śledzenia historii. W końcu dzieje się tu sporo, mimo że okoliczności nie da się przełożyć na dzisiejsze czasy. Ostrowski wie, jak pisać dla dzieci – z „Historii przedhistorycznych” zadowoleni będą jednak również dorośli odbiorcy. Dobrze, że ta książka została przypomniana dzisiejszym maluchom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz