Marginesy, Warszawa 2015.
Opowieść o pisaniu
Chciałoby się, żeby ta biografia zwiększyła swoją objętość, żeby do świata Astrid Lindgren można było wrócić na dłużej i jeszcze lepiej poznawać pisarkę od strony „życiorysowej”. Margareta Strömstedt zapewnia bowiem odbiorcom piękną i wielopłaszczyznową relację, a jednak o wielu faktach wspomina niejako tylko z obowiązku, na marginesie publikacji. Mocno skupia się na dzieciństwie szwedzkiej autorki – co w pełni zrozumiałe, bo przecież ta rzeczywistość została odzwierciedlona w książkach – a tematy z dorosłości momentami przewija. Pisze ciekawie, więc pozostawia ogromy niedosyt – taka narracja mogłaby trwać i trwać.
„Astrid Lindgren” wpisuje się w biograficzno-albumową serię Marginesów i na półce stanie obok opowieści o Tove Jansson i P. L. Travers. Nad jakością wydania można by się długo rozwodzić (i zachwycać), ale ważniejsza jest treść. Autorka tego tomu wyczuwa rozdźwięk między dziecięcym a dorosłym odkrywaniem historii Astrid Lindgren – to drugie jej niemal nie interesuje. Zna też poglądy samej bohaterki na literaturę czwartą i wplata je w tekst. Bo obok egzystencji Astrid Lindgren to literatura staje się tematem tej publikacji. Najpierw autorka zestawia doświadczenia z pierwszych lat życia szwedzkiej pisarki z tym, co poznawały postacie w jej książkach – porównuje, proponuje lekturowy klucz, przytacza cytaty. Margareta Strömstedt tej wygodnej i trochę sielskiej rzeczywistości trzyma się dość długo – jest zresztą przekonana, że na tym można by zakończyć opowieść o Astrid Lindgren. W dorosłość wkradają się rozmaite przykrości i problemy. O rodzinie pisarki mówi się tu delikatnie, z pewną dozą dyskrecji. Za to tematem pozbawionym przemilczeń okazuje się podejście do starości. Czytelnicy zobaczą Astrid Lindgren podczas pracy: inspirowaną rozmowami z dziećmi, przekonaną o międzypokoleniowym porozumieniu i ignorującą zalecenia redaktorów, ale i Astrid jako… wymagającą redaktorkę książek dla dzieci. Strömstedt tropi ślady rzeczywistości w utworach Astrid Lindgren i stale odwołuje się do jej filozofii tworzenia, wyjaśnia decyzje pisarskie i pokazuje tajniki warsztatu. W tej części książki to kolejne publikacje – a raczej ich cząstki – stają się przedmiotem opisu i analiz. Tu jest też miejsce na polityczne i społeczne decyzje Astrid Lindgren, na jej wizję kobiety w literaturze i na powinności autorów. W tomie pojawiają się tematy różnie odbierane przez dorosłych i dzieci (a ten rozdźwięk może nakłonić niektórych odbiorców do powrotu do lektur z dzieciństwa). Nawet na angażowanie się w prawo Lindgren autorka tej pozycji znalazła miejsce.
I wydaje się, że w takim zestawieniu biografia musi przegrać z recepcją dzieł. Z perspektywy zwykłego odbiorcy teoretycznoliterackie smaczki będą równie ciekawe co fakty z życia – ale tych drugich okaże się za mało. Tom „Astrid Lindgren” jest bowiem nie tylko opowieścią o pisarce, ale i opowieścią o pisaniu: o dylematach i wyborach z tym związanych. Wielu czytelników zachwycających się dawniej dziećmi z kart powieści Astrid Lindgren nawet nie zdawało sobie sprawy z tego, jak wiele treści kryło się w tych narracjach – i jak wielkie dyskusje mogły wywołać. „Astrid Lindgren” to książka, która próbuje uchwycić fenomen Astrid Lindgren. Ucieka od konwencjonalnej biografii w stronę krytyki i interpretacji, ale nie przestaje przez to silnie działać na wyobraźnię odbiorców. Na taki pomnik Astrid Lindgren zasłużyła – i dobrze, że dorosłym przypomina się o tej autorce. „Astrid Lindgren” to pozycja dla tych, którzy z sentymentem wspominają swoje lektury z dzieciństwa i dla tych, którzy cenią sobie biograficzną serię Marginesów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz