niedziela, 7 czerwca 2015

Jacek Fedorowicz: Będąc Kolegą Kierownikiem

Świat Książki, Warszawa 2015.

Radio

Jacek Fedorowicz zasmakował we wspomnieniach i swoją kabaretową drogę zaczyna przedstawiać w odcinkach, z czego zresztą w najnowszej książce zgrabnie się tłumaczy. „Będąc Kolegą Kierownikiem” to analiza jego drogi radiowej – nie tylko dla miłośników satyry. Fedorowicz tematyzuje ten tom, żeby wprowadzić nie tylko chronologiczne uporządkowanie wspomnień – także dla wygody odbiorców, którym – zwłaszcza tym z młodszych pokoleń – wiele rzeczy trzeba już wyjaśniać. Jacek Fedorowicz cierpliwie zatem tłumaczy absurdy minionego systemu i zestawia je z wyzwaniami, jakie napotkał na drodze radiowca. A że chce przede wszystkim dobrej zabawy, pisze lekko. Rezygnuje z felietonowych strzępków wspomnień, próbuje za to stworzyć pełnowartościową książkę podsumowującą radiową działalność.

Radio w tym wypadku to nie tylko zasiadanie przed mikrofonem z gotowym do wygłoszenia na antenie tekstem. Autor wiele miejsca poświęca pracy technicznego – opowiada o realizowaniu słuchowisk, o magnetofonach, na których nagrywał, o pomysłach na zagospodarowanie kilkugodzinnych audycji i o… multiplikowaniu samego siebie. Recepta na uzyskanie pogłosu może dzisiaj wywołać zdumienie. Fedorowicz pokazuje wymyślanie efektów, które obecnie osiągnąć może bez wysiłku każdy dzięki komputerom – ale jego zrodzone z pasji opowieści działają na wyobraźnię i dają przynajmniej trochę świadomości, z jakimi problemami borykali się dawniej twórcy radiowi. Osobną kategorię w tych wspomnieniach stanowi polityka, a raczej – los satyryka, któremu wielu rzeczy nie wolno było powiedzieć. Fedorowicz prezentuje sprawdzające się wówczas gagi, zdradza też kulisy pracy. Od polityki nie ucieka – zdarza mu się nawet oceniać kolegów po fachu, którzy z czasem zamienili satyrę na służenie piórem konkretnym partiom czy opcjom politycznym. Do tego jednak, jakby dla odciążenia tematu, autor proponuje szereg anegdot i zabawnych historii z przeszłości, równoważąc kwestie trudne czy bolesne. Oczywiście nie zabraknie tu i relacji z narodzin Kolegi Kierownika (i jego podwładnych) – bardziej niż na historii kolejnych audycji Fedorowicz skupia się na swoich produkcjach, zupełnie jakby martwił się, że bez tego nie przetrwają w świadomości odbiorców – a przecież, choćby za sprawą radiowej Trójki, nawet archaiczny już nieco Kolega Kierownik nie jest obcy dzisiejszym fanom satyry. Fedorowicz nie musi się bać o los tych postaci.

„Będąc Kolegą Kierownikiem” to książka, w której stosunkowo niewiele jest fragmentów skeczy radiowych czy monologów. Fedorowicz nie chce sztucznie powiększać objętości, zwłaszcza że dobrze radzi sobie z narracją. Przez cały czas pamięta o wygodzie czytelników, buduje z nimi więź i zwraca się do nich, jakby próbował podtrzymywać radiowy kontakt. Potrafi opowiadać zajmująco – wcale nie trzeba uwielbiać akurat Kolegi Kierownika, żeby sięgnąć po tę lekturę i dobrze się przy niej bawić. Jacek Fedorowicz, co ważne, nie pozuje na błazna. Chęć rozśmieszania nie przysłania mu wskazówek gatunkowych: we wspomnieniach może pozwolić sobie na lekki ton, ale nie musi zasypywać odbiorców cudzymi żartami. Wydaje się zresztą, że ta publikacja samemu autorowi jest potrzebna do dokonania przeglądu życiowych osiągnięć, do podzielenia się refleksjami i doświadczeniami. „Będąc Kolegą Kierownikiem” to swoista wizytówka Jacka Fedorowicza, ukłon w stronę życiowej pasji. Autor nie stara się pozować czy zachowywać jak kabareciarz, ale umiejętności satyryka wykorzystuje w przytaczaniu anegdot. Częstuje licznymi ciekawostkami i dlatego tom „Będąc Kolegą Kierownikiem” czyta się dosyć szybko. Na opisy innych estradowych dokonań trzeba poczekać do kolejnej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz