piątek, 17 kwietnia 2015

Marta Fox: Zakochaj się, mamo

Akapit Press, Łódź 2015.

Troska

Ta nastolatka, Sara, nie różni się od innych bohaterek powieści Marty Fox. To kolejna indywidualistka, dziewczyna myśląca i posiadająca nietypowe zainteresowania, istota wrażliwa, której nie w smak jest „modne” uganianie się za chłopcami. Sarze na sercu leży dobro mamy. To z myślą o niej pisze listy do muzyka – swojego i rodzicielki ulubionego pianisty, znakomitego interpretatora muzyki klasycznej. Sara przeżywa też pierwsze zauroczenie – ale to nic w porównaniu z emocjami, które targają nią podczas słuchania muzyki. Przynajmniej do czasu.

Sara, jak wiele nastolatek, pochodzi z niepełnej rodziny. Ma tylko mamę i nie kumpluje się z nią (to kolejny łącznik bohaterek Marty Fox – wyraźna granica między rodzicami i kolegami), ale też nie sprawia żadnych problemów wychowawczych. Tyle tylko, że nie pasuje do rówieśników: odsuwa się od nich (a to może stanowić zawoalowaną krytykę młodego pokolenia, które nie ceni tradycyjnych wartości). To mama przeżywa tu więcej: jak dziecko boi się wyznać swojej matce prawdę (bo wie, że jej decyzja spotka się z krytyką), przeżywa wakacyjny flirt i boryka się z rozmaitymi problemami. Stara się być wsparciem dla córki, często jednak sytuacja się odwraca. Wszystkie te codzienne istotne i mało ważne wydarzenia Sara opisuje w mailach do pana Tomasza. Wyobraża sobie, że ten muzyk spotka kiedyś jej mamę i zakocha się w niej, fundując jej szczęśliwe życie.

Marta Fox zdecydowała się na powieść w formie listów (niby e-maili, ale to wytwory sztuki epistolarnej bardziej „staroświeckie”). Młoda bohaterka prezentuje w nich swoje środowisko i stara się wypaść jak najlepiej. Sama autorka realizuje w ten sposób edukacyjne założenia: Sara przedstawia rozmaite utwory, podaje szczegóły z biografii kompozytorów, a kiedy wybiera się na wakacje – przemyca informacje o odwiedzanych miejscach, ale nie w płytkiej wersji z przewodników, a dane kulturoznawcze. W tych momentach zresztą brzmi najmniej przekonująco: jakby przechwalała się pozapodręcznikową wiedzą. Dla kreacji nastolatki to element oczywiście zbędny, ale autorce się przydaje – bo może uda się w ten sposób zaintrygować kilka podobnych Sarze odbiorczyń i odrobinę naprawić „tę dzisiejszą młodzież”.

Za to w temacie Mateusza – czyli pierwszego nastoletniego „zakochania” Marta Fox się sprawdza. W czasach mody na seks w literaturze (także w literaturze czwartej) cofa się o kilka kroków i przedstawia zalążek uczucia niewinnego i prostego. Sara i Mateusz dopiero odkrywają znaczenie nieśmiałych pocałunków czy trzymania się za ręce, do niczego się nie spieszą. Próbują zrozumieć swoje uczucia w nowej sytuacji i doświadczają naiwnego piękna pierwszej miłości. To wskazówka dla odbiorczyń, rezygnacja z obowiązkowego niemal dzisiaj pośpiechu. Sara jest autsajderką – ale i dziewczyną silną dzięki pewności siebie. To ona może decydować o rozwoju sytuacji, nie musi podporządkowywać się innym (ani modom).

„Zakochaj się, mamo” to także powieść o relacji między matką i jej dorastającą córką. Bohaterkom udaje się wypracować porozumienie wolne od wyrzutów, oparte na wspólnocie poglądów i przekonaniu, że wszystko da się wyjaśnić dzięki szczerej rozmowie. Sara nie musi się buntować wobec mamy – to uczucie może sobie zostawić dla bezmyślnych rówieśników lub osób, które nie wzbudzają zaufania. Marta Fox eliminuje z życia bohaterek kłótnie, za to po raz kolejny chce przedstawiać relacje oparte na wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu i mądrości. „Zakochaj się, mamo” to książka, która mniej dotyka problemów wieku dojrzewania, a bardziej tematów uniwersalnych, niestarzejących się w kolejnych pokoleniach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz