czwartek, 4 czerwca 2015

Beata Krupska: Przygody Euzebiusza

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Tożsamość

Euzebiusz jest wyjątkowy, bo nie istnieją na świecie inne Euzebiusze. To zresztą oznacza też, że siłą rzeczy mały bohater musi być trochę samotny. Szuka więc przyjaciół wśród przedstawicieli innych gatunków i trafia już na bardziej znane małym odbiorcom zwierzęta. Żadne z nich nie jest tak dziwne jak Euzebiusz, a może wszystkie są dziwne, a każde na swój sposób piękne. Jak Euzebiusz.

Podrzucony pod liść łopianu Euzebiusz sam może zdecydować, w którym momencie urodzi się dla świata. Przemierza okolicę, dziwiąc się niemal wszystkiemu. Na swojej drodze spotyka zarozumiałego koguta, sprawdza, czy potrafi pływać jak ryby. Dyskutuje z zarozumiałym lisem i jego pięknym ogonem, przejmując też kilka cech nowego znajomego. Euzebiusz doradza niedźwiedziowi, odwiedza krety i buduje sobie dom. Podczas swoich przygód dowiaduje się czegoś o ludzkiej naturze (tu wszelkie cechy indywidualistów i społeczności przeniesione są po prostu na kolejne zwierzęta), ale Beata Krupska dba również o bajkowy absurd. To motywy, które w równym stopniu ucieszą dzieci, co ich rodziców. Do wartych zauważenia pomysłów należy na przykład lisi alfabet czy zostanie trochę kretem („bo kretom dobrze jest na świecie i zawsze są szczęśliwe”). Autorka wplata do krótkich historii programową naiwność, ale bez infantylizmu. Czasami Euzebiusz dziwi się światu, a czasami bierze udział w niezwykłych wydarzeniach, testuje rozmaite pomysły na życie i zjednuje sobie przyjaciół. Przy nadmiarze spraw do załatwienia szybko zapomni, że jest jedynym Euzebiuszem na świecie. Swoje przyzwyczajenia i upodobania musi dopiero odkryć, dzięki spotkaniom z innymi. To Euzebiusz decyduje o sobie – nie zostanie ukształtowany przez tradycje gatunku lub rodu. Jest w pełni wolny, nawet jeśli tego nie dostrzega i nie może docenić. Tym bardziej wartościowe okazują się dla niego kolejne rozmowy.

Beata Krupska w „Przygodach Euzebiusza” proponuje najmłodszym krótkie opowiadania, filozoficznie trochę w stylu Kubusia Puchatka, z tą samą urzekającą prostotą. Nie piętrzy tym razem dowcipów: wprowadza je rzadziej niż w „Scenach z życia smoków”, ale równie silnie działać będą na dzieci. Każda historyjka ma tu inną konstrukcję, mimo że zawsze punkt wyjścia wygląda identycznie: Euzebiusz spotyka nowe stworzenie i próbuje je lepiej poznać. Kierunki rozwoju akcji bywają nonsensowne, bajkowe, ale i realistyczne, a nawet – dorosłe, jak wtedy, gdy Euzebiusz pomaga niedźwiedziowi przezwyciężyć rodzinny kryzys. Euzebiusz nie musi dookreślać siebie – wystarczy, że pojawia się w opozycji do postaci, stanowi dla nich zwyczajne tło, by uwypuklić niezwykłość. Beata Krupska zabiera małych odbiorców do świata, w którym wszystko jest możliwe – a istnienie Euzebiusza to pretekst do śledzenia rozmaitych ciekawych spotkań i prezentacji.

Zbigniew Larwa i tutaj sprawdza się jako komiksowy ilustrator. W jego ujęciu Euzebiusz niepodobny jest do żadnego stworzenia, ale ma trochę smutną czy też melancholijną minę. Wyrównuje to spora ilość zabawnych zwierząt zajmujących się swoimi niezwierzęcymi sprawami. Kolorowe i przemyślane ilustracje bardzo pasują do lekkiego tonu opowieści – i zachęcą dzieci do czytania. Na tych rysunkach również obecny jest cenny humor. „Przygody Euzebiusza” to propozycja dla tych, którzy lubią radość, śmiech i nietypowe rozważania. Wraz z Euzebiuszem można się tu zastanowić nad własną rolą w świecie – a przy okazji poodwiedzać nietuzinkowych bohaterów, którzy inaczej mogliby nie wpuścić do swoich domów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz