piątek, 5 czerwca 2015

Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindenberg: Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny

Italianna, Lublin 2015 (wznowienie).

Zwiedzanie

Moda na spokojny rytm życia w Toskanii trwa, a to oznacza, że popularnością cieszą się też książki dotyczące tego regionu. Anna Maria Goławska i Grzegorz Lindenberg dzielą się toskańską fascynacją w nowej edycji „Przewodnika subiektywnego”. Po raz kolejny odbiorcy mogą śledzić wędrówki po Toskanii i Umbrii, planować własne trasy i cieszyć się stałą obecnością kotów. Tym „Toskania i Umbria” różni się od standardowych przewodników, że wciąż aktualizowane informacje filtruje przez doświadczenia autorów. To oznacza, że do historycznych, kulturowych i organizacyjnych wskazówek dojdą jeszcze prywatne uwagi i podpowiedzi spoza kanonu oficjalnych porad. Goławska i Lindenberg rozumieją uroki Toskanii, ale poza zachwytami potrafią też wskazywać uciążliwości miejscowych zwyczajów, przygotowują odbiorców także na nieprzyjemności i rozczarowania. Dla czytelników, choćby i przypadkowych, rozczarowanie może być jedno: zbyt mało kotów na zdjęciach. Te czworonogi, które do niewielkiego tomiku trafiły, budzą zachwyt – chciałoby się więc oglądać następne, zwłaszcza że w narracji Anny Marii Goławskiej pojawiają się jak stały refren. To ożywia przewodnik i sprawia, że odbiorcom będzie się przyjemnie śledzić tekst, nawet jeśli nie zamierzają podążać śladami autorów. „Toskania i Umbria” daje szansę odbycia podróży bez wychodzenia z domu – a podróżnikom ułatwia zaplanowanie trasy i przygotowanie się do wyprawy. Goławska pamięta o wszystkim – obok rejestru wartych odwiedzenia zabytków i poznawaniu lokalnych zwyczajów przywołuje ulubione restauracje, miejsca z noclegami czy lodziarnie. Podpowiada, w jakich miejscach lepiej zapytać o cenę przed złożeniem zamówienia i kiedy zrezygnować z hotelu na rzecz wynajętego pokoju. Zachęca do odwiedzenia sprawdzonych lokali – i widać, że nie jest to reklama, a rzeczywisty zachwyt. Do tego przedstawia autorka motywy, które ją zafascynowały, a których nie potrafi odtworzyć lub odnaleźć – pisze o nich bez nostalgii, raczej ze zdziwieniem, że w doskonale znanej okolicy nie ustrzegła się niespodzianek. Zwykłym czytelnikom zresztą spodoba się ta akcentowana osobista perspektywa opowieści. Anna Maria Goławska wplata do narracji Grzegorza Lindenberga, pisze też o subiektywnych doświadczeniach na tyle często, by traktować ją jako osobistego – profesjonalnego, ale zaprzyjaźnionego – przewodnika.

Początek tego tomu jest zestawieniem dwóch relacji, dzisiejszej i cytatów z przewodników sprzed wieku. Pełnią one rolę historycznej ciekawostki i uatrakcyjniają wiadomości, które w każdym przewodniku powinny się znaleźć. Potem Anna Maria Goławska ma do dyspozycji wiadomości z historii sztuki, które bardzo zgrabnie dokłada do rytmu prywatnej podróży. Doradza, na co nie warto tracić czasu, a gdzie należy koniecznie zajrzeć. Jej tekst jest bardzo zachęcający: do tego stopnia, że znajdą się zapewne odbiorcy, którzy wyruszą na wyprawę tylko posiłkując się książką „Toskania i Umbria”. Nieprzypadkowo ta publikacja doczekuje się kolejnych wydań: zestawia zalety przewodnika i dziennika podróży. Wraz z autorami można poznawać Toskanię i cieszyć się prostymi przyjemnościami życia.

Tomik ma podręczny format, chociaż jego wagę zwiększa kredowy papier. Dla oszczędzenia miejsca zastosowany został drobny druk. Jednak rodzaj papieru dyktowany jest albumowym charakterem tej pozycji. W książce jest mnóstwo zdjęć, rzadko artystycznych, najczęściej dość zwyczajnych, takich, które każdy przywozi z wypraw (wyjątek w tych kadrach stanowią ujęcia kotów!). To również konsekwencja przyjęcia perspektywy przewodnika subiektywnego: autorzy nie chcą jawić się jako bardziej wtajemniczeni od czytelników: są po prostu ludźmi zakochanymi w Toskanii i jako tacy mogą dzielić się prywatnymi wrażeniami i prywatnymi zdjęciami. Takie wybory nie zakłócają profesjonalizmu przygotowania książki, za to uprzyjemniają lekturę. Niepozorna książeczka zawiera ogrom przydatnych wiadomości, a napisana jest stylem o literackim zacięciu. Anna Maria Goławska i Grzegorz Lindenberg nie promują nachalnie siebie, a przez pomysł na narrację stają się bliscy czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz