Znak, Kraków 2015.
Ćwiczenia
Szybko wybuchła moda na wszelkiego rodzaju kolorowanki dla dorosłych, rysowanki i odstresowywacze. Przeniesienie zwykłych bazgrołów do „prawdziwych” książek nieco bezmyślne gryzmolenie nobilituje: teraz już kreślenie po marginesach nie oznacza infantylności czy nieumiejętności skupiania się. Teraz to oznaka kreatywności i otwartego umysłu. Nic dziwnego, że dorośli chętnie sięgają po rozmaite zeszyty ćwiczeń. Na fali zainteresowania tego typu rozrywkami powstał „Zeszyt do bazgrania dla tych, którzy nudzą się w pracy”: zbiór ćwiczeń i dowcipnych pomysłów na twórcze wykorzystywanie narzędzi znajdujących się w każdym biurze. W ruchu będą nożyczki, dziurkacze i zszywacze, ołówki, długopisy czy tusze. Oczywiście pod warunkiem, że odbiorcy zechcą wykonywać kolejne polecenia. A niektóre są bardzo absurdalne lub satyryczne.
W tym zeszycie wykorzystuje się humor. Claire Faÿ odnosi się do rozmaitych technik rozładowywania stresu. Zdenerwowanie zakończyć się może wbijaniem pinezek w kartkę lub biurowymi rzutkami (zamiast punktów na tarczy wypisane są biurowe polecenia). Czasem trzeba narysować buty szefa i polizać kartkę, innym razem skręcić „papierosa” z narysowanego na kartce liścia marihuany. Poza „dorosłymi żartami autorka odwołuje się do wyobraźni. Zszywacz posłuży do doszywania rybom łusek, nożyczki – do wycinania okazjonalnego konfetti. Wśród propozycji dużo jest humoru słownego (kolorowanie filiżanek aż zacznie się przelewać, opływanie w dostatek i rysowanie, co komu leży na wątrobie. „Zeszyt do bazgrania” jest niewielki objętościowo, ale przyniesie użytkownikom sporo śmiechu – bez względu na to, czy będą oni realizować kolejne polecenia. Zabawa trwa, nawet podczas zwykłego śledzenia pomysłów autorki. Rodzaje humoru odróżniają ten tomik od propozycji dla dzieci. Tutaj dosłowne odczytania frazeologizmów nie mają urozmaicać zadań – bo przecież wypełnianie tych akurat poleceń nie należy do obowiązków odbiorców – sugerują natomiast komiczny potencjał modnego nurtu. Żeby bawić się tą książeczką, nie trzeba mieć talentu plastycznego ani specjalnych narzędzi, wystarczy to, co jest pod ręką w każdym biurze. Zadania mają też dostarczać kojących refleksji – wystarczy zamazać korektorem to, co ma się na głowie, a dorysować sobie słomkowy kapelusz i zrelaksować się, myśląc o wakacjach.
Zabijający nudę tomik działa jak owoc zakazany: do jego posiadania i uzupełniania lepiej nie przyznawać się szefowi – tak sugeruje nawet wydawca. Nic dziwnego, skoro szef jest tu potraktowany bardzo stereotypowo, a lepiej, żeby nie wiedział, czym zajmują się jego podwładni. Tyle tylko, że Claire Faÿ swoim tomikiem robi wiele dobrego. Przypomina dorosłym, jak się bawić, jak czerpać radość z dziecięcych zabaw. Ten niepozorny zeszyt ćwiczeń pozwala rozwinąć kreatywność. Umożliwia zebranie myśli, odstresowywanie się czy chwilę relaksu – o zaowocować może zwiększoną efektywnością w pracy. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się niepotrzebną rozrywką, jego zalety są niepodważalne. A tym, którym wydaje się infantylny, wystarczy przypomnieć, że bazgranie na marginesach zeszytów lub niepotrzebnych wydruków zawsze towarzyszy namysłowi nad zlecanym zadaniem. Z tego typu niewymagającymi myślenia poleceniami łatwiej o koncentrację nad wyzwaniami.
Sporo można zrobić z „Zeszytem do bazgrania”. To publikacja, która ma przede wszystkim śmieszyć, także przypadkowych czytelników. Autorka sięga tutaj po związane z pracą biurową stereotypy i mechanizmy, pomysłowo wplata je w ćwiczenia, które są parodią ćwiczeń dla dzieci. Dorośli docenią zarówno nonsensowne zadania, jak i próby nadawania głębsego sensu wybranym zabawom. Po takiej lekturze, bez względu na to, czy połączonej z praktyką, nikt już nie będzie mieć problemu z nudą w pracy. Zastanawiać może, kto zechce bezmyślne surfowanie po internecie lub układanie pasjansów zamienić na wertowanie cieniutkiej książeczki – ale „Zeszytem do bazgrania” łatwo się zarazić: jeśli pojawi się w jakimś biurze, szybko zyska status kultowego, a komizm kolejnych ćwiczeń przysporzy autorce fanów. I słusznie: Faÿ dostrzegła niszę (co ciekawe, wpisaną w modę!) i umiejętnie ją zagospodarowała. „Zeszyt do bazgrania” jest jednocześnie czymś w rodzaju dziennika kreatywnego oraz jego dowcipną parodią. To publikacja przypominająca dorosłym, że warto od czasu do czasu pozwolić sobie na odrobinę niepowagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz